APARTHOTEL NA MAJORCE

Plaża w Santa Ponsa

Wybierając się na letni rekonesans na Majorkę należało zapewnić sobie dach nad głową; chociaż na noce. Jaki aparthotel na Majorce wybrać?

Pomimo, że ciepłe i imprezowe, to zasnąć w wygodnym łóżku czasami jest przyjemniej niż na plaży. Znaleźć na Balearach niedrogą i fajną miejscówkę nie jest łatwo. Wie o tym prawie każdy, kto postanowił odwiedzić jedną z najgorętszych hiszpańskich wysp.

LOKALIZACJA

Szczęście zapanowało, gdy przez czysty przypadek wpadła nam promocyjna oferta ONA SURFING PLAYA APARTHOTEL. To jeden z 6 hoteli sieci ONAHOTELS na Majorce. Nasza lokalizacja była OK – w Santa Ponsa – na zachodnio-południowym wybrzeżu Majorki. Blisko zarówno do Magaluf – jednej z największych imprezowni na wyspie, jak również do Port d’Andratx, malowniczej i spokojnej mariny. Taxi z Aeroporto Palma de Mallorca (PMI) dojeżdża w 30-40 minut. Dojazd autobusem jest również prosty – dwa autobusy – jeden do Palma de Mallorca, drugi do Santa Ponsa. Jedynie czym się różni, to czasem dojazdu – in minus – około 1-1,5h i ceną – in plus – znacznie taniej niż taksówką.

ONA SURFING PLAYA to kompleks apartamentów w drugiej linii od morza

No to spróbujmy zrecenzować odwiedzony aparthotel na Majorce… ONA SURFING PLAYA to kompleks trzech czteropiętrowych budynków położony w drugiej linii od morza. Architektura hotelu jest typowa dla hiszpańskiego południa. Do każdego apartamentu przynależy niewielki taras lub balkon. Natomiast pomiędzy budynkami wygospodarowano miejsce na basen. Dodatkowo na poziomie basenu znalazło się miejsce na salę śniadaniową i niewielki bar.

Basen czynny od 10.00 do 20.00 – w ciszy można było zjeść wcześniej śniadanie

Same śniadania były wartością dodaną. Wręcz senna atmosfera nad basenem, który o tej godzinie był jeszcze nieczynny dla gości, pozwalała cieszyć się codziennym śniadaniem. Nie tylko miejsce i atmosfera, ale też bufet śniadaniowy. Oferta szwedzkiego stołu była przeciętna. Dostępne były zarówno ciepłe dania (fasolka, kiełbaski, bekon, itp.) jak też deska serów oraz wędlin + owoce. Brakowało warzyw. Jak na południowe standardy śniadań wydaje się jednak, że nie było najgorzej, a może nawet lekko powyżej standardu.

Kawa nad basenem po śniadaniu… bezcenne

APARTAMENT

Sypialnia – klima, TV, szafa i dwie szafki – prosto i wygodnie

Zarezerwowany apartament miał ok. 40 m2. Sypialna, niewielki salon z aneksem kuchennym, do tego łazienka z prysznicem, a także niewielki taras. Double-bed w sypialni wygodne. Materac średnio twardy pozwalał na odpoczynek po trudach dnia i wieczoru. Dodatkowo – na wyposażeniu żelazko oraz deska do prasowania.

Livingroom z aneksem – na 2-3 osoby optymalnie

Salon to niewielka sofa, która mogła być wykorzystana jako miejsce do spania, nawet dla dwóch osób. Do tego stół z 4 krzesłami. Kuchnia z pełnym wyposażeniem – komplet naczyń, szkła, a przede wszystkim kuchenka, zmywarka, mikrofala, ekspres do kawy – wszystko ułatwiające urlopowe życie.

Łazienka – funkcjonalna z kompletem wyposażenia

W łazience komplet, łącznie z ręcznikami i przyborami do mycia. Wymiana ręczników – co dwa dni. Suszarka do włosów.

Niewielki taras / balkon

Na tarasie komplet mebli ogrodowych – stół + 4 krzesła, a także poręczna suszarka na pranie – niewątpliwie przydatna w wakacyjnym życiu. Chociażby do wykorzystania na plażowe ręczniki.

