SMAKI STAMBUŁU

Tantuni – jedna z tureckich tradycji kulinarnych

Czym są dla mnie smaki Stambułu..? Mam problem z odpowiedzią na to pytanie. Turecka tradycja kulinarna ma oczywiście swoje korzenie w położeniu kraju. To styk Azji oraz Europy, islamu oraz chrześcijaństwa. To w końcu naleciałości arabskie. Bogactwo tureckich kulinariów polega głównie na całkiem swobodnym mieszaniu smaków i składników. Turaj każdy znajdzie coś dla siebie – zarówno fani kuchni w stylu vege, jak również mięsożercy.

O historycznym szlaku pisałem tutaj: STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA. Spacery przybliżające miasto znajdziecie tutaj: STAMBUŁ DZISIAJ – CZĘŚĆ II STAMBULSKICH OPOWIEŚCI. Natomiast o futrzanych mieszkańcach tutaj: KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU.

Czas więc zacząć kulinarną wycieczkę po Stambule! Kilka miejsc, które subiektywnie przybliżą smaki Stambułu.

SUAT USTA MESRIN TANTUNI – JEMY TANTUNI!

Gdyby komuś przyszło do głowy próbować rozszyfrować nazwę tej restauracji w pobliżu Taksim Meydani, to służę pomocą. Suat to imię, Usta to mistrz, Mersin to miasto w Turcji, natomiast Tantuni to oczywiście potrawa. Tantuni to nic innego jak drobno siekana wołowina (wiadomo – muzułmanie wieprzowiny nie jedzą), czasem jagnięcina. To mięso w pierwszej kolejności się poszetuje, a następnie smaży na mocno rozgrzanej blasze z niewielką ilością oleju bawełnianego (cotton-oil). Dodaje się do tego przyprawy oraz równie drobno posiekane warzywa. A to wszystko na suchej patelni!

Tantuni zawsze z dodatkami na na ostro – albo w lawaszu (durum)…
…albo w pieczywie (pide)

SUAT USTA MERSIN TANTUNI, to knajpka w Beyoglu niedaleko od Placu Taksim, ale naprawdę w warto ją odwiedzić. O ile tradycyjne tantuni serwuje się z wołowiny (et) lub rzadziej z jagnięciny (kuzu), to w tej restauracji zaserwują je również z kurczaka (tavuk). Czym się wyróżnia dobre tantuni? – Przyprawami – jest na ostro! A jeśli nie, to obok na talerzyku znajdziecie pikantną papryczkę jako dodatek.

Restauracja położona jest w bocznej, wąskie uliczce, niedaleko Placu Taksim, a w środku praktycznie sami Turcy. Gdy weszliśmy wszystkie oczy na nas – jednak widać, że rysy mamy niekoniecznie janczarskie :). Knajpka nie jest duża; widać, że raczej lokalsi ją sobie upodobali. Ale jedzenie było wyśmienite!

Przenieśmy się w inne miejsce Stambułu – tym razem w jego azjatycką część. W uliczkach Üsküdaru znaleźliśmy przybytek, który zwie się:

ZEKIBEY İSKENDER – TRADYCJA No.1

Skoro już dotarliśmy di Azji, to wypada przecież zjeść coś azjatyckiego. Snując się uliczkami Üsküdaru, natknęliśmy na ciekawe zjawisko – godzina 16-ta, część restauracji jakby sjestę miała o tej porze, a przecież prom z Eminönü przywiózł głównie mieszkańców azjatyckiej części miasta. Jak więc porównać stambulskie smaki oraz aromaty jakie rozchodzą się po obu stronach cieśniny bosforskiej, jeśli wszystko zamknięte. Tak bywa poza sezonem…

W końcu trafiamy na coś otwartego. ZEKIBEY İSKENDER okazuje się genialnym wyborem. Restauracja istnieje od 1969 roku, a że karmi ludzi doskonale, to pewnie będzie istnieć kolejne 50 lat. Jedzenie oraz obsługa trzymają wysoki poziom, ceny przystępne, porcje olbrzymie. Na talerzach tradycja i świeżość.

Zekibey İskender serwuje przepyszny pilav

Wybór w menu pada na dwie potrawy: coś co jest specjalnością szefa kuchni czyli kebab w stylu iskender oraz pilav, którego jeszcze w Stambule nie próbowałem. Decyzja okazuje się ze wszech miar słuszna.

