CZARNOGÓRA – GDZIE SPAĆ

 

W Montenegro przyszło nam spać zarówno na wybrzeżu, jak też w górach. O lipcowej podróży do Czarnogóry czytaj: http://7mildalej.pl/czarnogora-balkanska-perelka/. Kiedy dotarliśmy do Baru, ale nie tego w knajpie, tylko tego nad Adriatykiem, zatrzymaliśmy się w VILLA ANTIVARI. W Żabljaku spaliśmy natomiast w hotelu ZLATNI BOR.

VILLA ANTIVARI  (BAR – ŠUŠANJ)

Hotel jest typowym rodzinnym biznesem prowadzonym z ogromnym zaangażowaniem. Co tam znajdziecie – poza spaniem i strawą..? Przede wszystkim:

  • rodzinną atmosferę,
  • ogromną życzliwość właścicieli,
  • pomoc we wszystkich sprawach, które chcecie rozwiązać,
  • wspaniałą kuchnię.

Hotel w/g jednej kategoryzacji ma: ** w/g innej ***. Dla nas kategoryzacja hotelu straciła swoje znaczenie od momentu przekroczenia jego progu.

Na początek – trochę statystyki – hotel mieści się na przedmieściach Baru, przy wjeździe od Petrovaca.  Budynek ma 4 kondygnacje, z czego na parterze mieści się: parking, recepcja, jadalnia oraz zadrzewiony taras, na którym można zjeść śniadanie i nie tylko.

Pokój, który otrzymaliśmy miał widok na pasmo gór otaczających Bar od strony lądu.

Pokój spełniał wszystkie oczekiwania – wygodne łóżko, łazienka z prysznicem, indywidualna klimatyzacja, TV, codzienne sprzątanie, zmiana ręczników, w pokojach minibar zaopatrzony w napoje w niewygórowanej cenie.

Łazienka, prosta, nie najnowsza już, ale czysta.

To, że hotel był zadbany i czysty, to był tylko dodatek do jakości obsługi.

Zawsze w hotelach cenię sobie nie tylko standard, ale też atmosferę – tutaj ją otrzymałem w 100%, a w gratisie to, co uwielbiam – dobre, lokalne śniadanie.

Śniadania w VILLA ANTIVARI były spełnieniem oczekiwań – codziennie lekko inny zestaw dań na ciepło – co więcej – to wszystko przygotowywane we własnej kuchni, na lokalnych produktach – doświadczyliśmy pyszności takich jak: serowe babeczki, krokiety mięsne, grilowane cukinie i inne warzywa, jaja na oko – czyli sadzone jajka, lokalne kiełbaski, do tego znajdziecie warzywa, owoce, wędliny i sery – trzy rodzaje, z czego sławetny czarnogórski krawlji sir – krowi ser w wersji młodej i starej – mój ulubiony przysmak. Zjeść z apetytem śniadanko na zacienionym tarasie z widokiem na morze, mogą zarówno mięsożercy, jak i zwolennicy kuchni vege – bezcenne!

Inne zalety

  • do plaży: płatnej i bezpłatnej macie nie więcej niż 50-100 m,
  • niezłe knajpki znajdziecie w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu,
  • komfortowe wyciszenie pokoi od strony gór,
  • darmowy parking.

Czy są jakieś minusy tego butikowego przybytku..?

  • hotel położony jest przy ruchliwej ulicy od strony morza – ruch może być uciążliwy,
  • łazienka w naszym pokoju pomimo, że generalnie czysta, powinna być odświeżona,
  • nie ma baru czynnego 24h, ani też strefy rekreacji czy spa – jeśli ktoś nie może bez tego przeżyć pobytu, niech szuka innej lokalizacji.

Jest to natomiast hotel nie tylko na kilka dni pobytu czy też tranzyt, ale przede wszystkim na wypoczynek. Jego podstawową przewagą są mili i sympatyczni właściciele, którzy zadbają o Was osobiście; coś trzeba załatwić..? Pomogą. Porozmawiają, zapytają, doradzą – ale bez zbędnego zadęcia, zrobią to ze szczerego serca i wrodzonej gościnności.

