WADI RUM – ŻYCIE NA CAMPIE

Zobacz wpis

Wadi Rum

Jak przeżyć na Wadi Rum..? Pytanie retoryczne – oczywiście tylko na campie! A jak wybrać dobry camp? Oczywiście tylko podróżniczym nosem! A co jeśli nie masz tego… podróżniczego nosa? Zdaj się na mnie! Postaram się przybliżyć te pustynno-jordańskie zawiłości. Yalla! Do lektury!

CAMP – CO TO TAKIEGO?

Pamiętacie jak w: WADI RUM – MAGICZNA PUSTYNIA pisałem o campie? Camp to nie nie tylko nocleg. Dobry camp to podstawa na Wadi Rum. Dobry camp to niekoniecznie drogi camp. Camp to miejsce, gdzie nie tylko będziesz odpoczywał po trudach zwiedzania, ale też, a może przede wszystkim poczujesz miejscowy klimat.

Przyroda, ludzie, kuchnia – to moje motto nie tylko podróżowania, ale też życia. Dlatego też wiele moich znajomości zostaje po podróżach. Tak też było tym razem. Jeśli wrócę do Puglii, to do Marii i Filippo, jeśli wrócę do Kosowa to do Esata, jeśli na Wadi Rum to oczywiście do Nayefa!

Camp to takie miejsce na pustyni, gdzie śpisz. Ale to nie tylko nocleg – camp, w przeciwieństwie do hotelu, to pewien styl życia. Dzień wyznaczany jest wschodem i zachodem słońca. Często jest tak, że przyjeżdżasz jako gość, a wyjeżdżasz jako przyjaciel. Wieczorne pogawędki oraz shisha skracają dystans.

Jeszcze jedno – kuchnia – arabska tradycja kulinarna to coś, z czym na campie obcujesz przez cały dzień.

JAK WYBRAĆ CAMP NA WADI RUM?

Jak wybrać camp na Wadi Rum? Pewnie nie odkryję prochu – pierwszy look to z pewnością najpopularniejsze wyszukiwarki noclegów, grupy na portalach społecznościowych lub polecenie. Tak też było w moim przypadku – internet.

Co z tego, jeśli znajdziesz ich setki – 300-400 sztuk pewnie na Wadi Rum operuje. Jak trafić na ten właściwy? Ten, który pozostawi po sobie niezapomniane wrażenia…

Po pierwsze zdefiniuj swoje wymagania – czego oczekujesz?

Po drugie – jakim budżetem dysponujesz?

Reszta będzie pewnie zbliżona. Unikam tych najtańszych, unikam tych najdroższym noclegów. Czytam opinie, staram się dokonywać wyboru podróżniczym nosem – czytaj: doświadczeniem! Ale nie tylko – mam jasno zdefiniowane swoje cele.

Szukam lokalności, naturalności, ludzi, którzy dadzą Ci fragment siebie – swojej kultury, swojego świata. Jeśli jadę na krótki city-break – można to pominąć. Jeśli już zdecydowaliście się zwiedzić coś tak odmiennego jak pustynia – szukaj tego co jest lokalne.

Tak trafiłem na:

TAJ WADI RUM CAMP

TAJ WADI RUM CAMP

19 namiotów, które oferują nocleg w rożnych układach – generalnie 2-4 osobowych. Co więcej – mają okno – przepiękna sprawa, gdy budzisz się i widzisz wschód słońca na pustyni. Mimo, że to pustynia, to naprawdę można doświadczyć całej palety kolorów budzącego się dnia.

I jeszcze jedna sprawa – część campów oferuje wspólną łazienkę. TAJ WADI RUM CAMP daje namiastkę luksusu. Każdy namiot ma zapewnione minimalne warunki sanitarne: w sypialni będzie miniumywalka, a i toaleta z podstawowym prysznicem się znajdzie.

Łazienka w Taj Wadi Rum Camp

Jeśli spędzicie tam minimum 2 noce – docenicie takie udogodnienie. Oczywiście można wybrać najbardziej pustynne warunki – ale po co…?

Wbrew pozorom, łóżka są całkiem wygodne

Można też wybrać opcje high-tech, a raczej high-price. Są balony z przeszkloną ścianą czy sufitem. Są miejsca określone jako „sunset … camp”. Za każde z tych określeń dopłacicie za coś, czego i tak doświadczycie. Na tej pustyni nie da się tego pominąć.

