Berlin dla mnie był, jest i będzie miastem szczególnym. Spędziłem w nim wiele wspaniałych dni. Pozostanie dla mnie tym miastem, które urzekło mnie swoją swoją różnorodnością. Jest jakby miastem kompletnym – pod każdym względem. No… może zimą brakowało mi śródziemnomorskich klimatów, ale jednak życie – zarówno dzienne i nocne będące mocną stroną stolicy zjednoczonych Niemiec chociaż częściowo wynagradzało braki słońca. Więc tym razem krótko – Kilka chwil w Berlinie – kulinarnie i patetycznie.
O Berlinie mógłbym pisać godzinami. Każda dzielnica ma swój specyficzny klimat i urok, każda ma też swój jasny i ciemny charakter. Chcecie najlepszego kebaba w Niemczech – jedź na Mehringdamm do Mustafy. Regierungsviertel zaoferuje dotyk niemieckiej państwowości, Wannsee da Wam poczucie relaksu (i najlepszej Kartoffelsalat, jaką zdarzyło mi się zjeść). Zwolennicy zadym, zwanych Krawalle nie ominą ulic Kreuzbergu. Można wymieniać w nieskończoność. W końcu, jeśli ktoś chciałby tanio lecieć, choćby za ocean, nie ominie lotniska Tegel. Zimą natomiast doświadczycie atmosfery bożonarodzeniowych jarmarków niemniej wspaniałych i kolorowych niż te w Bawarii lub Wirtenbergii.
Można wymieniać w nieskończoność. W końcu, jeśli ktoś chciałby tanio lecieć, choćby za ocean, nie ominie lotniska Tegel. Zimą natomiast doświadczycie atmosfery bożonarodzeniowych jarmarków niemniej wspaniałych i kolorowych niż te w Bawarii lub Wirtenbergii.
Tym razem musiałem zadowolić się tylko kilkoma wolnymi chwilami. Okolice Tiergarten są mi znane doskonale, tam też zatrzymałem się na kilka chwil w Berlinie. Gdy w odległej młodości zaczytywałem się w książce Christiny F. „Dzieci z dworca Zoo”, byłem już po wizycie w dzielnicy, która stanowiła odbicie literackich wspomnień autorki. Dzisiaj, choć okolice dworca trochę ucywilizowano, to wciąż jeszcze zapach zioła jest nieodłącznym elementem lokalnego folkloru.
CURRYWURST TIERGARTEN
Wysiadasz z autobusu 109 lub X9, który przywiózł Cię z lotniska Tegel, albo wysiadasz z pociągu, który dowiózł Cię na Tiergarten Bahnhof i zastanawiasz się co dalej zrobić…? Nie ma lepszego momentu na zapoznanie się z niemiecką kuchnią i street-foodem! Zaraz przy dworcu znajdziecie Curry 36, która uraczy Was jedną z ulubionych przekąsek nie tylko Berlińczyków, czy też Niemców, ale też amatorów ulicznego jedzenia z całej Europy czyli legendarnym currywurstem.
Niemiecki street-food to właśnie historia currywursta. Pierwsze kiełbaski z curry podawała Herta Heuwer, która ewakuowała się z Prus Wschodnich do Berlina. Upiekła, a może usmażyła wieprzowe kiełbaski i przyrządziła sos ze składników podarowanych przez żołnierzy z brytyjskiej strefy okupacyjnej. Ten pierwszy, który niemiecka restauratorka przygotowała, składał się z ketchupu, curry oraz sosu Worcestershire. A działo się to podobno 4. września 1949 roku w Berlinie. Dziesięć lat później Frau Heuwer opatentowała swój wynalazek i nazwała go „chillup”, a następnie wynajęła lokal przy Kaiser-Friedrich-Straße 59, gdzie do 1974 roku prowadziła z sukcesem swoją knajpę. Obecnie tradycje currywursta przejęło między innymi CURRY 36, z którego wiedzy, umiejętności i doświadczenia skorzystałem. Odnaleźć może się każdy – klasycznie z bułką, lub po angielsku z frytkami. Można trafić na każdą niemiecką kiełbaskę – białą, wieprzową, mieszaną. Dazu (do tego) otrzymacie dowolny dodatek. Polecam koniecznie z ulubioną niemiecką kapustą!
KUCHNIA WŁOSKA CZY BERLIŃSKA…
Jedno, co dla fana Włoch, a także włoskiej kuchni było dla mnie w Berlinie wspaniałe, to włoskie restauracje. Bywałem w różnych miastach Europy, ale włoskie jedzenie w Berlinie jest jednym z najlepszych poza granicami Italii. Wiele lat temu na Tempelhofie odkryłem knajpę zwaną TRATTORIA TOSCANA – kilku dań, które tam podawano, nie wstydziłyby się najlepsze znane mi knajpy Rzymu, Mediolanu, Genui czy Neapolu.