Jeśli chcecie się zatrzymać w VILLA ANTIVARI – oto adres: Zeleni Pojas Bb, Bar 85000, Czarnogóra; chcecie się dogadać: język angielski, ale też serbski, rosyjski, chorwacki – co oznacza, że po polsku też dacie radę. Według mojej skali ocena hotelu:

  • położenie: 4/5
  • atmosfera: 5/5
  • obsługa: 5/5
  • śniadania: 5/5
  • pokoje: 4/5
  • czystość 4,5/5

HOTEL ZLATNI BOR (ŻABLJAK)

Durmitor, Kanion Tary, Crne Jezero – jeśli chcecie odwiedzić jeden z najpiękniejszych górskich regionów nie tylko Bałkanów, ale też Europy – przyjedźcie do Żabljaka.

W Żabljaku nasz wybór padł na ZLATNI BOR – odpowiadała nam cena oraz opinie w internecie. Jak było w rzeczywistości?

W hotelu spędziliśmy dwie noce – przyjechaliśmy w poniedziałek, wyjeżdżaliśmy w środę. Na początek trochę suchego wkładu. Hotel mieści się na peryferiach miasteczka, przy drodze z Żabljaka na most na Tarze. W bezpośrednim otoczeniu znajdziecie inne hotele. Parking bezpłatny. Hotel mieści się w dwóch budynkach – restauracyjnym, gdzie zjecie śniadanie oraz hotelowym.

Budynek hotelowy ma 4 kondygnacje – nie ma windy. Pokoje są bardzo przestronne – mieliśmy „dwójkę” wyposażoną w TV, lodówkę (brak minibaru):

wygodne łóżko:

z widokiem na pasmo Bobotov Kuk (najwyższy szczyt okolic):

Co do hotelu – pokój sprawia wrażenie, jakby jego wystrój zatrzymał się w epoce sprzed ogłoszenia niepodległości Czarnogóry. Jednak największym problemem była czystość łazienki… O ile czystość łóżka można ocenić na 5/5, to pokoju na 3,5/5, a łazienki niestety na 1,5/5. Pokój nie był też codziennie sprzątany. Co do personelu tutaj poczuliśmy się jakbyśmy byli w innym obiekcie – super – ludzie mili i pomocni. Jeśli wybieracie się na rafting, albo stoki narciarskie (zimą) – hotel będzie idealną bazą wypadową.

Największą wartością hotelu jest jednak restauracja pełniąca funkcję nie tylko hotelowej jadłodajni, ale też knajpy z lokalną kuchnią, w której, jak dane było nam zauważyć, często bywali lokalsi. Jeśli restauracja trzymała poziom, to hotelowe śniadania też musiały być extra. I w tym przypadku tak było. Wybór dań na zimno i ciepło był w stanie zaspokoić kubeczki smakowe.

Ogólne wrażenia z pobytu:

  • + restauracja – czynna do późnej nocy z dobrą kuchnią,
  • + duże i obszerne pokoje
  • + personel
  • + bezpłatny parking
  • – czystość łazienki
  • – brak codziennego sprzątania

Jak za cenę 40-50 EUR – myślę, że spełnia pokładane nadzieje i oczekiwania.

Kontakt: Tmajevci b.b., Žabljak 84220; tel: +382 67 367 243; www.hotelzlatnibor.com

 

 

DOBRY HOTEL NA ZWIEDZANIE PARYŻA

Dobry hotel na zwiedzanie Paryża..? Proszę – oto nasz wybór: HOTEL DOISY-ETOILE położony przy 55 Avenue des Ternes (tel: +33 1 45 74 21 86) był wyborem prawie jak last minute – trafiliśmy na promocję praktycznie tydzień przed wylotem do Paryża (czytaj: http://7mildalej.pl/jesienny-paryz-subiektywnie/) Sprawdziliśmy jego lokalizację i komunikację – wszystko w założeniach się zgadzało, w późniejszym realu również.

Jeśli chodzi o kategoryzację, to w zależności od metodologii jest oferowany jako **** lub *** gwiazdkowy.

Stosunkowo niedaleko od niego są dwie stacje metra: linia „1” – stacja: Neuilly Porte Maillot (ok. 8 minut) oraz linia „2” – stacja: Ternes (5 minut). Przy hotelu jest bus-stop linii autobusowej  nr 43 jeżdżącej na Gare du Nord (czas podróży – ok. 15-20 minut).

Hotel mieści się w kamienicy i jest raczej typem hotelu butikowego, takiego jakie najbardziej lubię – optymalna wielkość (niezbyt duży), pokoje urządzone z dużą dozą indywidualności, ale spełniające oczywiście deklarowany standard, miła i symatyczna obsługa nadająca wręcz familiarny charakter – tego oczekiwałem i… to otrzymałem.