Taj Wadi Rum Camp da Wam to wszystko, czego oczekujecie. Minimum komfortu, a jednocześnie zderzenie z totalną wręcz beduińską gościnnością. Poznacie lokalną tradycję, kuchnię. Zapalicie wieczorem shishę przy beduińskim kominku.

Shisha i herbata z kardamonem – wieczorem to obowiązkowy punkt programu

CAMP TO LOKALNA TRADYCJA

Jednym z najważniejszych doświadczeń na campie jest lokalna kuchnia. Każdy ranek na campie zaczyna się od arabskiego śniadania. Kto bywał w krajach arabskich, wie o co chodzi.

Wspólny namiot to clou życia na campie

Obiad/kolacja to również local tradition i to na sposób… beduiński. Beduiński grill to nic innego, jak wykopana w piachu dziura, pod którą rozpalasz palenisko, zamykasz, zasypujesz piachem i… wieczorem odkopujesz.

Beduiński grill

Po griliu był oczywiście czas na arabskie tańce oraz… shishę. Shisha to tradycja, to styl bycia, bez shishy dla Beduina nie ma dnia. Dzień bez shishy – dzień stracony.

Ale już wspólnie palona shisha to nie tylko tradycja, to przede wszystkim styl życia. Na TAJ WADI RUM CAMP – shishę wieczorem palą wszyscy – to piękny rytuał zakończenia pustynnego dnia.

Zresztą, gdy tylko pogoda dopisuje – czytaj: nie jest przenikliwie zimno – można odpocząć również na zewnątrz.

TAJ WADI RUM CAMP – zewnętrzna strefa relaksu 😉

CAMP – PIĘKNY POCZĄTEK DNIA

Gdy już pierwsze promienie porannego słońca dotrą do Twojej jurty/namiotu/pokoju i zdążysz uzupełnić kalorie arabskim śniadaniem, to nie pozostaje nic innego jak samodzielna eksploracja Wadi Rum. Chwile samotności na pustyni to piękna sprawa i wbrew pozorom mogą przynieść nowe doświadczenia. Wystarczy… spotkać wielbłądy.

Wielbłądy z Wadi Rum

Wielbłądy nie są oczywiście wolnożyjącymi zwierzętami na pustyni. Wszystkie żyją na campach lub beduińskich gospodarstwach. Mają związane przednie nogi – aby łatwiej byłoby je dogonić, gdyby do głowy przyszło im udać się na gigant 😉

Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, ale ostatnie lata na Wad Rum to susza. Wcześniej część tych pustynnych roślin lekko się zieleniła. Dzisiaj wielbłądy długo żują zasuszone łodygi, wydobywając z nich resztki wody.

WADI RUM to pustynia położona na wysokości około 700-800 m.n.p.m. W wielu miejscach mamy do czynienia z pięknymi skałami, czy nawet masywami górskimi o wysokości kilkuset metrów.

Wielbłądy o poranku na Wadi Rum

W porannym, czy też wieczornym świetle – w promieniach wschodzącego lub zachodzącego słońca te wyłaniające się z piachu góry i skały wyglądają naprawdę magicznie!

Wadi Rum – za chwilę zajdzie słońce
Tym razem słońce wschodzi nad Wadi Rumu

Magia tego miejsca i… różnorodność form dają nie tylko wytchnienie dla duszy, ale poruszają ludzkimi zmysłami w delikatny sposób. Tak delikatny, ale jednocześnie pozytywnie, że jest to idealne miejsce do „ładowania akumulatorów”!

Dodatkowo wystarczy się jeszcze powspinać po skałkach, aby Wasz mózg zaczął wyrzucać endorfiny jak Eyjafjallajökull chmury popiołu! (To ten sławny wulkan z Islandii).

Nie zanudzam więcej. Czasem jedna fotografia warta więcej niż tysiące słów…

Z perspektywy lokalnego skorpiona
Surowość gór i miękkość pustyni
Wielbłądy tu były
Pięknie..?
Na szczycie
Słońce, skały i pustynia
Dla takich chwil warto podróżować!
Jeszcze… look at camp

CO ZOSTAŁO ZE WSPOMNIEŃ..?