HOTEL TO NIE TYLKO POKÓJ…

…hotel to również, a może przede wszystkim, atmosfera, którą tworzą ludzie. W tym przypadku nie można ONA SURFING PLAYA niczego zarzucić. A trzeba wręcz pochwalić! Począwszy od check-inu – szybko, miło i sprawnie. Przez cały pobyt recepcja służyła szeroką pomocą w każdej sprawie. Taxi, rent-a-car, wskazówki dotyczące dojazdu, restauracji – obsługa służyła szeroką pomocą. Podobnie standard obowiązywał na śniadaniach – miło, dyskretnie i spokojnie. Właśnie kadra i obsługa wydaje się być największą wartością tego hotelu.

PODSUMOWANIE I OCENA

Wrażenia z pobytu w ONA SURFING PLAYA są jak najbardziej pozytywne. Główną zaletą hotelu jest panująca tam, stworzona przez obsługę, atmosfera. Można poczuć się wspaniale, można być pewnym pomocy w przypadku, gdy jej potrzebujemy.

Strona hotelu: https://www.onahotels.com/es/apartahotel-surfing-playa-mallorca/

Oceniając jedyny znany mi aparthotel na Majorce wziąłem pod uwagę następujące czynniki:

  • obsługa – 5/5 (bez uwag, z pochwałą; właściwi ludzie na właściwym miejscu),
  • śniadania – 4-/5 (bogaty szwedzki stół – dla mnie zabrakło jednak świeżych warzyw – nie było np. pomidorów), trochę monotonii, ale tydzień można wytrzymać
  • lokalizacja – 4+/5 (w skali Santa Ponsa – OK, trochę w centrum, trochę na uboczu – spokój; dostęp do komunikacji – przystanek autobusowy przed hotelem); bliskość dwóch plaż – jedna oddalona 4 minuty spacerem od hotelu – druga (większa) około, 10 minut spaceru,
  • parking – 1/5 (brak parkingu hotelowego) – może być minusem dla gości zmotoryzowanych; dostępny tylko parking publiczny,
  • apartament/pokój 4/5 – wielkość 40-metrowego apartamentu optymalna dla 2-3 osób, dla 4 gości wydaje się być już ciasno; łóżko wygodne; indywidualna klima dostępna zarówno w sypialni, jak też w salonie; jedna szafa – optymalna na 2 osoby; dostępny sejf pokojowy,
  • czystość – 4-/5 – zmiana pościeli, ręczników, sprzątanie – co 2 dni – wystarczająco jak na aparthotel; można byłoby znaleźć pewne niedociągnięcia, ale generalnie czysto – szczególnie w kuchni oraz w łazience, sprzątanie nie obejmowało podłóg i mebli,
  • wyposażenie – 5/5 – było praktycznie wszystko, czego może oczekiwać gość wiodący urlopowe życie; zaczynając na basenie, a kończąc na wyposażeniu kuchni.
  • wi-fi – 1/5 – niestety płatne – brak free wi-fi, to największy minus – w tym przypadku hotel ma jeszcze nad czym pracować!

Ogólnie rzecz biorąc ONA SURFING PLAYA to dobry wybór zarówno dla par, jak również dla rodzin. Dostępne są także większe apartamenty. Położenie w dość spokojnej części kurortu, ale jednocześnie niedaleko od głównych atrakcji. Bliskość dwóch plaż oraz licznych restauracji. Brak niestety pokoi z widokiem na morze, co w przypadku pięknego wybrzeża Majorki jest słabą stroną hotelu. Jeśli aparthotel na Majorce, to ONA SURFING PLAYA może być ciekawą propozycją!

KILKA CHWIL W BERLINIE

Berlin dla mnie był, jest i będzie miastem szczególnym. Spędziłem w nim wiele wspaniałych dni. Pozostanie dla mnie tym miastem, które urzekło mnie swoją swoją różnorodnością. Jest jakby miastem kompletnym – pod każdym względem. No… może zimą brakowało mi śródziemnomorskich klimatów, ale jednak życie – zarówno dzienne i nocne będące mocną stroną stolicy zjednoczonych Niemiec chociaż częściowo wynagradzało braki słońca. Więc tym razem krótko – Kilka chwil w Berlinie – kulinarnie i patetycznie.

O Berlinie mógłbym pisać godzinami. Każda dzielnica ma swój specyficzny klimat i urok, każda ma też swój jasny i ciemny charakter. Chcecie najlepszego kebaba w Niemczech – jedź na Mehringdamm do Mustafy. Regierungsviertel zaoferuje dotyk niemieckiej państwowości, Wannsee da Wam poczucie relaksu (i najlepszej Kartoffelsalat, jaką zdarzyło mi się zjeść). Zwolennicy zadym, zwanych Krawalle nie ominą ulic Kreuzbergu. Można wymieniać w nieskończoność. W końcu, jeśli ktoś chciałby tanio lecieć, choćby za ocean, nie ominie lotniska Tegel. Zimą natomiast doświadczycie atmosfery bożonarodzeniowych jarmarków niemniej wspaniałych i kolorowych niż te w Bawarii lub Wirtenbergii.