Nasz pokój urządzony był w lekko „kolonialnym” stylu, ale ze smakiem – wielkość pokoju może nie pozwalała się rozpędzić, ale nie czuło się żadnej klaustrofobii, a dwie osoby nie robiły tłoku jak w tokijskim metrze. Standardowe wyposażenie: TV-LCD, szafa z wieszakami i półkami, wieszak, półki, czajnik z zestawem kawy i herbaty, sejf. Łóżko szerokie i bardzo wygodne. Cicho działająca klimatyzacja.

Łazienka okazała się nie mniejsza niż pokój – obszerna z wanną z prysznicem – obowiązkowo oczywiście: szlafroki, kosmetyki, kapcie.

Widok z okna może nie do końca pozwalał na oglądanie panoramy Paryża – raczej zmuszał do zogniskowania wzroku na otaczające kamienice, ale to chyba jedyny minus naszego pokoju. Na wyciszenie ścian też nie można narzekać.

Śniadanie – na to czekaliśmy – pierwsze wrażenia z pokoju – bardzo pozytywne, ale zobaczymy co nam zaserwują Francuzi na petit déjeuner.

Nasze śniadanie obejmowało zarówno dania na ciepło (x3) jak też zimne przekąski, wędliny, sery (francuskie sery!!!), płatki, owoce (full wypas!!!), pieczywo – nie tylko francuskie, kawa, herbata, soki (wyciskane również) – słowem: rzeczywistość przyjemnie zaskoczyła. I dla mięsożerców, i dla wegetarian.

Obsługa – zarówno recepcja, jak też śniadania – bez zarzutu – miło, dyskretnie, profesjonalnie. Serwis pokojowy – również OK.

Na koniec kilka konkluzji i porad:

  1. Nie oszczędzajcie na hotelu – Paryż pomimo doskonałej sieci miejskiego transportu ma tyle do zaoferowania, że szkoda czasu na peryferyjne tanie „accomodation”.
  2. Lokalizacja + standard + opinie / cena – prosty algorytm, który każdy może dostosować do swoich potrzeb.
  3. Hotel kosztował nas ok. 1.100 PLN za 3 noclegi (w standardzie **** gwiazdek ze śniadaniem, w fajnej lokalizacji) – więc szukajcie takich okazji.
  4. Dla HOTEL DOISY ETOILE wystawiamy wysoką notę – 4,2/5 – jest wart odwiedzenia – zalety i wady poniżej
  • + lokalizacja
  • + obsługa
  • + czystość
  • + śniadanie
  • + łożko
  • + dobrze działające wi-fi
  • – standardowa cena
  • – brak bazy spa&relax

 

 

AUSTRIA TREND HOTEL NA WEEKEND W BRATYSŁAWIE

Weekendowy (czytaj: http://7mildalej.pl/bratyslawa-weekend-w-zimowej-aurze/) hotel w Bratysławie miał: trzymać poziom, być blisko ścisłego centrum, z szybkim dojazdem na lotnisko i dobrym śniadaniem.

Wybór padł na 4-gwiazdkowy AUSTRIA TREND HOTEL (adres: Vysoká 2A, Staré Mesto) trochę przypadkowo – trafiłem na promocję last minute – za ponad 500 PLN dwa noclegi w 4 gwiazdkach wydawało się dobrą ofertą.

Nowoczesna i ciekawa architektonicznie bryła nie zastąpi jednak jakości i atmosfery w hotelu. A jak było..?

Obsługa w recepcji przywitała nas bardzo miło i taki poziom utrzymano przez cały pobyt. Uprzejmość, ale nie nachalność. Pomoc w drobnych sprawach, za wszystko to można wystawić wysokie noty.

Hall przestronny i jasny; na parterze hotelowy bar, na pierwszym piętrze sala śniadaniowa.

 

Czystość również na najwyższym poziomie: łóżko, pokój, łazienka – żadnych zastrzeżeń.

Pokój przestronny, łożka wygodne, cały zestaw kosmetyków charakterystyczny dla standardu **** spełnił oczekiwania; klimatyzacja, codzienne sprzątanie, wymiana pościeli – to wszystko cenę poniżej 300 PLN za dobę.