Zekibey İskender

Zekibey İskender Kebab

İskender Kebab, to klasyka tureckiej kuchni. Nazwa pochodzi od imienia wynalazcy – İskendera Efendi – mieszkańca niedalekiej Bursy. Nowe wcielenie İskender kebab przygotowane przez kucharzy Zekibey İskender prezentuje się jak powyżej, czyli: siekana wołowina/baranina w dużej ilości pomidorowego sosu z dodatkiem grilowanego bakłażana, przybranego pomidorem oraz zieloną papryką. To wszystko już na stole obficie zostaje podlane roztopionym masłem. Pyszne, ale sycące na cały dzień. Kalorii lepiej nie liczyć, bo nie ma sensu… W przypadku Zekibeya właśnie ten grillowany bakłażan daje dodatkowy smaczek różniący go od XIX-wiecznego pierwowzoru. Nie jestem fanem mięsnych potraw – bliżej mi do fleksitarian, ale nie wyobrażam sobie w Turcji nie spróbować ich kebabów.

Perde Pilav

Perde Pilav robiony na sposób Siirt

Siirt to miasto w południowo-wschodniej Turcji, do którego prawdopodobnie ze środkowej Azji przywędrowała ta potrawa. Niegdyś perde pilav przygotowywany był jako danie weselne. W końcu podstawą jest ryż, którego sypanie podobno przynosi młodej parze szczęście. Ale po kolei… Perde pilav to ryż z kurczakiem (tavuk) cebulą (soğan) w cieście z migdałami. To wszystko jest zapiekane, a razem symbolizuje parę młodą, dzieci, dobrobyt i jeszcze ma dawać ochronę dla domu stworzonego przez młodożeńców. Takie wierzenia, taka tradycja. Jeśli ktoś jeszcze nie próbował – polecam, ciekawe w smaku!

Cóż jeszcze ciekawego nam się przydarzyło na kulinarnym, stambulskim szlaku, gdzie jeszcze odnajdziemy smaki Stambułu w najlepszym wydaniu..?

ORTAKLAR KEBAP RESTAURANT,

która to jest dosyć tłumnie odwiedzaną przez turystów knajpą. Co doskonale widać na stolikach:

Pod szkłem oczywiście pamiątki po turystach – 10 PLN z PL też było przy sąsiednim stoliku

Na dwóch poziomach znajdziecie nienajgorszą turecką kuchnię, ale zachwytu nie było. Na stół wjechały:

Alti Ezmeli Kebap

Alti Ezmeli Kebap – niestety serwowany z frytkami dobrze, że można je odrzucić)

Ta potrawa zwana Alti Ezmeli Kebap to oczywiście kolejna odsłona kebaba. Jak tą wersję się przyrządza? Otóż… wołowina (et) kroi się na kawałki i grilluje na szpadkach, z pomidorami robi się to samo – na szpadkę i opieka na grilu, do tego cebula, ostra zielona papryczka. Całość należy posypać dla dekoracji i smaku zieloną pietruszką. Tyle mówi wzorzec Alti Ezmeli Kebap. W tym przypadku brak papryczki i pietruszki, które zastąpiono frytkami zatraciły pierwotny smak, chociaż mięso i pomidorowy były ok, to jednak to nie to co klasyka i tradycja. Szkoda…

Kusabasi Kasar Pide

Kusbasi Kasar Pide

Pide, czyli pitę przygotowuje się według standardowego przepisu. Ciasto drożdżowe robione na mleku i wodzie, które następnie wypełnia się farszem – w tym przypadku serowo-mięsnym. Może być kurczak, może być wołowina. Jak dla pasują tam ostre sery – na przykład cheddar. Zapieka się całość w piekarniku i wędruje na stół.

Jak już wspomniałem ORTAKLAR KEBAP nie rzuca na kolana, ale jedzenie jest co najmniej poprawne. Kelnerzy się starają – obsługa jest po prostu miła. Pozytywne zaskoczenie to ceny – 25 TL za pide oraz 28 TL za kebap są naprawdę konkurencyjne.

ISTNABUL ANATOLIAN CUISINE

W niedalekiej odległości od hotelu oraz Küçük Ayasofya, w bocznej uliczce znaleźliśmy knajpkę zwaną ISTANBUL ANATOLIAN CUISINE. Niewielka, sympatycznie wyglądająca z nienachalną obsługą, a że wokół niewiele już takich przybytków było czynnych, to skorzystaliśmy z zaproszenia. Nie żałowaliśmy.

Tavuk Güveç

Polecono nam Tavuk Güveç czyli casserole z kurczakiem. Skwiercząca zapiekanka w żeliwnym, gorącym naczyniu roztaczała aromat, który powodował tylko dodatkowe ssanie w żołądku. Pomidory, papryka i oczywiście bakłażan. Gdybym miał powiedzieć z jakim warzywem kojarzy mi się Turcja – bez wątpienia powiedziałbym – bakłażan, czy też jak go tutaj zwą – patlıcan. Tutaj wszystko jest z bakłażana, z bakłażanem, w towarzystwie bakłażana. Jako, że w kuchni również nadużywam tego warzywa, to znalazłem na stole nie tylko smaki Stambułu, ale również swojej kuchni. A jak smakowało? Było pyszne.

