STAMBUŁ DZISIAJ – CZĘŚĆ II STAMBULSKICH OPOWIEŚCI

Jeśli I część stambulskich opowieści, traktowała o historii, to Stambulskie Opowieści – część II przybliży jaki jest Stambuł dzisiaj. Część I tutaj: STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA.

Niedzielne popołudnie w jednej z handlowych uliczek w Laleli (Fatih)

LALELI I KUMKAPI – DRUGA TWARZ FATIH

Wystarczą zaledwie cztery przystanki jazdy tramwajem z Sultanahmet aby przenieść się w świat pokazujący inną twarz Stambułu. Wystarczy wtedy zejść z głównej, rzekłbym, reprezentacyjnej ulicy dzielnicy Laleli by zatopić w takich uliczkach jak ta na foto powyżej. Laleli i Kumkapi pełne są małych sklepików, wąskich wybrukowanych uliczek. Ta twarz Stambułu pokazuje nie tylko różnicę w bogactwie, ale też folklor miasta. Właśnie w Laleli poczujesz się jak na wielkim bazarze, tylko skali makro. O ile Ordu Cadesi jest jeszcze reprezentacyjną częścią dzielnicy..

Ordu Caddesi – główna ulica w Laleli

…o tyle boczne uliczki przenoszą Cię w inny wymiar tego samego miasta. Onegdaj Kumkapi było dzielnicą Ormian na kształt china-town znanych z miast Europy – własne szkoły, sklepy, kościoły – dzisiaj to okolice zaniedbane, w które po zmroku raczej bym się nie wybierał.

Lokalne futrzaki na rogu Hemşehri Sk. też piękne, ale jakby mniej wypasione niż w Sultanahmet

Wracamy na Ordu Cd. i tramwajem wybieramy się na:

GRANDBAZAAR!

Wysiadamy na przystanku Çemberlitaş, skąd mamy dosłownie kilka kroków aby zatopić się w alejkach Wielkiego Bazaru zwanego tutaj Kapalı Çarşı czyli Kryty Bazar. Odkrywamy, że jest to miasto w mieście, które rządzi się wręcz swoimi prawami. Pamiętam gdy byłem dzieckiem, ktoś z naszej rodziny poleciał / pojechał do Stambułu na tzw. „handel”. Opowieści na jego temat rozpalały wtedy wyobraźnię dziecka. Zapamiętałem, że przywożono „skóry” oraz złoto i sprzedawano w Polsce z przebitką 🙂

Tymczasem zapuszczamy się w w głąb Kapali Çarsi. Od strony Meczetu Bayazyda dostajemy się w szpony tureckich jubilerów. Złoto, srebro wszelkiej maści, a raczej pochodzenia. Co ciekawe – w każdym sklepiku mieliśmy do czynienia z prawdziwym Au oraz Ag najwyższych prób. Żadnego tombaku. Po Wielkim Bazarze można chodzić cały dzień i byłoby mało. Ceny – nie dość, że niższe niż w PL, to jeszcze negocjowalne. A negocjować trzeba, bez tego nie ma Kapalı Çarşı!

Grand Bazaar (Kapalı Çarşı)

Jeśli ktoś był na „Różycu” w Warszawie 30 lat temu doświadczył namiastki tego czym jest Kapalı Çarşı w Stambule. To prawdziwy lokalny folklor – atmosfera Stambułu. Co chwilę ktoś dostarcza zamówioną do sklepu herbatę – tak się właśnie zastanawiam… Turecki napój narodowy to kawa czy herbata?

Ulice Stambułu? – Nie, to ulice Wielkiego Bazaru!

Co ciekawe, znajdziecie tu nie tylko coś dla ciała, ale również dla ducha. Zwykła hala targowa z ciuchami, a sufit, czy raczej sklepienie z XVI wieku!

Grand Bazaar to również takie niespodzianki (na suficie – XVI wiek)

Dzisiaj na Wielkim Bazarze większość oferty to oczywiście czysta komercja i podróbki, ale pamiętajcie, że turecka bawełna jest jedną z lepszych w świecie. Z Kapalı Çarşı niewele kroków trzeba zrobić, aby znaleźć się w cudownym miejscu, a to miejsce to oczywiście:

BAZAR EGIPSKI (Mısır Çarşısı)

Mısır Çarşısı powstał około 1660 roku aby… sfinansować budowę Nowego Meczetu – Yeni Cami (przy moście Galata). Nazwa pochodzi z czasów, gdy w tym miejscu handlowano przyprawami z Egiptu.