W nocy hotel prezentował się jeszcze bardziej okazale, a przy tym ciężko byłoby go przegapić:

Jak już opisywałem, z przedłużeniem doby hotelowej w dniu wyjazdu nie było problemu – zaoferowano nam przedłużenie doby nawet do godziny 16-tej. Przechowanie bagażu do czasu podróży na lotnisko – również obyło się bez żadnego problemu.

Lokalizacja – blisko historycznego śródmieścia; linii tramwajowych i autobusowych; dojazd na lotnisko – tramwaj + autobus – ok. 40 min; spacer + autobus – ok. 50 minut

Śniadanie  – ostatni z ważnych obszarów, które stanowią o jakości noclegu – pełen wybór dań na ciepło i zimno, stałe dokładki w przypadku braków, napoje ciepłe i zimne; można trafić na przysmaki słowackiej kuchni, a nie tylko sieciowe jedzenie. Personel na bieżąco dba o uzupełnianie pojawiających się braków.

Hotel na googlach ma ocenę 4,2/5. Oceniłbym nawet wyżej na 4,4/5.

Wady i zalety:

  • + lokalizacja
  • + obsługa
  • + czystość
  • + śniadanie
  • + pokój
  • + łóżko
  • – brak rozbudowanej strefy sport & wellnes
  • – standardowa cena

Moja rekomendacja – jak najbardziej TAK, ale polujcie na okazje cenowe.

 

 

 

 

LOT WARSZAWA – ZIELONA GÓRA

Pewnie się zastanawiacie co ten poczciwy LIM-6bis robi w tym miejscu..? Niestety nie wzleci już w powietrze, ale skoro lecimy do Babimostu, to jaki może być inny symbol..?

Czy wiecie, że 21.07.1961 roku na tym lotnisku wylądował nie kto inny, jak sam Jurij Gagarin. Tak, tak, to nie jest żart – otrzymał wtedy tytuł honorowego pilota 45. pułku. Zresztą pułk wizytował też (04.1979 roku) pierwszy polski kosmonauta – ppłk Mirosław Hermaszewski.

Na lotnisku tym lądowały nawet amerykańskie C-5 GALAXY, a więc jakieś skromne latające 380 ton.

Czy wiecie, że od 1969 roku do 1992 roku właśnie takie samoloty, jak widoczny na zdjęciu Lim stanowiły wyposażenie tego pułku i gościły na okolicznym niebie w dni lotne?


Mój 13-ty lot w tym roku, samolot kołował na pas startowy o godzinie 0.13. 1,5h opóżnienia i jak tu nie wierzyć w magię pechowej trzynastki..?

Lot na jeden z najmniejszych portów lotniczych w kraju (IEG) czyli Zielona Góra / Babimost nie był planowany, ale z racji wyższej konieczności rezerwowany w ostatniej chwili. PLL LOT wrócił na trasę WAW-IEG w marcu 2017 roku, po kilku latach nieobecności. W międzyczasie sił na tej trasie próbował SPRINT AIR obsługując loty samolotami SAAB-340 i ATR-42. Dofinansowanie do lotów udzielone przez władze województwa lubuskiego sprawia, że bilety można nabyć w rozsądnej cenie (na ogół 150-200 PLN za RT), a jeśli trafi się promocja, to jeszcze taniej.

Odprawa w WAW – szybka i sprawna, o 21.50 czynne 2 bramki na security, do których kolejek nie było; poprzednio leciałem na tej trasie w listopadzie 2017 i kontrola bezpieczeństwa też zajęła mi 5 minut. Jak na standardy obowiązujące w WAW: szybko, miło i sprawnie.

Lot WAW-IEG:

  1. nr lotu: LO3983
  2. wylot / przylot: 22.35 / 23.35 (rozkładowy czas lotu: 60 minut)
  3. boarding: WAW – rękaw / IEG – autobus
  4. samolot: EMBRAER E-175 (SP-LID)
  5. konfiguracja: 2+2 ilość miejsc: 82 ECONOMY (chociaż podawana jest konfiguracja: 22 BUSINESS + 10 ECOPLUS + 50 ECONOMY) – różnica tylko w pakiecie obsługi
  6. pitch: 31inc / width: 17,3inc
  7. posiłek: woda + batonik prince polo w wersji slim

LOT zachował się zgodnie ze swoją dewizą czyli (L)ater (O)r (T)omorrow. Start był pózniej,  lądowanie w IEG już następnego dnia, więc wszystko się zgadza. Opóźnienie, zgodnie z pierwotną informacją mówiącą o 55 minut wydłużyło się o następne 45. Na WAW oczywiście nikt niczego nie wie, nie jest w stanie w międzczasie podać bardziej sensownego komunikatu.