Przy Meinekestrasse niedaleko Ku’dammu odkryłem RISTORANTE ARLECCHINO. Tym razem na stół wjechała między innymi pasta, konkretnie tagliatelle z wołowiną i kurkami. A wszystko w sosie grzybowo-pomidorowym. Coś wspaniałego. Jedna z lepszych past jakich przyszło mi spróbować poza Italią.
Niemniej naszą uwagę przykuł jeszcze sposób przyrządzania serowego spaghetti z truflami. Wielki blok parmigiano reggiano (lub grana padano) wydrąża się w środku a następnie zalewa wysokoprocentowym alkoholem i podpala, a następnie intensywnie miesza zeskrobując ser z wewnętrznych ścianek bloku dodając pastę z trufli.
W kolejnym etapie dodaje się spaghetti i nadal intensywnie miesza.
Pozostaje więc już tylko nałożyć tak przyrządzoną pastę na talerze!
Zapach i aromat niósł się po całej knajpie, więc nie omieszkam następnym razem, jeśli będę miał sposobność, zamówić tego najprostszego z dań. Prostota w kuchni potrafi pozytywnie zaskoczyć.
LEGENDA BERLIŃSKIEGO KEBABA
Tam gdzie Tempelhof spotyka się z Kreuzbergiem, z południa na północ prowadzi ulica zwana Mehringdamm. Pod numerem 32 znajdziecie jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą w tej części Europy kebabownię. MUSTAFA’S GEMÜSE KEBAP. Niestety kolejka przed budką na Mehringdamm 32 sprawia, że tym razem jestem zmuszony zrezygnować z legendy street-foodu. MUSTAFA oferuje dwa rodzaje kebaba: z kurczaka oraz vege. Jeśli chodzi o wersję mięsną, to zaserwują Wam w bułce, albo durum. A co w środku..? Standardowo: cebulka, pomidor, sałata, ogórek, ale również kartfofel. Natomiast niestandardowo – am Ende – biały ser solankowy – wygląda jak feta, ale w smaku bardziej przypomina sery bałkańskie.
Kolejkę przed Mustafą należało liczyć w kwadransach – co najmniej 3-4. To co można zrobić, to pojechać sześć stacji U-bahną w kierunku Mariendorfu i wysiąść przy Westphalweg. Przy samym wyjściu ze stacji metra jest niewielki turecki imbiss-bar BASILEUS PIZZA & BIRGüL DöNER. I jest to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza z kebabowni Tempelhofu i Mariendorfu.
Proste wnętrze, kilka stolików, jednoręki bandyta, TV – sprzęty i akcesoria typowe dla tureckiego baru, jakich wiele. Tym niemniej, od swojej pierwszej wizyty w Basileus, jest to niezmiennie jedno z moich ulubionych miejsc na street-foodowej mapie Berlina.
Podawany tam kebab jest jednym z najlepszych w Berlinie. Ten na cieście – durum jest doskonale przyrządzony. Mięso – świeże i dobrej jakości, podobnie warzywa. Wielkość również odpowiednia, tak, że można zaspokoić głoda 😉
BERLIN – TROCHĘ NAJNOWSZEJ HISTORII…
Słowa te piszę w 9. listopada – dzień dla Berlina i jego mieszkańców nie tylko symboliczny, ale również ważny. Tego dnia, w roku 1989, upadł mur berliński (Berliner Mauer). Nic nie stało na przeszkodzie, aby przejść za „żelazną kurtynę”. Zimnowojenny podział miasta przeszedł do historii. Historia muru i jego zburzenia to również historia podziału i zjednoczenia Niemiec.
Jeśli zacząć zwiedzanie tego fragmentu miasta, to należy udać się metrem (U6) na Kochstarsse. Tam, przy Friedrichstarsse, odnajdziecie Checkpoint Charlie. Miejsce znane z historii, gdyż mieściło się tam jedno z przejść granicznych pomiędzy Berlinem wschodnim i zachodnim. Przejście było dostępne tylko dla tzw. nie-Niemców. Amerykanie opuścili ostatecznie ten punkt kontrolny dopiero w 1991 roku. Dzisiaj punkt graniczny stanowi atrakcję turystyczną, a wokół kwitnie typowy dla takiego miejsca przemysł gadżetowy.