Można wymieniać w nieskończoność. W końcu, jeśli ktoś chciałby tanio lecieć, choćby za ocean, nie ominie lotniska Tegel. Zimą natomiast doświadczycie atmosfery bożonarodzeniowych jarmarków niemniej wspaniałych i kolorowych niż te w Bawarii lub Wirtenbergii.

Tym razem musiałem zadowolić się tylko kilkoma wolnymi chwilami. Okolice Tiergarten są mi znane doskonale, tam też zatrzymałem się na kilka chwil w Berlinie. Gdy w odległej młodości zaczytywałem się w książce Christiny F. „Dzieci z dworca Zoo”, byłem już po wizycie w dzielnicy, która stanowiła odbicie literackich wspomnień autorki. Dzisiaj, choć okolice dworca trochę ucywilizowano, to wciąż jeszcze zapach zioła jest nieodłącznym elementem lokalnego folkloru.

CURRYWURST TIERGARTEN

Wysiadasz z autobusu 109 lub X9, który przywiózł Cię z lotniska Tegel, albo wysiadasz z pociągu, który dowiózł Cię na Tiergarten Bahnhof i zastanawiasz się co dalej zrobić…? Nie ma lepszego momentu na zapoznanie się z niemiecką kuchnią i street-foodem! Zaraz przy dworcu znajdziecie Curry 36, która uraczy Was jedną z ulubionych przekąsek nie tylko Berlińczyków, czy też Niemców, ale też amatorów ulicznego jedzenia z całej Europy czyli legendarnym currywurstem.

Berliner Klassiker – Currywurst

Niemiecki street-food to właśnie historia currywursta. Pierwsze kiełbaski z curry podawała Herta Heuwer, która ewakuowała się z Prus Wschodnich do Berlina. Upiekła, a może usmażyła wieprzowe kiełbaski i przyrządziła sos ze składników podarowanych przez żołnierzy z brytyjskiej strefy okupacyjnej. Ten pierwszy, który niemiecka restauratorka przygotowała, składał się z ketchupu, curry oraz sosu Worcestershire. A działo się to podobno 4. września 1949 roku w Berlinie. Dziesięć lat później Frau Heuwer opatentowała swój wynalazek i nazwała go „chillup”, a następnie wynajęła lokal przy Kaiser-Friedrich-Straße 59, gdzie do 1974 roku prowadziła z sukcesem swoją knajpę. Obecnie tradycje currywursta przejęło między innymi CURRY 36, z którego wiedzy, umiejętności i doświadczenia skorzystałem. Odnaleźć może się każdy – klasycznie z bułką, lub po angielsku z frytkami. Można trafić na każdą niemiecką kiełbaskę – białą, wieprzową, mieszaną. Dazu (do tego) otrzymacie dowolny dodatek. Polecam koniecznie z ulubioną niemiecką kapustą!

KUCHNIA WŁOSKA CZY BERLIŃSKA…

Jedno, co dla fana Włoch, a także włoskiej kuchni było dla mnie w Berlinie wspaniałe, to włoskie restauracje. Bywałem w różnych miastach Europy, ale włoskie jedzenie w Berlinie jest jednym z najlepszych poza granicami Italii. Wiele lat temu na Tempelhofie odkryłem knajpę zwaną TRATTORIA TOSCANA – kilku dań, które tam podawano, nie wstydziłyby się najlepsze znane mi knajpy Rzymu, Mediolanu, Genui czy Neapolu.

Przy Meinekestrasse niedaleko Ku’dammu odkryłem RISTORANTE ARLECCHINO. Tym razem na stół wjechała między innymi pasta, konkretnie tagliatelle z wołowiną i kurkami. A wszystko w sosie grzybowo-pomidorowym. Coś wspaniałego. Jedna z lepszych past jakich przyszło mi spróbować poza Italią.

Tagliatelle z Arlecchino można polecić z czystym sercem i… podniebieniem

Niemniej naszą uwagę przykuł jeszcze sposób przyrządzania serowego spaghetti z truflami. Wielki blok parmigiano reggiano (lub grana padano) wydrąża się w środku a następnie zalewa wysokoprocentowym alkoholem i podpala, a następnie intensywnie miesza zeskrobując ser z wewnętrznych ścianek bloku dodając pastę z trufli.