Samolot wystartował o godzinie 0.16, lądował w IEG o godzinie 0.52, lot trwał: 38 minut, a opóźnienie wyniosło: 1h17min.

Na pokładzie załoga przeprosiła za powstałe opóźnienie i niedogodności. Podano „posiłek”. Przetestowałem cytrynę – tym razem była podana z uśmiechem.

Światła przez znaczną część lotu były wygaszone; o tej porze to sympatyczny gest; o północy w samolocie każdy chyba bardziej marzy o relaksie i drzemce, niż oddawaniu się innym czynnościom w świetle „jupiterów”.

Port lotniczy Zielona Góra-Babimost, został utworzony na bazie wojskowego lotniska po 45. pułku lotnictwa szkolno-bojowego rozformowanego w 1992 roku.  Pas startowy zdolny do przyjęcia nawet samolotów szerokokadłubowych (2500mx60m), ILS I kategorii. Pod względem technicznym – OK, aż tyle i tylko tyle. Przez lotnisko w 2017 roku przewinęło się ok. 17,7 tys. pasażerów.

Na lotnisku w Babimoście szybko i sprawnie wypakowano nas do autobusu (stary, wysokopodłogowy, port otrzymał go chyba w podziale łupów po upadającym MZK w czasach transformacji ustrojowej). Transport do hali przylotów szybki i bezproblemowy.

 

Hala przylotów – nowy budynek wybudowany w 2017 roku; jedna taśma na bagaże, toaleta. Jak na taki „hub” obsługujący samolot <100 pasażerów z cabin bagiem – OK.

Ale gdyby wylądował tam np. wakacyjny czarter w postaci np. B737 z prawie 200-tką urlopowiczoów z bagażami rejestrowanymi, sądzę, że sceny byłyby dantejskie.

Ciasnota – komuś naprawdę zabrakło wyobraźni i perspektywicznego spojrzenia.

Lot powrotny czyli IEG-WAW:

  1. nr lotu: LO3984
  2. wylot / przylot: 05.45 / 06.50 (rozkładowy czas lotu: 65 minut)
  3. boarding: IEG – pieszo / WAW – rękaw
  4. samolot: EMBRAER E-170 (SP-LDG)
  5. konfiguracja: 2+2 ilość miejsc: 70 ECONOMY
  6. pitch: 31inc / width: 17,3inc
  7. posiłek: woda + batonik prince polo w wersji slim

Samolot wystartował o godzinie 05.55, lądował w IEG o godzinie 06.36, lot trwał: 41 minut, przylot więc punktualny (przed czasem).

„Terminal” odlotów, to stary budynek, w którym znajdziecie check-in, punkt wypożyczenia aut, dwie bramki, z czego czynna jedna.

I tu zaczyna się clou programu. Obsługa bramek security odprawiając jeden samolot dziennie ma więcej czasu niż grecki emeryt. Dla nich czas się zatrzymuje, on płynie jak sjesta w Portofino. Nie to, żeby byli niemili, wręcz przeciwnie – są uprzejmi, ale chyba biją nieustająco rekord guinessa w długości strajku włoskiego.

A teraz – co widziałem podczas ostatniej odprawy:

  1. nakaz zdjęcia klapek przez kobietę i umieszczenia ich w kuwetce! – szok, że trampek nie kazali mi ściągać, chyba nie zauważyli;
  2. pierwszy (i jedyny) raz sprawdzano mi nawet przegródki i karty kredytowe w portfelu na obecność mikrośladów materiałów wybuchowych i nie byłem jedyny, któremu to wyrządzono;
  3. na koniec „strażnik teksasu” tak przyspieszył, że zabrał mi moją kuwetkę, gdzie po kontroli była jeszcze garść monet.

Odprawa ok. 60 odlatujących pasażerów zajęła grubo ponad godzinę(!), robiąc przy tym sztuczny tłok, nerwówkę. Dodajmy do tego fakt, że brak jest możliwości skanowania kodów kreskowych i całość procedury odbywa się ręcznie odhaczając poszczególnych pordróżnych na kartce, mamy obraz odprawy w Babimoście.