Powyższe zdjęcie ma też już swoją wartość historyczną. Niedawno, w październiku 2019 roku, władze miasta zakazały przedstawień z „żołnierzami amerykańskimi”. Każdy mógł sobie zrobić zdjęcie, każdy mógł otrzymać pieczątkę w paszporcie z amerykańskiej (i nie tylko) strefy okupacyjnej.
Mur Berliński miał około 156 kilometrów długości, do dzisiaj pozostało niewiele jego fragmentów. Najdłuższy znajdziecie przy stacji metra U8 przy Bernauer Strasse, najmniejszy natomiast przy Liesenstrasse. Ten najbardziej znany znajduje się natomiast przy Niederkirchnerstrasse – w pobliżu Checkpoint Charlie.
Nieopodal znajduje się okryty ponurą sławą budynek, w których mieściła się siedziba Gestapo oraz SS. Odnaleźć tam można dzisiaj wystawę Topografia Terroru.
BERLIN PATETYCZNIE…
20-minutowa piesza wycieczka doprowadzi do jednych z najbardziej znanych budowli Berlina: Bramy Branderburskiej, Reichstagu oraz Pomnika Holokaustu.
Pomnik holokaustu zwany też pomnikiem pomordowanych Żydów w Europie (Denkmal für die ermordeten Juden Europas lub Holocaust-Mahnmal) stanowi 2711 betonowych bloków ustawionych geometrycznie na obszarze 1,9 ha nieopodal Bramy Brandenburskiej. Najwyższe stele mają ponad 4 metry wysokości, a pomiędzy nimi labirynt przejść o szerokości około 1 metra. Pomnik to dzisiaj również największe niemieckie muzeum holokaustu.
Bramę Brandenburską (Branderburger Tor) zna prawie każdy. Pomimo, że znana jest głównie z czasów wojennych, to w 1791 roku, była przede wszystkim symbolem pokoju z okazji zakończenia wojny siedmioletniej pomiędzy Francją a Prusami. Dzisiaj stanowi symbol zjednoczenia Niemiec.
Pamiętam z lat 80-tych XX wieku, że nie było wtedy żadnych szans na przejście pomiędzy jej kolumnadą. Brama znajdowała się na ziemi niczyjej, na terenie muru berlińskiego, pomiędzy jego wschodnią i zachodnią granicą. Po 30 latach od upadku muru tak się oto prezentuje od strony dawnego Berlina Wschodniego…
a tak od strony Berlina Zachodniego…
Reichstag znajdziecie go pomiędzy (nie takim już nowym) Haupbahnhofem, a Bramą Brandenburską. Wybudowany w latach 1884-1894 w noerenesansowej formie jest od roku 1998/99 siedzibą niemieckiego Bundestagu. Udostępniony do zwiedzania przyciąga turystów głównie swoją górującą nad budynkiem szklaną kopułą. Czasy gdy można było tam po prostu wejść głównym wejściem niestety minęły. Czy bezpowrotnie.? Przyszłość pokaże… Dzisiaj należy się zarejestrować i przejść odpowiednią procedurę, a jeszcze 12 czy 15 lat temu było prościej oraz przyjemniej.
Wracając na Ku’damm nie sposób nie zauważyć charakterystycznej dla dzielnicy Charlotenburg budowli kościoła Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche. ten ewangelicki kościół został zbombardowany przez aliantów w listopadzie 1943 roku („dziwne”, bo według goebelsowskiej propagandy nie było w tym czasie żadnych nalotów na Niemcy). W wyniku publicznej dysputy zdecydowano, że zniszczona główna wieża pozostanie jako symbol antywojenny.
KILKA SŁÓW O BERLINIE
Kilka chwil w Berlinie to stanowczo zbyt krótki czas na to aby zwiedzić miasto, ale wystarczający aby poczuć atmosferę miasta i powrócić do niego. Zwiedzałem to miasto w czasach, gdy jeździłem do Niemiec biznesowo, i w czasach, gdy mieszkałem w tym mieście. Dla mnie Berlin ma wartość nie tylko sentymentalną, ale również odkrywczą. Berlin uczył mnie otwarcia na świat, na różnorodność, na innych ludzi. To miasto, to nie tylko niemiecki Ordnung, to miasto to również wspaniałe życie nocne, ale o tym oraz innych stronach stolicy Niemiec, może w (niejednym) następnym odcinku… sorry – poście,
ZAMIAST ZAKOŃCZENIA – KILA LINKÓW
- RISTORANTE ARLECCHINO – https://www.ristorante-arlecchino.de/
- REICHSTAG – zwiedzanie – https://www.bundestag.de/en/visittheBundestag/dome/registration-245686
- transport publiczny w Berlinie – https://www.bvg.de/