Bazar Egipski – Mısır Çarşısı

Dzisiaj to nie tylko przyprawy z północnej Afryki, ale też z Turcji, Bliskiego Wschodu oraz całego świata. Gdy wchodzisz zmysły atakowane są tysiącami aromatów przypraw, nasion, kawy, herbaty. Raj dla kucharzy i nie tylko.

Bazar Egipski to około 100 sklepów z rozkoszą dla podniebienia i nie tylko

Zresztą znajdziecie tu nie tylko coś dla nosa i podniebienia. To również zapach ręcznie wyrabianych kosmetyków – przede wszystkim mydła. Bazar Egipski jest jeden jedyny, niepowtarzalny – dla mnie bomba!

Mydła i kosmetyki uzupełniają asortyment z obszaru gastronomii

To jedno z piękniejszych miejsc pięknego Stambułu. Wspomnienia zabraliśmy do naszej kuchni.

I weź człowieku tutaj nic nie kup…

Z Mısır Çarşısı wychodzimy wprost na most Galata, skąd tramwaj zabierze nas za Złoty Róg do Karaköy – pierwszej dzielnicy dystryktu zwanego Beyoğlu.

Tymczasem poznajemy jeszcze jedną z tureckich tradycji. Miejscy tragarze są związani z miastem od wieków, i nawet w XXI wieku ten sposób zarobkowania i transportu różnych dóbr nie zaniknął. Na ulicach miasta spotkacie ich ni tylko w okolicach Grandbazaaru, ale też w innych dzielnicach.

Transport z poprzedniej epoki wciąż żywy…

BEYOĞLU – STARE-NOWE MIASTO ZA ZŁOTYM ROGIEM

Stambuł zachwyca z każdym krokiem, każdą chwilą w nim spędzoną. To miasto swoją wręcz emanuje różnorodnością. Eminönü i Sultanahmet od Karaköy dzieli zaledwie most Galata, a znajdziesz się w innym świecie. Wysiadamy na przystanku Karaköy.

Pierwszy przystanek tramwajowy za Złotym Rogiem i Mostem Galata – Karaköy

Za chwilę wchłoną nas uliczki Beyoğlu, a w nim Karaköy, Ayapasa, Taksim Meydani, Tophane. Dzielnica położona jest na wzgórzach, których stoki opadają w kierunku Bosforu i Złotego Rogu (Golden Horn). Wspinamy się w kierunku wieży Galata (Galata kulesi) – pierwszego przystanku w tej pięknej części miasta.

Yüksek Kaldırım Caddesi to jedna z typowych uliczek Galata

Zatapiamy się w uliczki, w których liczne knajpki, bary, sklepy stanowią o uroku tej części Stambułu. Wąskie uliczki, na których piesi mają pierwszeństwo, i praktycznie nie uświadczycie ruchu samochodowego są siłą lokalnego folkloru.

Wszystkie drogi w Galata prowadzą nad Bosfor lub Złoty Róg

GALATA KULESI – WIEŻA GALATA

Pocztówkowa wieża jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli Stambułu. Wzniesiona w 1384 roku jako fragment fortyfikacji, służyła później jako miejsce stacjonowania oddziału janczarów, więzienie, aż w końcu stała się – w 1967 roku – turystyczną atrakcją.

Galata Kulesi czyli wieża Galata

Ta mierząca sobie 63, a według innych źródeł 66 metrów wysokości, budowla jest dzisiaj jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Stambule. Windą można wjechać na wysokość 7. piętra, a resztę „trasy” należy pokonać na własnych nogach. Pod wieżą znajdziecie chociażby pomnik stambulskich: psa oraz kota, bez których miasto nie było tym, czym jest. Więcej o czworonożnych mieszkańcach Stambułu: KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU.

Odpoczywające leniwie – stambulski pies oraz kot. Bez nich Stambuł byłby innym miastem.