Tavuk Guvec czyli Casserole z kurczakiem

Zeytinygli Yaprak Sarma

Jako przystawka wcześniej wjechały dolmady, czyli coś, co tutaj zwało się Zeytinyağlı Yaprak Sarma. Sarma w języku tureckim znaczy tyle co wrap w języku angielskim, a więc „owinięty”. W wersji na foto jak niżej w liście winogron zawinięto kaszę – chyba bulgur, używa się też ryżu. To wszystko w towarzystwie cebuli, czosnku, mięty i cynamonu, a także soli i pieprzu, ale najważniejszy składnik to rodzynki lub porzeczki oraz oliwa z oliwek (zeytin yağı)! Nie dogadałem się – czy to było kuşu czy kuru üzümü. Całe to nadzienie podsmaża się delikatnie wraz z ugotowanym / sparzonym ryżem lub kaszą i zawija w yapraki czyli liście winogron. W każdym razie pychotka w stylu vege.

Zeytinyağlı Yaprak Sarma – vege „gołąbki” w liściach winogron

W ISTANBUL ANATOLIAN CUISINE spotkaliśmy się z bardzo sympatyczną obsługą. Atmosfera prawie rodzinna, niewielu gości było, ale zajęto się nami bardzo serdecznie. W gratisie zaserwowano turecką herbatę i przekąskę (pide). Wypada tylko polecić. Ta niewielka, niepozorna wręcz knajpka ma bardzo wysokie oceny w google – tym razem zgadzam się w 100%. Karmią dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Wspomnę jeszcze o jednym miejscu z cyklu „gastroturystyka”. Jest to:

ZIYA BABA TURK MUFTAGI

Niestety nie zachowały zdjęcia z tego niewielkiego baru prowadzonego rodzinnie przez starszego Pana, który z właściwą sobie nonszalancją, acz atencją karmi swoich gości.

Ziya Baba Turk Mutfagi – obowiązkowo

W (do)wolnym tłumaczeniu (czytaj: autora tego bloga) nazwa baru znaczy tyle co „odwiedź kuchnię tureckiego taty”. To typowy niewielki bar z tureckim jedzeniem, gdzie na stolach znajdziecie ceraty, a obsłuży Was osobiście właściciel. Wszystko zrobi jakby od niechcenia – od przyjęcia zamówienia do zainkasowania rachunku, ale z jakimś dziwnym urokiem starej Turcji, której coraz mniej można znaleźć. Więc jeśli najdzie Was nostalgiczna chęć skosztowania tureckiej tradycji i spróbowania czym są smaki Stambułu, starego Stambułu koniecznie usiądźcie przy stoliku w Ziya Baba.

SMAKI STAMBUŁU – PODSUMOWANIE + SŁOWNICZEK KULINARNY GRATIS

Każde miejsce, w którym jedliśmy możemy polecić. W każdym jedzenie było totalnie świeże – i to jest dla mnie kolejny wyznacznik tureckiej kuchni. Wszystko, czego skosztowaliśmy było świeże – czy też w niewielkim barze Ziya Baba, czy też w piętrowym gastrokombinacie Ortaklar Kebap Restaurant. W każdym – dosłownie – lokalu spotkaliśmy się z miłą obsługą. Staraliśmy się omijać miejsca w pobliżu zabytków, czy też większych atrakcji miasta. Niejednokrotnie łamiąc sobie języki wdawaliśmy się w anglo-tureckie pogawędki, które kończyły się gratisem, a jak Turek stawia Ci herbatę, to znaczy, że nie tylko bawi się w tani marketing, ale naprawdę Cię polubił.

Każdy z adresów – tych poniżej wymienionych mogę polecić. W każdym z nich dostaniecie kawałeczek wielkiego ciasta, jakim jest kuchnia turecka. Od lat jestem fanem kuchni śródziemnomorskiej oraz arabskiej. W kuchni tureckiej, która leży na styku dwóch różnych kontynentów oraz dwóch różnych kultur mam jedne i drugie smaki. Odkrywanie smaków Stambułu wciąż jeszcze przede mną, ich bogactwo jest jednym z tych, które sprawiają, że decyzja o powrocie do miasta zwanego Stambułem została podjęta jeszcze zanim opuściłem stambulską ziemię.

Jeszcze jedno – być w Stambule i nie spróbować ulicznego, wyciskanego soku z granatów..? Nie wypada!

Sok z granatów – specjalność stambulskiej ulicy

==============================================================

Na koniec jeszcze (kronikarsko) kilka stron i adresów:

Jeszcze trochę o tureckim pieczywie – coś dla insulinoopornych, diabetyków, bezglutenowców, itd.:

  • Ekmek – chleb pszenny
  • Tam Buğday Ekmeği – chleb pełnoziarnisty
  • Kepekli Ekmeği – chleb z otrębami
  • Çavdar Ekmeği – chleb żytni
  • Mısır Ekmeği – chleb z mąki kukurydzianej

Trochę jeszcze o mięsie po turecku:

  • Et – wołowina
  • Tavuk – kurczak
  • Kuzu – jagnięcina

STAMBUŁ DZISIAJ – CZĘŚĆ II STAMBULSKICH OPOWIEŚCI

Jeśli I część stambulskich opowieści, traktowała o historii, to Stambulskie Opowieści – część II przybliży jaki jest Stambuł dzisiaj. Część I tutaj: STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA.