Camp na Wadi Rum to wspaniała opcja nie tylko na jedną lub dwie obowiązkowe noce, gdy jedziecie zwiedzać pustynię! Zrobiłem inaczej – to Wadi Rum było moim miejscem do eksplorowania Jordanii. Stąd ruszałem na zwiedzanie okolic pustyni, Petry, Wadi Musy czy też Aqaby. I nie żałuję tego absolutnie

Specyficzny styl życia, gdzie tak naprawdę natura wyznacza Ci rytm życia sprawi, że tam się da odpocząć. Pomoże w tym z pewnością fakt, że w wielu miejscach po prostu… there’s no signal!

Camp pozwoli też na zapoznanie się lokalną tradycją, kuchnią. Niejednokrotnie sprawi, że przyjedziecie tam jako goście, a wyjedziecie jako przyjaciele.

BYŁBYM ZAPOMNIAŁ…

Na Wadi Rum znajdziecie wioskę o tej samej nazwie co pustynia. To niewielka osada położona w środku pustyni. Da się tam wjechać autem. Najlepiej wyrobić wcześniej JORDAN PASS – wtedy wjedziecie bez opłat. Zwiedzanie nie zajmie wiele czasu. Do wioski prowadzi jedyna asfaltowa droga na pustyni, a widoki naprawdę warte krótkiej podróży.

Droga przez pustynię prawie jak w Arizonie;) no… prawie

Gdy już tam dotrzecie, to zatrzymajcie się na kawę lub herbatę w kafejce, która zwie się z lekka turystycznie i zachodnio – ENJOY RUM RESTAURANT, ale kawę i herbatę robią przepyszne!

Atrakcji specjalnych w wiosce nie znajdziecie – ot po prostu swoisty mix miejscowej biedy z komercją. Warto zboczyć tam dla samej kawy i potraktowania tego jako lokalnej ciekawostki.

==============================================================

With greetings to all staff of TAJ WADI RUM CAMP!

Shukran Nayef!

And maybe… Ilal-ika!

==============================================================

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Trochę więcej o TAJ WADI RUM CAMP przeczytacie tutaj: http://facebook.com/naefalzwydh/
  • Na temat jak może wyglądać całodniowy tour na Wadi Rum dla odmiany przeczytacie tutaj: http://7mildalej.pl/wadi-rum-magiczna-pustynia/
  • Jak dojechać na pustynne campy? Parkujesz gdzieś na parkingu, na obrzeżach skąd zabiera Cię ktoś z campu. Można też zamówić opcję z transferem, ale odległości w Jordanii zachęcają raczej do wynajmu auta. Po Jordanii da się jeździć – może o tym jeszcze napiszę 😉
  • Nie zapominajcie o JORDAN PASS – nie dość, że ma już w sobie opłatę za wizę, to jeszcze wiele miejsc (np. Petrę) zwiedzicie za free – w tym właśnie wioskę Wadi Rum.
  • Więcej o tym: http://jordanpass.jo

WADI RUM – MAGICZNA PUSTYNIA

WADI RUM

Jak dla mnie – jedno z najbardziej magicznych miejsc na Ziemi. Można zachwycać się widokami w Tajlandii, można podziwiać rafy Morza Czerwonego. Jak zachwycić się pustynią..? Jednak – można! Wadi Rum ma w sobie coś, co sprawia, że człowiek doświadcza tam kontaktu z matką naturą i jej siłami mocno oddziaływującymi na ludzki wyobraźnię. Każdy, kto się tam zjawi znajdzie coś dla siebie. A jej nieziemski krajobraz zostanie w pamięci i będzie nam towarzyszył przez dalsze życie.

Udając się na Wadi Rum zoabczycie miejsca, które pewnie już widzieliście w TV. Tutaj kręcono: „Marsjanina”, 2 części „Gwiezdnych Wojen”, „Lawrance’a z Arabii” i nie tylko…

WADI RUM – NALEŻY SIĘ PARĘ SŁÓW WYJAŚNIENIA

Wadi znaczy tyle w języku arabskim, co sucha dolina, koryto wyschniętej rzeki. A Wadi Rum miejscowi tłumaczą jako Dolina Księżycowa. Dzisiaj stanowi jedną z największych atrakcji Jordanii i jest rezerwatem natury o powierzchni ok. 700 km2. Położona jest niedaleko Aqaby – jedynego jordańskiego portu nad Morzem Czerwonym. Z lotniska w Aqabie dojazd autem nie zajmie Wam więcej niż 50-60 minut, a portu lotniczego w Ammanie to już jednak dłuższa wyprawa, ale widoki i przeżycia z pewnością wynagrodzą ten trud.