„Flambirowanie” parmezanu

W kolejnym etapie dodaje się spaghetti i nadal intensywnie miesza.

A wszystko to na oczach oczekujących klientów…

Pozostaje więc już tylko nałożyć tak przyrządzoną pastę na talerze!

Bellisimo e gusto!

Zapach i aromat niósł się po całej knajpie, więc nie omieszkam następnym razem, jeśli będę miał sposobność, zamówić tego najprostszego z dań. Prostota w kuchni potrafi pozytywnie zaskoczyć.

LEGENDA BERLIŃSKIEGO KEBABA

Tam gdzie Tempelhof spotyka się z Kreuzbergiem, z południa na północ prowadzi ulica zwana Mehringdamm. Pod numerem 32 znajdziecie jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą w tej części Europy kebabownię. MUSTAFA’S GEMÜSE KEBAP. Niestety kolejka przed budką na Mehringdamm 32 sprawia, że tym razem jestem zmuszony zrezygnować z legendy street-foodu. MUSTAFA oferuje dwa rodzaje kebaba: z kurczaka oraz vege. Jeśli chodzi o wersję mięsną, to zaserwują Wam w bułce, albo durum. A co w środku..? Standardowo: cebulka, pomidor, sałata, ogórek, ale również kartfofel. Natomiast niestandardowo – am Ende – biały ser solankowy – wygląda jak feta, ale w smaku bardziej przypomina sery bałkańskie.

Kolejkę przed Mustafą należało liczyć w kwadransach – co najmniej 3-4. To co można zrobić, to pojechać sześć stacji U-bahną w kierunku Mariendorfu i wysiąść przy Westphalweg. Przy samym wyjściu ze stacji metra jest niewielki turecki imbiss-bar BASILEUS PIZZA & BIRGüL DöNER. I jest to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza z kebabowni Tempelhofu i Mariendorfu.

Adres wart zapamiętania: Mariendorfer Damm 64

Proste wnętrze, kilka stolików, jednoręki bandyta, TV – sprzęty i akcesoria typowe dla tureckiego baru, jakich wiele. Tym niemniej, od swojej pierwszej wizyty w Basileus, jest to niezmiennie jedno z moich ulubionych miejsc na street-foodowej mapie Berlina.

Bar jakich wiele..?

Podawany tam kebab jest jednym z najlepszych w Berlinie. Ten na cieście – durum jest doskonale przyrządzony. Mięso – świeże i dobrej jakości, podobnie warzywa. Wielkość również odpowiednia, tak, że można zaspokoić głoda 😉

Jeden z moich ulubionych kebabów

BERLIN – TROCHĘ NAJNOWSZEJ HISTORII…

Słowa te piszę w 9. listopada – dzień dla Berlina i jego mieszkańców nie tylko symboliczny, ale również ważny. Tego dnia, w roku 1989, upadł mur berliński (Berliner Mauer). Nic nie stało na przeszkodzie, aby przejść za „żelazną kurtynę”. Zimnowojenny podział miasta przeszedł do historii. Historia muru i jego zburzenia to również historia podziału i zjednoczenia Niemiec.

Jeśli zacząć zwiedzanie tego fragmentu miasta, to należy udać się metrem (U6) na Kochstarsse. Tam, przy Friedrichstarsse, odnajdziecie Checkpoint Charlie. Miejsce znane z historii, gdyż mieściło się tam jedno z przejść granicznych pomiędzy Berlinem wschodnim i zachodnim. Przejście było dostępne tylko dla tzw. nie-Niemców. Amerykanie opuścili ostatecznie ten punkt kontrolny dopiero w 1991 roku. Dzisiaj punkt graniczny stanowi atrakcję turystyczną, a wokół kwitnie typowy dla takiego miejsca przemysł gadżetowy.

Niegdyś miejsce pilnie strzeżone, dzisiaj atrakcja turystyczna

Powyższe zdjęcie ma też już swoją wartość historyczną. Niedawno, w październiku 2019 roku, władze miasta zakazały przedstawień z „żołnierzami amerykańskimi”. Każdy mógł sobie zrobić zdjęcie, każdy mógł otrzymać pieczątkę w paszporcie z amerykańskiej (i nie tylko) strefy okupacyjnej.