Niedzielne popołudnie w jednej z handlowych uliczek w Laleli (Fatih)

LALELI I KUMKAPI – DRUGA TWARZ FATIH

Wystarczą zaledwie cztery przystanki jazdy tramwajem z Sultanahmet aby przenieść się w świat pokazujący inną twarz Stambułu. Wystarczy wtedy zejść z głównej, rzekłbym, reprezentacyjnej ulicy dzielnicy Laleli by zatopić w takich uliczkach jak ta na foto powyżej. Laleli i Kumkapi pełne są małych sklepików, wąskich wybrukowanych uliczek. Ta twarz Stambułu pokazuje nie tylko różnicę w bogactwie, ale też folklor miasta. Właśnie w Laleli poczujesz się jak na wielkim bazarze, tylko skali makro. O ile Ordu Cadesi jest jeszcze reprezentacyjną częścią dzielnicy..

Ordu Caddesi – główna ulica w Laleli

…o tyle boczne uliczki przenoszą Cię w inny wymiar tego samego miasta. Onegdaj Kumkapi było dzielnicą Ormian na kształt china-town znanych z miast Europy – własne szkoły, sklepy, kościoły – dzisiaj to okolice zaniedbane, w które po zmroku raczej bym się nie wybierał.

Lokalne futrzaki na rogu Hemşehri Sk. też piękne, ale jakby mniej wypasione niż w Sultanahmet

Wracamy na Ordu Cd. i tramwajem wybieramy się na:

GRANDBAZAAR!

Wysiadamy na przystanku Çemberlitaş, skąd mamy dosłownie kilka kroków aby zatopić się w alejkach Wielkiego Bazaru zwanego tutaj Kapalı Çarşı czyli Kryty Bazar. Odkrywamy, że jest to miasto w mieście, które rządzi się wręcz swoimi prawami. Pamiętam gdy byłem dzieckiem, ktoś z naszej rodziny poleciał / pojechał do Stambułu na tzw. „handel”. Opowieści na jego temat rozpalały wtedy wyobraźnię dziecka. Zapamiętałem, że przywożono „skóry” oraz złoto i sprzedawano w Polsce z przebitką 🙂

Tymczasem zapuszczamy się w w głąb Kapali Çarsi. Od strony Meczetu Bayazyda dostajemy się w szpony tureckich jubilerów. Złoto, srebro wszelkiej maści, a raczej pochodzenia. Co ciekawe – w każdym sklepiku mieliśmy do czynienia z prawdziwym Au oraz Ag najwyższych prób. Żadnego tombaku. Po Wielkim Bazarze można chodzić cały dzień i byłoby mało. Ceny – nie dość, że niższe niż w PL, to jeszcze negocjowalne. A negocjować trzeba, bez tego nie ma Kapalı Çarşı!

Grand Bazaar (Kapalı Çarşı)

Jeśli ktoś był na „Różycu” w Warszawie 30 lat temu doświadczył namiastki tego czym jest Kapalı Çarşı w Stambule. To prawdziwy lokalny folklor – atmosfera Stambułu. Co chwilę ktoś dostarcza zamówioną do sklepu herbatę – tak się właśnie zastanawiam… Turecki napój narodowy to kawa czy herbata?

Ulice Stambułu? – Nie, to ulice Wielkiego Bazaru!

Co ciekawe, znajdziecie tu nie tylko coś dla ciała, ale również dla ducha. Zwykła hala targowa z ciuchami, a sufit, czy raczej sklepienie z XVI wieku!

Grand Bazaar to również takie niespodzianki (na suficie – XVI wiek)

Dzisiaj na Wielkim Bazarze większość oferty to oczywiście czysta komercja i podróbki, ale pamiętajcie, że turecka bawełna jest jedną z lepszych w świecie. Z Kapalı Çarşı niewele kroków trzeba zrobić, aby znaleźć się w cudownym miejscu, a to miejsce to oczywiście:

BAZAR EGIPSKI (Mısır Çarşısı)

Mısır Çarşısı powstał około 1660 roku aby… sfinansować budowę Nowego Meczetu – Yeni Cami (przy moście Galata). Nazwa pochodzi z czasów, gdy w tym miejscu handlowano przyprawami z Egiptu.