Tymczasem, po drapaniu się na taras widokowy wieży Galata Stambuł odkrywa takie oto piękne widoki:

Złoty Róg (Golden Horn)
Most Galata, Sultanahmet oraz Eminönü
Na krańcach Beyoğlu wyrosła dzisiaj biznesowa dzielnica Stambułu
Bosfor i Üsküdar – taki widok miał przed sobą Hezarfen Ahmet Çelebi

Hezarfen Ahmet Çelebi był tureckim uczonym i wynalazcą. W okolicach roku 1630-1632 na skonstruowanej przez siebie lotni podobno przeleciał z wieży Galata na plac Doğancılar w Üsküdar stanowiącej azjatycką część metropolii. Tak przynajmniej pisał średniowieczny podróżnik Evliya Çelebi. Cóż… Dzisiaj się nie dowiemy czy to tylko urban-legend, czy kronikarski zapis (wy)czynu pierwszego tureckiego lotnika.

WZDŁUŻ ISTIKLAL CADDESI – OD GALATA DO TAKSIM MEYDANI

Schodzimy schodami z wieży Galata i kierujemy się w stronę Istiklal Cd. – pieszego pasażu ciągnącego się aż do Taksim Meydani czyli placu Taksim. Istikal Caddesi to kwintesencja Galata, Karaköy i Beyoğlu. Ulica, którą warto nie tylko się przespacerować, ale też usiąść w jednej z knajpek i leniwie przy kawie lub herbacie kontemplować życie dzielnicy.

Istiklal Caddesi obfituje w butiki, sklepiki, knajpki i hoteliki

To w końcu miejsce, gdzie koniecznie trzeba spróbować (jeśli nie uczyniliście tego wcześniej) wyciskanego soku z granatów. Oprócz kawy i herbaty to chyba trzeci narodowy napój Turków. Warto spróbować właśnie takiego świeżo wyciskanego, a do PL przywieźć ze sobą podobnie produkowany sos z granatów.

Nar ekşisi czyli sok z granatów – dostępny wszędzie i zawsze

Na Istiklal Cd. nie może oczywiście zabraknąć futrzastych przyjaciół – ten akurat wychodził z bramy pobliskiej szkoły – wagary czy koniec zajęć?

Kedi – uczony kot (wychodzi ze szkoły)

CZERWONY TRAMWAJ

Istiklal Caddesi niesie ze sobą jeszcze jedną atrakcję. Jeśli ktoś odwiedził Lizbonę, to z pewnością pamięta sławetny żółty tramwaj linii 28E. Otóż Stambuł nie chciał być gorszy i też ma taki tramwaj, tyle że czerwony. Kursuje pomiędzy wzdłuż Istiklal Caddesi od Tunnelu do placu Taksim. Linia nosi nazwę T2, ale Turcy mówią na nią nostaljik tramvay.

Stambulski czerwony tramwaj, czyli linia T2

Nie jest to tylko turystyczna atrakcja, ale również środek komunikacji dla mieszkańców. W naszym wagonie nie było ani jednego turysty, sami lokalsi.

Linia nie ma stałego rozkładu – T2 jeździ tam i z powrotem jak (space) shuttle

Podróż nie trwa zbyt długo, ale Istiklal Cd. to deptak z pojedyńczymi torami i najbardziej zajęty jest oczywiście tramwajowy dzwonek, który toruje drogę czerwonej machinie wśród ludzi. Wszystkiego raptem 10-12 minut, ale to ślimacze tempo ma oczywiście swój jakże nostalgiczny urok – „…a przecież mi żal, że po Moskwie nie suną już sanie…” jak śpiewał Edmund Fetting; dobrze, że chociaż po Stambule można pojeździć czerwonym tramwajem.

Bywają też sceny żywcem wyjęte z czasów chociażby dawnej Warszawy – jazda na tzw. zderzaku nie jest rzadkością we współczesnym Stambule

W 1990 roku Stambuł przywrócił ten historyczny tramwaj

TAKSIM MEYDANI

Plac Taksim – do niedawna niekoniecznie znany, w 2013 roku znalazł się nieoczekiwanie na ustach całego świata. 28. maja 2013 roku rozpoczęły największe po 2000 roku protesty przeciwko polityce władz tureckich. Zaczęło się od obrony pobliskiego parku Gezi przed przed budową kolejnego centrum handlowego i hotelu, skończyło na protestach, które objęły większość dużych miast Turcji. Protestujących brutalnie rozpędzono 11. czerwca 2013 roku, ale zamieszki w Stambule i innych miastach trwały do 20. sierpnia. Zginęło 5 osób, rannych zostało ponad 4000. Na próżno jednak szukać upamiętnienia ostatnich ofiar na placu. Jeszcze nie czas, jeszcze nie ten moment. O aresztowanych nie wspomnę…

Na Taksim Meydani centralne miejsce zajmuje Cumhuriyet Anıtı czyli Pomnik Republiki. Zaprojektowany przez włoskiego rzeźbiarza Pietro Canonica został odsłonięty w 1928 roku w 5-lecie powstania Republiki Tureckiej.