Na plus zasługuje z pewnością kultura pracowników – na trzy loty z IEG, zawsze miałem naprzeciwko nadgorliwych służbistów, ale uśmiechniętych i uprzejmych.

W stosunku do ostatniej odprawy w IEG – zorganizowano mini-sklepik z napojami i przekąskami.

Ogólne wrażenia z podróży na trasie WAW-IEG-WAW:

  • + miła obsługa na pokładzie
  • + zaskakująco szybka kontrola bezpieczeństwa w WAW
  • + skierowanie przez LOT do obsługi linii Embraerów –  wygodniejsze i bardziej komfortowe niż Q400
  • + miła i symaptyczna obsługa w IEG
  • + zorganizowanie prostego stoiska napoje ciepłe/zimne/przekąski w IEG (w listopadzie 2017 jeszcze tego nie było)
  • – opóźnienie lotu (WAW-IEG)
  • – poczęstunek – tragedia (wszyscy, co latają LOTEM wiedzą, że parę miesięcy temu na krótkich trasach zabrano nawet ciepłe napoje (kawa/herbata); co więcej ostatnie 6 Embraerów E-195 nie ma nawet „kuchni” na pokładzie (!) – brawa dla zarządu LOTU…
  • – bramki security w IEG – tego nie da się opisać, przez to trzeba przejść
  • – brak skanerów boarding passów – odprawa ręczna – a tak niewele trzeba, aby to poprawić
  • – brak w IEG autobusu lotniskowego lub chociażby niskopodłogowego; starsza osoba  – nawet z podręcznym może mieć problem z wejściem po schodach
  • – o przestrzeni w hali przylotów już pisałem (dobrze, że chociaż ją wybudowali)

 

 

 

CZY LUFTHANSA ZASŁUGUJE NA 5 GWIAZDEK…?

Pytanie: Czy Lufthansa zasługuje na 5 gwiazdek..? Jakiś czas temu SKYTRAX ogłosił, że LUFTHANSA, jako pierwsza europejska linia lotnicza otrzymała w rankingu 5 gwiazdek. Tak się składa, że miałem okazję lecieć w maju bieżącego roku 4 odcinki (czytaj: http://7mildalej.pl/lizbona-na-majowke/ oraz http://7mildalej.pl/stop-over-w-monachium/) niemieckim dobrem narodowym:

  1. WAW-MUC
  2. MUC-LIS
  3. LIS-MUC
  4. MUC-WAW

Wszystkie rejsy były lotami liniowymi obsługiwanymi bezpośrenio przez LUFTHANSĘ / LUFTHANSĘ REGIONAL.

Odcinek WAW-MUC:

  1. samolot: EMBRAER E-195 (D-AEBC)
  2. lot nr: LH1613
  3. konfiguracja: 8 business + 104 economy
  4. pitch: 32inc / width: 18,25inc
  5. start: 13.15 / lądowanie: 14.45
  6. boarding: WAW – rękaw / MUC – autobus
  7. klasa lotu: ECONOMY

Samolot wystartował z kilkuminutowym opóźnieniem, wylądował z prawie 15 minutowym opóźnieniem spowodowanym kolejką do lądowania na MUC.

Obsługa na pokładzie bardzo miła i uczynna. W takim locie (1,5h) nie przysługują poduszki i koce, a jednak można było bez problemu uzyskać.

Posiłek: kanapka na zimno + napój do wyboru (w tym alkohol). Nie było problemu z dodatkowym napojem.

Odcinek MUC-WAW:

  1. samolot: AIRBUS A-321 (D-AIDC)
  2. lot nr: LH1792
  3. konfiguracja: 30 business +160 economy
  4. pitch: 30inc / width: 18inc
  5. start: 19.30 / lądowanie: 21.40
  6. boarding: MUC – rękaw / LIS – rękaw
  7. klasa lotu: ECONOMY

Samolot wystartował z kilkuminutowym opóźnieniem, wylądował przed czasem rozkładowym (ok. 10 minut). Obsługa na pokładzie OK. Ilość komunikatów – niezakłócająca relaksu na pokładzie. Brak rozrywki pokładowej.

Posiłek podstawowy: ciepły posiłek + woda mineralna. Dodatkowo napoje według zapotrzebowania. Podano ravioli z mięsem w sosie pomidorowym + bułka, masło i batonik kit-kat.