Mur Berliński miał około 156 kilometrów długości, do dzisiaj pozostało niewiele jego fragmentów. Najdłuższy znajdziecie przy stacji metra U8 przy Bernauer Strasse, najmniejszy natomiast przy Liesenstrasse. Ten najbardziej znany znajduje się natomiast przy Niederkirchnerstrasse – w pobliżu Checkpoint Charlie.

Fragment Berliner Mauer przy Niederkirchnerstrasse

Nieopodal znajduje się okryty ponurą sławą budynek, w których mieściła się siedziba Gestapo oraz SS. Odnaleźć tam można dzisiaj wystawę Topografia Terroru.

BERLIN PATETYCZNIE…

20-minutowa piesza wycieczka doprowadzi do jednych z najbardziej znanych budowli Berlina: Bramy Branderburskiej, Reichstagu oraz Pomnika Holokaustu.

Pomnik holokaustu zwany też pomnikiem pomordowanych Żydów w Europie (Denkmal für die ermordeten Juden Europas lub Holocaust-Mahnmal) stanowi 2711 betonowych bloków ustawionych geometrycznie na obszarze 1,9 ha nieopodal Bramy Brandenburskiej. Najwyższe stele mają ponad 4 metry wysokości, a pomiędzy nimi labirynt przejść o szerokości około 1 metra. Pomnik to dzisiaj również największe niemieckie muzeum holokaustu.

W 2005 roku plac przy Ebertstrasse zamienił się w monumentalny pomnik holokaustu

Bramę Brandenburską (Branderburger Tor) zna prawie każdy. Pomimo, że znana jest głównie z czasów wojennych, to w 1791 roku, była przede wszystkim symbolem pokoju z okazji zakończenia wojny siedmioletniej pomiędzy Francją a Prusami. Dzisiaj stanowi symbol zjednoczenia Niemiec.

Pamiętam z lat 80-tych XX wieku, że nie było wtedy żadnych szans na przejście pomiędzy jej kolumnadą. Brama znajdowała się na ziemi niczyjej, na terenie muru berlińskiego, pomiędzy jego wschodnią i zachodnią granicą. Po 30 latach od upadku muru tak się oto prezentuje od strony dawnego Berlina Wschodniego…

Za bramą – Straße des 17. Juni – ulica Berlina Zachodniego nazwana dla upamiętnienia powstania w Berlinie wschodnim w 1953 rku.

a tak od strony Berlina Zachodniego…

Za bramą – Unter den Linden – w latach 80-tych najbardziej prestiżowa ulica wschodniej części miasta

Reichstag znajdziecie go pomiędzy (nie takim już nowym) Haupbahnhofem, a Bramą Brandenburską. Wybudowany w latach 1884-1894 w noerenesansowej formie jest od roku 1998/99 siedzibą niemieckiego Bundestagu. Udostępniony do zwiedzania przyciąga turystów głównie swoją górującą nad budynkiem szklaną kopułą. Czasy gdy można było tam po prostu wejść głównym wejściem niestety minęły. Czy bezpowrotnie.? Przyszłość pokaże… Dzisiaj należy się zarejestrować i przejść odpowiednią procedurę, a jeszcze 12 czy 15 lat temu było prościej oraz przyjemniej.

DEN DEUTSCHEN VOLKE napis poświęcony niemieckiemu ludowi pojawił się na gmachu w 1916 roku

Wracając na Ku’damm nie sposób nie zauważyć charakterystycznej dla dzielnicy Charlotenburg budowli kościoła Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche. ten ewangelicki kościół został zbombardowany przez aliantów w listopadzie 1943 roku („dziwne”, bo według goebelsowskiej propagandy nie było w tym czasie żadnych nalotów na Niemcy). W wyniku publicznej dysputy zdecydowano, że zniszczona główna wieża pozostanie jako symbol antywojenny.

KILKA SŁÓW O BERLINIE

Kilka chwil w Berlinie to stanowczo zbyt krótki czas na to aby zwiedzić miasto, ale wystarczający aby poczuć atmosferę miasta i powrócić do niego. Zwiedzałem to miasto w czasach, gdy jeździłem do Niemiec biznesowo, i w czasach, gdy mieszkałem w tym mieście. Dla mnie Berlin ma wartość nie tylko sentymentalną, ale również odkrywczą. Berlin uczył mnie otwarcia na świat, na różnorodność, na innych ludzi. To miasto, to nie tylko niemiecki Ordnung, to miasto to również wspaniałe życie nocne, ale o tym oraz innych stronach stolicy Niemiec, może w (niejednym) następnym odcinku… sorry – poście,

ZAMIAST ZAKOŃCZENIA – KILA LINKÓW