Bazar Egipski – Mısır Çarşısı

Dzisiaj to nie tylko przyprawy z północnej Afryki, ale też z Turcji, Bliskiego Wschodu oraz całego świata. Gdy wchodzisz zmysły atakowane są tysiącami aromatów przypraw, nasion, kawy, herbaty. Raj dla kucharzy i nie tylko.

Bazar Egipski to około 100 sklepów z rozkoszą dla podniebienia i nie tylko

Zresztą znajdziecie tu nie tylko coś dla nosa i podniebienia. To również zapach ręcznie wyrabianych kosmetyków – przede wszystkim mydła. Bazar Egipski jest jeden jedyny, niepowtarzalny – dla mnie bomba!

Mydła i kosmetyki uzupełniają asortyment z obszaru gastronomii

To jedno z piękniejszych miejsc pięknego Stambułu. Wspomnienia zabraliśmy do naszej kuchni.

I weź człowieku tutaj nic nie kup…

Z Mısır Çarşısı wychodzimy wprost na most Galata, skąd tramwaj zabierze nas za Złoty Róg do Karaköy – pierwszej dzielnicy dystryktu zwanego Beyoğlu.

Tymczasem poznajemy jeszcze jedną z tureckich tradycji. Miejscy tragarze są związani z miastem od wieków, i nawet w XXI wieku ten sposób zarobkowania i transportu różnych dóbr nie zaniknął. Na ulicach miasta spotkacie ich ni tylko w okolicach Grandbazaaru, ale też w innych dzielnicach.

Transport z poprzedniej epoki wciąż żywy…

BEYOĞLU – STARE-NOWE MIASTO ZA ZŁOTYM ROGIEM

Stambuł zachwyca z każdym krokiem, każdą chwilą w nim spędzoną. To miasto swoją wręcz emanuje różnorodnością. Eminönü i Sultanahmet od Karaköy dzieli zaledwie most Galata, a znajdziesz się w innym świecie. Wysiadamy na przystanku Karaköy.

Pierwszy przystanek tramwajowy za Złotym Rogiem i Mostem Galata – Karaköy

Za chwilę wchłoną nas uliczki Beyoğlu, a w nim Karaköy, Ayapasa, Taksim Meydani, Tophane. Dzielnica położona jest na wzgórzach, których stoki opadają w kierunku Bosforu i Złotego Rogu (Golden Horn). Wspinamy się w kierunku wieży Galata (Galata kulesi) – pierwszego przystanku w tej pięknej części miasta.

Yüksek Kaldırım Caddesi to jedna z typowych uliczek Galata

Zatapiamy się w uliczki, w których liczne knajpki, bary, sklepy stanowią o uroku tej części Stambułu. Wąskie uliczki, na których piesi mają pierwszeństwo, i praktycznie nie uświadczycie ruchu samochodowego są siłą lokalnego folkloru.

Wszystkie drogi w Galata prowadzą nad Bosfor lub Złoty Róg

GALATA KULESI – WIEŻA GALATA

Pocztówkowa wieża jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli Stambułu. Wzniesiona w 1384 roku jako fragment fortyfikacji, służyła później jako miejsce stacjonowania oddziału janczarów, więzienie, aż w końcu stała się – w 1967 roku – turystyczną atrakcją.

Galata Kulesi czyli wieża Galata

Ta mierząca sobie 63, a według innych źródeł 66 metrów wysokości, budowla jest dzisiaj jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Stambule. Windą można wjechać na wysokość 7. piętra, a resztę „trasy” należy pokonać na własnych nogach. Pod wieżą znajdziecie chociażby pomnik stambulskich: psa oraz kota, bez których miasto nie było tym, czym jest. Więcej o czworonożnych mieszkańcach Stambułu: KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU.

Odpoczywające leniwie – stambulski pies oraz kot. Bez nich Stambuł byłby innym miastem.

Tymczasem, po drapaniu się na taras widokowy wieży Galata Stambuł odkrywa takie oto piękne widoki:

Złoty Róg (Golden Horn)
Most Galata, Sultanahmet oraz Eminönü
Na krańcach Beyoğlu wyrosła dzisiaj biznesowa dzielnica Stambułu
Bosfor i Üsküdar – taki widok miał przed sobą Hezarfen Ahmet Çelebi

Hezarfen Ahmet Çelebi był tureckim uczonym i wynalazcą. W okolicach roku 1630-1632 na skonstruowanej przez siebie lotni podobno przeleciał z wieży Galata na plac Doğancılar w Üsküdar stanowiącej azjatycką część metropolii. Tak przynajmniej pisał średniowieczny podróżnik Evliya Çelebi. Cóż… Dzisiaj się nie dowiemy czy to tylko urban-legend, czy kronikarski zapis (wy)czynu pierwszego tureckiego lotnika.