Odcinek LIS-MUC:

  1. samolot: AIRBUS A-320
  2. lot nr: LH1779
  3. konfiguracja: 28 business +138 economy
  4. pitch: 30inc / width: 18inc
  5. start: 10.50 / lądowanie: 14.45
  6. boarding: LIS – rękaw / MUC – rękaw
  7. klasa lotu: ECONOMY

Samolot wystartował z punktualnie, wylądował również punktualnie.

Obsługa na pokładzie bardzo miła i uczynna. Posiłek podstawowy: ciepły posiłek + napój do wyboru.

Dodatkowo napoje według zapotrzebowania – bezproblemowo (w tym alkohol). Posiłki dietetyczne – dostępne na wcześniejsze zamówienie. Brak rozrwyki pokładowej.

Odcinek MUC-WAW:

  1. samolot: EMBRAER E-195 (D-AEMD)
  2. lot nr: LH1614
  3. konfiguracja: 8 business +104 economy
  4. pitch: 32inc / width: 18,25inc
  5. start: 14.45 / lądowanie: 16.15
  6. boarding: MUC – autobus / WAW – rękaw
  7. klasa lotu: ECONOMY

Samolot wystartował z kilkunastominutowym opóźnieniem, wylądował ok. 16.25 (10 minut opóźnienia). Na „-” trzymanie pasażerów w autobusie na rozgrzanej płycie w MUC (przed startem) przez 15 minut. Obsługa na pokładzie bardzo miła i uczynna.

Posiłek: kanapka na zimno + napój do wyboru (w tym alkohol). Nie było problemu z dodatkowym napojem, w tym ciepłym.


Ocena linii lotniczej:

Na cztery loty – 2 punktualne lub przed czasem + 2 loty opóźnione (do 15 minut). Jeśli chodzi o standard podróży – ilość miejsca w klasie ekonomicznej – wystarczająca; fotele rozkładane we wszystkich samolotach. Obsługa (cabin crew) trzyma poziom. Posiłki jak na lotach do 3.000 km – jak najbardziej OK. Możliwość wyboru na etapie rezerwacji dań dietetycznych. Internet płatny (w taryfie LIGHT). Boarding sprawny i szybki. Brak rozrywki pokładowej / ekranów LCD o locie, ale na tych odcinkach to raczej standard.

Nie korzystałem z bagażu nadawanego – brak możliwości oceny tego obszaru – waga: 23 kg (50lbs) – jedna sztuka. Cabin bag – standard: 8 kg / wymiary: 55cm x 40cm x 23cm.

Subiektywna ocena:

  • + samoloty
  • + obsługa
  • + posiłki
  • + ilość miejsca w economy
  • + szybka i prosta rezerwacja internetowa
  • + intuicyjna aplikacja mobilna
  • – brak ekranów LCD chociaż z info o locie
  • – brak nawet pakietu startowego internetu za „free”
  • – punktualność – niby się mieszczą w widełkach

4 odcinki po Europie – moja ocena: 4,5/5, ale ostateczną wydam jak zrobię LUFĄ jakiś long-haul.

 

NOCLEG W MONACHIUM – HOTEL MUNICH CITY

W maju bieżącego roku mieliśmy stop over w MUC (czytaj: http://7mildalej.pl/stop-over-w-monachium/). Noclegu szukaliśmy oczywiście w internecie, a najlepszą opcją miał być hotel, który spełniałby 3 kryteria:

  1. bliskość dojazdu na lotnisko – w tym przypadku chodzi o linie S-Bahn S1 lub S8, albo Hauptbahnhofu, czyli dworca głównego – czas, aby go efektywnie wykorzystać, jest obok finansów oczywiście jednym z najważniejszycy kryteriów
  2. odległość od głównych, planowanych do zwiedzania atrakcji
  3. kompilacja ceny i warunków oraz opinii – co prawda był to tylko „eine Uebernachtung” (jeden nocleg), ale lubię czyste łóżko i śniadanie, które daje energię 😉

Wybór padł ostatecznie na *** HOTEL MUNICH CITY położony przy Schwanthalerstrasse 112-114. Wyboru tego nie żałowaliśmy.