Wadi Rum to nie tylko pustynia, ale również wioska (trochę skomercjalizowana), leżąca w środku pustyni, do której również można dojechać samochodem. O tym też będzie w tym poście.

Wypożyczenie auta to najlepszy sposób na zwiedzanie Jordanii i jej atrakcji. Co prawda na pustynię Wadi Rum generalnie nie wjedzie się prywatnym autem, ale rozwiązanie jest proste – dojeżdżasz do położonego na obrzeżach parkingu i dalszą podróż zorganizuje już jeden z campów, który ma swój transport. Ten transport posłuży przede wszystkim do eksplorowania pustyni.

WADI RUM – „zjazd offroadu” 😉

CAMP

Dlaczego piszę o campach…? Namawiam gorąco na jedną z rzecz! Pomińcie kilkugodzinne lub półdniowe wycieczki na pustynię. To jest tak magiczne miejsce, że warto tam zostać na dłużej. Tzw. „większa połowa” odwiedzających spędza tam przeważnie jedną noc. Ja zrobiłem coś odwrotnego – „zamieszkałem” w tym pięknym miejscu na 5 dni. Właśnie Wadi Rum stało się bazą wypadową do zwiedzania innych jordańskich atrakcji.

Camp to nie tylko miejscówka na nocleg, To przede wszystkim zderzenie z lokalnym stylem życia. Do wyboru jest ich wiele. O moim, który mogę totalnie polecić, przeczytacie, jak dotrzecie do końca tego opowiadania… Nie, poświęcę mu oddzielny post.

TAJ WADI RUM CAMP – mój camp

Camp zorganizuje nie tylko wycieczki po pustyni, ale przede wszystkim sprawi, że poznacie lokalne tradycje, kuchnię. Camp pozwoli też na jedne z najpiękniejszych doświadczeń – samodzielne eksplorowanie pustyni. O campie też będzie później.

Jest jeszcze coś równie pięknego – Wadi Rum nie tylko w świetle dnia jest magiczne, ale również nocą. Rozgwieżdżone niebo jest jego wizytówką po zmroku.

Wracajmy do zwiedzania pustyni…

DAY TOUR PO WADI RUM

Po śniadaniu i krótkim, samodzielnym zwiedzaniu okolic campu ruszamy na pustynię. Zaczynamy przed południem – około 11.00. Skończymy, jak się okaże – około 19.00 – już po zmroku. Zabieramy ze sobą też obiad przygotowany przez camp oraz nierozerwalnie związaną z pustynią shishę.

Ruszamy z campu na pace jeepa – Mitsubishi L200 – to nie jest reklama – tutaj wszyscy jeżdżą takimi autami. Spotkacie też Toyotę Hilux, albo Nissana Navarrę, albo wszystko do tego podobne.

Pustynia otwiera przed nami swoje podwoje. Pierwszy przystanek:

NABATEJCZYCY

Rysunki Nabatejczyków

Nabatejczycy zamieszkiwali tereny Wadi Rum już w V-VI wieku p.n.e. Wtedy utworzone zostało Królestwo Nabatejskie, które przetrwało do przełomu I/II wieku n.e., kiedy to stało się częścią Imperium Rzymskiego. Takich śladów bytności Nabatejczyków na terenie Jordanii znajdziecie więcej, a kulminację ich wielkości odnajdziecie oczywiście… w Petrze. Ucinam krótką pogawędkę z naszym przewodnikiem – Nayefem i ruszamy dalej.

Zostawiamy nabatejskie rysunki za sobą

Następny przystanek:

DOM LAWRANCE’A Z ARABII

Okay, nie łudźcie się że to prawdziwy dom Lawrance’a – ale rzeczywiście Lawrance zatrzymał się tutaj na noc lub dwie. Dziś to ruiny, na które składają się resztki ścian. Budynek tak naprawdę powstał w okresie funkcjonowania Cesarstwa Rzymskiego, ale magia filmu robi swoje.

Tyle zostało z domu Lawrance’a z Arabii

O ile ruiny domu nie stanowią wyjątkowej atrakcji, o tyle obok znajdują się skałki, z których można podziwiać panoramę pustyni. Jednocześnie nie są specjalnie wymagające jeżeli chodzi o wspinaczkę, więc większość odwiedzających da z pewnością wspiąć się, bo naprawdę warto.