WZDŁUŻ ISTIKLAL CADDESI – OD GALATA DO TAKSIM MEYDANI

Schodzimy schodami z wieży Galata i kierujemy się w stronę Istiklal Cd. – pieszego pasażu ciągnącego się aż do Taksim Meydani czyli placu Taksim. Istikal Caddesi to kwintesencja Galata, Karaköy i Beyoğlu. Ulica, którą warto nie tylko się przespacerować, ale też usiąść w jednej z knajpek i leniwie przy kawie lub herbacie kontemplować życie dzielnicy.

Istiklal Caddesi obfituje w butiki, sklepiki, knajpki i hoteliki

To w końcu miejsce, gdzie koniecznie trzeba spróbować (jeśli nie uczyniliście tego wcześniej) wyciskanego soku z granatów. Oprócz kawy i herbaty to chyba trzeci narodowy napój Turków. Warto spróbować właśnie takiego świeżo wyciskanego, a do PL przywieźć ze sobą podobnie produkowany sos z granatów.

Nar ekşisi czyli sok z granatów – dostępny wszędzie i zawsze

Na Istiklal Cd. nie może oczywiście zabraknąć futrzastych przyjaciół – ten akurat wychodził z bramy pobliskiej szkoły – wagary czy koniec zajęć?

Kedi – uczony kot (wychodzi ze szkoły)

CZERWONY TRAMWAJ

Istiklal Caddesi niesie ze sobą jeszcze jedną atrakcję. Jeśli ktoś odwiedził Lizbonę, to z pewnością pamięta sławetny żółty tramwaj linii 28E. Otóż Stambuł nie chciał być gorszy i też ma taki tramwaj, tyle że czerwony. Kursuje pomiędzy wzdłuż Istiklal Caddesi od Tunnelu do placu Taksim. Linia nosi nazwę T2, ale Turcy mówią na nią nostaljik tramvay.

Stambulski czerwony tramwaj, czyli linia T2

Nie jest to tylko turystyczna atrakcja, ale również środek komunikacji dla mieszkańców. W naszym wagonie nie było ani jednego turysty, sami lokalsi.

Linia nie ma stałego rozkładu – T2 jeździ tam i z powrotem jak (space) shuttle

Podróż nie trwa zbyt długo, ale Istiklal Cd. to deptak z pojedyńczymi torami i najbardziej zajęty jest oczywiście tramwajowy dzwonek, który toruje drogę czerwonej machinie wśród ludzi. Wszystkiego raptem 10-12 minut, ale to ślimacze tempo ma oczywiście swój jakże nostalgiczny urok – „…a przecież mi żal, że po Moskwie nie suną już sanie…” jak śpiewał Edmund Fetting; dobrze, że chociaż po Stambule można pojeździć czerwonym tramwajem.

Bywają też sceny żywcem wyjęte z czasów chociażby dawnej Warszawy – jazda na tzw. zderzaku nie jest rzadkością we współczesnym Stambule

W 1990 roku Stambuł przywrócił ten historyczny tramwaj

TAKSIM MEYDANI

Plac Taksim – do niedawna niekoniecznie znany, w 2013 roku znalazł się nieoczekiwanie na ustach całego świata. 28. maja 2013 roku rozpoczęły największe po 2000 roku protesty przeciwko polityce władz tureckich. Zaczęło się od obrony pobliskiego parku Gezi przed przed budową kolejnego centrum handlowego i hotelu, skończyło na protestach, które objęły większość dużych miast Turcji. Protestujących brutalnie rozpędzono 11. czerwca 2013 roku, ale zamieszki w Stambule i innych miastach trwały do 20. sierpnia. Zginęło 5 osób, rannych zostało ponad 4000. Na próżno jednak szukać upamiętnienia ostatnich ofiar na placu. Jeszcze nie czas, jeszcze nie ten moment. O aresztowanych nie wspomnę…

Na Taksim Meydani centralne miejsce zajmuje Cumhuriyet Anıtı czyli Pomnik Republiki. Zaprojektowany przez włoskiego rzeźbiarza Pietro Canonica został odsłonięty w 1928 roku w 5-lecie powstania Republiki Tureckiej.

Na pomniku oczywiście największy przywódca turecki – Atatürk z wiernymi żołnierzami

10. listopada każdego roku Stambuł pamięta i oddaje cześć temu najbardziej światłemu przywódcy państwa nie tylko w ostatnim wieku.

Wracamy z Taksim bocznymi uliczkami kierując się ku wybrzeżu Bosforu.

Uliczki Tophane

Wcześniej zaliczamy jeszcze kolejne spotkanie z turecką kuchnią. Tym razem celem poszukiwań było tantuni – wspomnienie z  Güzelyurt z 2017 roku. Tam zjadłem najlepsze tantuni w życiu. Przy Tel sk. No.1 znajdujemy SUAT USTA MERSIN TANTUNI, ale o ty, gdzie jedliśmy w Stambule traktuje oddzielny post: SMAKI STAMBUŁU.

Polecam! Warto odszukać SUAT USTA – tantuni świetne!