Dojazd na lotnisko – S-Bahn – ok. 35-40 minut. Ze stacji S-bahn HACKERBRUECKE na pieszo ok. 6-7 minut (500 m), odległość hotelu od Hauptbahnhofu (1 stacja s-bahn lub 15 minut spaceru – ok. 900 m). Do Marienplatzu dojdziecie z hotelu w ok. 20 minut (ok. 1,3 km). Hotel idealny na OKTOBERFEST – z THERESIEN WIESE da się zdążyć do hotelowej toalety nawet po 3 GROSSBEER’ach, a jakie są te duże w czasie OKTOBERFESTU wie ten, kto był 😉

Wracając do clou programu. Nocleg (zarezerwowany ostatecznie przez Hotels.com) kosztował nas ok. 50 EUR za pokój dwuosobowy ze śniadaniem. Właśnie to śniadanie (od 7.00 do 11) było jednym z najmocniejszych akcentów – jego obfitość, różnorodność i dostępność – obsługa cały czas, z niemiecką skupulatnością uzupełniała braki. Lista potraw byłaby długa, toteż wymienię tylko kilka – z regionalnych potraw: oczywiście bratwurst’y i weisswurst’y na ciepło, jajecznica i zwykłe parówki, pełen wybór sałatek: kartoffelsalat – obowiązkowo; „dazu” czyli „do tego” białe i ciemne pieczywo, precle też były oczywiście. kilka rodzajów serów, serków, wędlin oraz owoce. Dla łasuchów pełen wybór ciast. Kawa zarówno z ekspresu, jak też herbaty w dowolnych smakach i kolorach, trzy rodzaje soków. Po prostu full wypas!

Po Lizbonie, gdzie jak stwierdziłem, w przypadku śniadań: „codziennie był ten sam dzień” za śniadania należy się obiektowi *****.

Obsługa hotelowa – miła, uprzejma i pomocna. W hotelu znajdziecie też barek, gdzie zaopatrzenie nie rzuca na ziemię, ale da się posiedzieć. Można też skorzystać z sauny.

Pokój hotelowy – łóżka wygodne, czysto, w pokoju sejf, TV LCD, brak klimatyzacji, ale jest wentylator, lodówka do własnego użytku.

Łazienka – niezbyt wielka; kosmetyki; ręczniki.


Podsumowując

  • + śniadanie (inny wymiar) – 5/5
  • + czystość (pokój + łazienka)
  • + obsługa hotelowa
  • + położenie (bliskość s-bahny i głównych atrakcj miasta)
  • – klimatyzacja (jej brak latem może być uciążliwy, a wentylator…)
  • – oferta hotelowego baru

 

 

 

WARSZAWA – ZURICH by CS100 SWISS

17.08.2017 roku miałem okazję pierwszy raz lecieć nowym nabytkiem linii SWISS INTERNATIONAL AIRLINES czyli BOMBARDIEREM CS100. Lot odbywał się na trasie WAW-ZRH. O pobycie w Zurychu czytaj: http://7mildalej.pl/stop-over-w-zurichu/. Numer rejsu LX1349 – planowany wylot 14.35 był opóźniony o ok. 25 minut, planowany przylot 16.35, faktycznie wylądowaliśmy o 16.45.

Samolot w konfiguracji SWISS’a zabiera na pokład 125 pasażerów – 20 w klasie biznes oraz 105 w klasie ekonomicznej w 26 rzędach. Układ foteli 2+3.

Przydzielone w systemie miejsca 7D oraz 7E bardzo miła stewka zamieniła nam na rząd 24ty, który był całkowicie wolny (z przodu tłok był niemiłosierny). Samolot jest cichy, fotele (typu slim) jak na klasę ekonomiczną bardzo wygodne.

SWISS podaje, że pitch wynosi 30-32 cale; realnie, jednak w związku z profilowaniem foteli oraz ich budową, miejsca jest wizualnie więcej.

Schowki na bagaże również nowego typu – pojemniejsze i  łatwiej „ładowane”. Nad fotelami prosty wyświetlacz LCD informujący o czasie i dystansie.

Liczba komunikatów w trakcie lotu – 2 – kapitan poinformował o parametrach lotu, przewidywanym czasie lądowania w Zurychu.

W trakcie lotu – rozkładowo trwającego 2h – przewoźnik zafundował nam napoje ciepłe i zimne do wyboru, przekąskę w postaci ciasteczka (smaczne) oraz oczywiście… szwajcarskiej czekoladki.


LUFA lepiej karmi na trasie WAW-MUC ;), ale podsumowując:

  • + wygodne fotele oraz pitch
  • + obsługa na pokładzie
  • + wyciszenie kabiny / głośność silników
  • –  posiłek (taki… LOT+)