Tba o już wewnętrzna potrzeba turystów, aby zaznaczyć swą obecność
Okolica Domu Lawrance’a
Widok okolicy Domu Lawance’a
Pustynia widziana ze skałek przy Domu Lawrance’a

Te widoki są tak przepiękne, że człowiek czuje jakby przeniósł się do innego wymiaru. To jest coś magicznego, zwłaszcza w sytuacji gdy zwiedzających jest niewielu…

Magia pustyni!

Przemieszczamy się dalej – jeden łuków skalnych na Wadi Rum:

UMM FRUTH ROCK ARCH

Zwieńczenie jednego z najpiękniejszych łuków – Umm Fruth Rock Arch – kończy się na wysokości kilkunastu metrów.

Umm Fruth Rock Arch

Czasami znajdziecie nazwę Umm Fruth Rock Bridge – będzie to oczywiście ten sam cud natury. Wspinaczka nie jest trudna, są wykute na części trasy pojedyncze stopnie w skale, a widoki równie piękne, co w przypadku chyba wszystkich skał na Wadi Rum.

To już prawie szczyt Umm Fruth Rock Bridge
Na szczycie
Widok z podejścia na Umm Furth Arch

Kolejny stop – to atrakcja zafundowana przez camp:

PUSTYNNY LUNCH

Szukamy z Nayefem odludnego miejsca – o co wbrew pozorom nietrudno na pustyni. Aczkolwiek jest to miejsce – obok Petry – najczęściej odwiedzane przez turystów, więc nie zawsze będziecie sami. Taki już urok globalizacji turystyki. Czasem jednak ten „egocentryzm podróżniczy” będzie zaspokojony. Dla takich chwil warto żyć i podróżować.

Obiad został wcześniej przygotowany, więc rozkładamy się w ustronnym miejscu. Rzeczywiście Nayef ma rację – nie widzieliśmy nikogo w pobliżu przez ten czas.

Pustynny lunch

Kapsa to rodzaj maqlooby – jordańskie żarcie to, jak zresztą cała arabska kuchnia (może poza czystym mięsem) to moje odkrycie sprzed kilku lat. Mógłbym to jeść i jeść. Codziennie. W domu nie zawsze mi na to pozwalają, więc chociaż tutaj moje kulinarne upodobania miały swoje ujście.

Uwierzcie, że nigdy jeszcze arabska nie smakowała jak na pustyni!

Pomogłem Nayefowi wszystko ogarnąć – bo to jest też jedna z najcenniejszych rzeczy. Kilka dni na campie sprawiło, że traktujesz Beduinów, a oni Ciebie jak przyjaciela, albo wręcz rodzinę. O tym jeszcze wspomnę, ale wybrać camp ze wspaniałymi ludźmi to jeden z najważniejszych determinantów udanego pobytu.

Sahha! znaczy tyle co smacznego po arabsku!

Oczywiście znalazł się też czas na ćaj (beduińską herbatę) oraz shishę, bo o ile żarcie było wspaniałe, to shisha smakowała jeszcze lepiej! Pomyśl… pustynia, pustka, słońce i shisha. Jak dla mnie wystarczy do małej chwili szczęścia!

Po uczcie dla ciała, ruszamy w dalszą drogę szukać kolejnej uczty dla duszy. Niedaleko od miejsca naszej pustynnej biesiady znajduje się:

BURDAH ARCH BURDAH BRIDGE

…czyli ten najwyżej położony łuk skalny

Burdah Arch

Można się na niego wspiąć, droga zajmuje – jak mówi Nayef – około 3 godzin. Może następnym razem… Kusząca propozycja, ale mamy jeszcze kilka atrakcji łącznie z sunsetem na koniec dnia.

Z dalszej perspektywy Burdah Arch wygląda jeszcze bardziej okazało!

Kolejny przystanek, to:

MUSHROOM STONE

Wielka „pieczarka” na środku robi wrażenie i jest obowiązkowym punktem odwiedzin. Raczej jako ciekawostka – bardziej ujęły mnie inne miejsca. I te spektakularne, i te mniej spektakularne.