TĘCZOWE SCHODY

Udaje się – trochę przypadkowo – odkryć jeszcze jeden zapomniany, a raczej zburzony symbol Stambułu. Schody pomalowane podobno przez emeryta w tęczowe barwy stały się symbolem LGBT w Turcji. Władze niestety w 2015 roku zniszczyły je, ale ruch oporu jednak działa, a życie nie znosi monotonii. Może nie tak wyraźne jak pierwotnie, ale jednak są – rainbow stars!

Jakoś lokalnym kociakom nie przeszkadzają ich barwy 🙂

Stambuł jest olbrzymi, ale trzeba przyznać, że doskonale skomunikowany. Wsiadamy w tramwaj w Tophane i wysiadamy nieopodal naszego hotelu w okolicach Kumkapi / Sultanahmet. Wracając decydujemy się jeszcze na spacer:

ULICZKAMI SULTANAHMET

Sultanahmet, szczególnie od strony Bosforu przenosi nas jakby w inny wymiar. O zabytkowym szlaku pisałem w I części stambulskich opowieści: STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA, ale również jego uliczki i lokalna zabudowa przedstawiają się zupełnie inaczej. Znaczna część jest odresturowana, a dzielnica jako całość sprawia wrażenie, że żyje się tutaj „na bogato” – cokolwiek miałoby to znaczyć.

Akburçak Sokak – Sultanahmet
Okolice Küçük Ayasofya Cd. – Sultanahmet
Okolice Sultanahmet Meydani – Tavukhane Sokak
Cundi Garden – Cinci Meydanı Sk.
Şehsuvar Bey Sk.

Wybierając się na kolację mamy okazję zapoznać się z nocną odsłoną miasta, która również wyglądają obiecująco 😉

Stambuł po zmroku (1)
Stambuł po zmroku (2

Ale Sultanahmet to też takie obrazki – lokalna tradycja – w uliczkach można spotkać Pana zabierającego zbędne w gospodarstwie przedmioty żelazne i elektryczne. Powolny obchód dzielnicy w określone dni i zbiórka takich rzeczy.

Mobilny punkt zbiórki elektrośmieci oraz złomu

ÜSKÜDAR – AZJATYCKIE DZIELNICE STAMBUŁU

Stambuł to jedyne miasto świata, które jest położone na dwóch kontynentach. Most Bosforski, który przerzucono przez Bosfor spina dwa kontynenty oraz dwa stambulskie światy. Sposobów na to, aby pokonać Bosfor jest wiele. Na ten pierwszy raz wybieramy prom (feribot). Podróż z terminala przy moście Galata do przystani w Üsküdar trwa 15 minut. Na pokładzie w przytłaczającej większości wracający do siebie z pracy, zakupów, odwiedzin mieszkańcy Üsküdar.

Feribot do Üsküdar

Üsküdar to jedna z najstarszych dzielnic Stambułu. Melanż leniwej tureckiej sjesty i gwaru tureckiego miasta. Ktoś powiedział, że Üsküdar to sypialnia Stambułu… Nic z tych rzeczy! To miasto w mieście, żyjące swoim życiem. Znajdziecie tutaj zarówno spokój, jak też uliczny tłok, klaksony samochodów, urocze knajpki z shishą i… 180 meczetów! Z promenady ciągnącej wzdłuż wybrzeża Bosforu i Morza Marmara w gratisie dostaniecie przepiękny widok na europejską część Stambułu.

Ulice Üsküdar tętnią życiem

Niestety niewiele zdjęć się zachowało, jak również czasu było niewiele na zwiedzanie tej pięknej części miasta. Azjatyckie dzielnice to nie tylko Üsküdar, to też Kadıköy, którego tym razem nie dane mi było zobaczyć. Może następnym razem… Z pewnością – następnym razem!

Üsküdar – pierwsze wrażenie to gwar, później odczuwa się atmosferę spokoju

Jedno co wiem z tej krótkiej wizyty w Üsküdar, to następnym razem wpadnę tutaj na tureckie jedzenie, o tym poźniej, ale ucztę, którą nam zaserwowali w Zekibey İskender zapamiętam na długo. O tym opowiem w następnym odcinku 🙂

Pora wracać, bo czeka nas nocne, kulinarne zwiedzanie Stambułu. Tym razem wsiadamy do metra na Marmaray Üsküdar Istasyonu. Tak, to kolejna stambulska ciekawostka – metro, którym można dotrzeć z Azji do Europy! Znacie drugie takie miasto – z kontynentu, na kontynent metrem? A jednak można!

Nie będę tego opisywał – wsiedliśmy w Azji, wysiedliśmy w Europie

Cała – pod dnem morza – podróż trwa około 5 minut i wcale nie odczuwa się przekroczenia niewidzialnej, międzykontynentalnej bariery. Ot, zwykła podróż metrem ze stacji A do stacji B.

WRAŻENIA ZE STAMBUŁU

Niestety zawsze jest czas wyjazdu, zawsze też czas powrotu; bilety kupione są w opcji RT, więc następnego dnia Stambuł (czy też jak kto woli – Istanbul) żegna nas zza szyb samochodu jadącego na lotnisko:

Nie mówię „żegnam”, mówię: „do zobaczenia”

Stambuł to jedno z najbardziej inspirujących miast, jakie miałem okazję zwiedzić. Położenie, historia, zabytki, jedzenie, gościnność – wiele można powiedzieć, ale tego wszystkiego człowiek musi dotknąć, poczuć, skosztować. To miasto kontrastów, ale przede wszystkim zapachów. Uliczny kebab, kawa, sok z granatów, słodka herbata to akurat nie dla mnie).

Wiem, że tu wrócę, takiego bogactwa różnorodności nie doświadczy się w wielu miejscach świata. Napoleon miał rację – też bym urządził tutaj stolicę zjednoczonego świata. To nie tylko styk kultur, kuchni, sposobu życia czy religii. Część tego dziedzictwa miasta dzisiaj niestety jest zatarta dzięki ambicjom dzisiejszych polityków rządzących Turcją. Tym niemniej Stambuł wynagrodzi Wam to po stokroć.

Turecka gościnność nakazująca tradycyjnie traktować gościa z należytą atencją jest tutaj codziennością. Doświadczyliśmy tego i w nocnej taksówce z lotniska, i w hotelu (bajka!), ale też we wszystkich knajpkach czy też na ulicy.

Wszędzie było też bezpiecznie – czy po zmroku, czy na Grandbazaarze, czy na ulicach nie zanotowaliśmy żadnej sytuacji godzącej w osobiste bezpieczeństwo.

Luty 2020 roku był w mieście kapryśny – pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Słońce, deszcz, a nawet jednego wieczoru śnieg, który przetrwał może ze 2 godziny. Było +2’C, ale było też +16’C. Tak typowa stambulska zima.

Stambuł to jedno z tych miejsc, do których wrócę. Odkrywać to miasto można wielokrotnie, za każdym razem przeżywając coś zaskakującego. W Stambule nudzić się nie wypada, Stambuł Ci na to nie pozwoli!

STAMBUŁ – INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Szybki kurs urban slangu – pamiętajcie, że:
  • meydani – plac, sokak (albo Sk.) – ulica, caddesi (albo Cd.) – aleja, camii – meczet, müzesi – muzeum, köprüsü – most, feribot – prom, kale/si – zamek, kulesi (wieża);
  • ayrıldı – w lewo, sağ – w prawo, düz – prosto i już łatwiej Stambuł łatwiej się zwiedza!
  • Szybki kurs stambulskiej komunikacji:
  • najważniejsza rzecz – Istanbulkart – kupić ją można w automacie na każdym przystanku tramwajowym, metra, itp. Ciekawostką jest fakt, że na jednej karcie może podróżować do 5 osób; ładuje się ją w automatach jak pre-paida.
  • Karta kosztowała luty 2020) chyba 5-6 LT + minimalne doładowanie 4 TL; jednorazowy bilet na karcie kosztuje 2,65 TL (luty 2020).
  • Kolejną ciekawostką jest wejście nie tylko do metra, ale też na przystanek tramwajowy – obowiązkowe bramki jak w tym pierwszym.
  • Prom na trasie Eminönü – Üsküdar – w cenie biletu na komunikację miejską – transkontynentalne metro – również w tej samej cenie.
  • Za przejazd nostalgicznym tramwajem (T2) z Galata do Taksim nie płaciliśmy; za dobre wrażenie, które zrobiliśmy i parę słów po turecku – motorniczy kazał nam szybko wskakiwać.
  • Przejazd Marmaray Tunnel również bez dodatkowych opłat – w standardowej cenie.
  • Dojazd z nowego lotniska – trochę uciążliwy – daleko – ok. 40 km od centrum miasta; jest kilka linii autobusowych do różnych dzielnic albo taksówki; Jeżeli decydujecie się na taxi – konieczne będą negocjacje – nam wyszło 80 PLN w nocy do hotelu w Sultanahmet; teoretycznie drogo, ale…
  • Zwiedzanie meczetów – za free – ale pamiętajcie o fakcie, że 5x dziennie muzułmanie modlą się tam.
  • Zwiedzanie luty 2020): Hagia Sophia – kosztowało ok. 14 PLN, Cysterna Bazyliki – poniżej 10 PLN.
  • Jeszcze jedna sprawa – rządy Erdoğana sprawiły, że sprzedaż alkoholu jest powiedziałbym – w sklepach i restauracjach – mocno koncesjonowana. Jak zjeść kolację bez wina w południowym klimacie – oto jest pytanie!
  • strona www miasta: ibb.istanbul/en