Mushroom Stone

Chociaż… z perspektywy wygląda jakby ten kapelusz jakiś tytan celowo tam położył 😉

Pewnie słyszeliście o miejscu, gdzie kręcono sceny „Marsjanina” – to te fragmenty Wadi Rum, gdzie piasek przybiera czerwoną barwę. Kulminacją tego jest:

RED SAND DUNE

Co ciekawe na tych czerwonych wydmach spotkacie zielone sukulenty 😉

Niestety nie powiem Wam jak się zwą. Nie mają też tak grubych liści jak sukulenty. Swoją drogą – to nie jedyne zielone rośliny na Wadi Rum. Gdzieś w oddali majaczyły mi małe różowe kwiaty. A może była to fatamorgana? 😉

Przed zachodem słońca zaliczamy jeszcze:

UMM RASHID CANYON

Umm Rashid Kanion

Przed wejściem znajduje się głaz upamiętniający oczywiście pierwszego króla z dynastii Haszymidów – Abdullaha I. Rodzina królewska w Jordanii cieszy się większym poparciem i zainteresowaniem niż Windsorowie w GB!

Cześć rodzinie królweskiej w Jordanii oddaje się praktycznie na każdym kroku
Umm Rashid Canyon

Kiedy już nacieszyłem się pięknymi widokami w pełnym słońcu, pozostało już tylko pożegnać ten dzień

PUSTYNNYM ZACHODEM SŁOŃCA

W porze zimowej słońce nad Wadi Rum zachodzi około godziny 17.30-18.00. BTW – po zachodzie też jest pięknie – gwiaździste niebo nad pustynią przedłuża te wspaniałe dzienne chwile i widoki.

Koniec dnia o wieczorne życie na campie (będzie o tym w następnym odcinku), ale póki co jesteśmy w BAY SUNSET (nazwa własna;), gdzie spływają wszystkie jachty… sorry, raczej zjeżdżają wszystkie jeepy i pick-upy z żądnymi przeżycia tej wyjątkowej chwili, jaką jest pustynny sunset 😉

Sunset 17.20
Zachód słońca 17.30
Jeszcze chwila i będzie za horyzontem, ale póki co jest 17.40

Jeszcze tylko nocna (po zmroku) jazda po pustyni na nasz camp. Atrakcja sama w sobie – foty się nie zachowały, a film nie nadaje się do wyświetlania przed 23.00 i lądujemy na krótki odpoczynek w namiocie, bo przecież na campie nie chadza się spać po zachodzie słońca 😉

Słowo na koniec – nie dajcie się wkręcić na 2, 3 4 godzinną wycieczkę po Wadi Rum. Jeśli przylecieliście do Jordanii, to Wadi Rum nie jest tylko jedną z atrakcji. To przepiękne i magiczne miejsce. Nawet jeden dzień na atrakcje tej pustyni to zbyt krótki czas. Jest jeszcze small arch, są miejsca plenerów filmowych najsłynniejszych produkcji i nie tylko.

Na tej pustyni nie chodzi o ilość zaliczonych atrakcji. Nie spieszcie się! Dajcie też jej czas na to aby odkryła przed Wami swoje najpiękniejsze strony, a wrócicie z pięknymi wspomnieniami.

To jeszcze nie koniec opowieści o Wadi Rum – jeszcze Was pomęczę w następnym odcinku 😉

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Jeśli chcecie zwiedzić Wadi Rum bez tłumów – nie wybierajcie na wycieczkę po pustyni takich dni jak piątek/sobota. Poza turystami z całego świata natkniecie się dodatkowo na turystów arabskiego pochodzenia, którzy chętnie odwiedzają Wadi Rum w swoje wolne dni.
  • Link do mojego campu TAJ WADI RUM CAMP: http://facebook.com/naefalzawydh/ – zorganizują nie tylko nocleg, ale też pustynne toury!
  • Co zabrać ze sobą na pustynię – zależy od pory roku – w tej zimowej obowiązywały: t-shirty, krótkie spodnie + bluza (temperatura w grudniu dochodziła do 23’C)
  • Niestety 2 dni później załamanie pogody sprawiło, że dochodziło do ewakuacji turystów z pustyni (deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz – padało jak mi opowiadał Nayef – 48h!!!)
  • Przy wielu atrakcjach (mushroom, łuki skalne, kaniony – znajdziecie namiastki sklepów i barów)
  • Ciekawostka jest taka, że wszędzie tam mogliśmy kawy/herbaty skosztować za free.
  • Zawsze jednak warto wziąć ze sobą oczywiście wodę! Wody na pustyni nigdy nie za wiele!