Na pomniku oczywiście największy przywódca turecki – Atatürk z wiernymi żołnierzami

10. listopada każdego roku Stambuł pamięta i oddaje cześć temu najbardziej światłemu przywódcy państwa nie tylko w ostatnim wieku.

Wracamy z Taksim bocznymi uliczkami kierując się ku wybrzeżu Bosforu.

Uliczki Tophane

Wcześniej zaliczamy jeszcze kolejne spotkanie z turecką kuchnią. Tym razem celem poszukiwań było tantuni – wspomnienie z  Güzelyurt z 2017 roku. Tam zjadłem najlepsze tantuni w życiu. Przy Tel sk. No.1 znajdujemy SUAT USTA MERSIN TANTUNI, ale o ty, gdzie jedliśmy w Stambule traktuje oddzielny post: SMAKI STAMBUŁU.

Polecam! Warto odszukać SUAT USTA – tantuni świetne!

TĘCZOWE SCHODY

Udaje się – trochę przypadkowo – odkryć jeszcze jeden zapomniany, a raczej zburzony symbol Stambułu. Schody pomalowane podobno przez emeryta w tęczowe barwy stały się symbolem LGBT w Turcji. Władze niestety w 2015 roku zniszczyły je, ale ruch oporu jednak działa, a życie nie znosi monotonii. Może nie tak wyraźne jak pierwotnie, ale jednak są – rainbow stars!

Jakoś lokalnym kociakom nie przeszkadzają ich barwy 🙂

Stambuł jest olbrzymi, ale trzeba przyznać, że doskonale skomunikowany. Wsiadamy w tramwaj w Tophane i wysiadamy nieopodal naszego hotelu w okolicach Kumkapi / Sultanahmet. Wracając decydujemy się jeszcze na spacer:

ULICZKAMI SULTANAHMET

Sultanahmet, szczególnie od strony Bosforu przenosi nas jakby w inny wymiar. O zabytkowym szlaku pisałem w I części stambulskich opowieści: STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA, ale również jego uliczki i lokalna zabudowa przedstawiają się zupełnie inaczej. Znaczna część jest odresturowana, a dzielnica jako całość sprawia wrażenie, że żyje się tutaj „na bogato” – cokolwiek miałoby to znaczyć.

Akburçak Sokak – Sultanahmet
Okolice Küçük Ayasofya Cd. – Sultanahmet
Okolice Sultanahmet Meydani – Tavukhane Sokak
Cundi Garden – Cinci Meydanı Sk.
Şehsuvar Bey Sk.

Wybierając się na kolację mamy okazję zapoznać się z nocną odsłoną miasta, która również wyglądają obiecująco 😉

Stambuł po zmroku (1)
Stambuł po zmroku (2

Ale Sultanahmet to też takie obrazki – lokalna tradycja – w uliczkach można spotkać Pana zabierającego zbędne w gospodarstwie przedmioty żelazne i elektryczne. Powolny obchód dzielnicy w określone dni i zbiórka takich rzeczy.

Mobilny punkt zbiórki elektrośmieci oraz złomu

ÜSKÜDAR – AZJATYCKIE DZIELNICE STAMBUŁU

Stambuł to jedyne miasto świata, które jest położone na dwóch kontynentach. Most Bosforski, który przerzucono przez Bosfor spina dwa kontynenty oraz dwa stambulskie światy. Sposobów na to, aby pokonać Bosfor jest wiele. Na ten pierwszy raz wybieramy prom (feribot). Podróż z terminala przy moście Galata do przystani w Üsküdar trwa 15 minut. Na pokładzie w przytłaczającej większości wracający do siebie z pracy, zakupów, odwiedzin mieszkańcy Üsküdar.

Feribot do Üsküdar

Üsküdar to jedna z najstarszych dzielnic Stambułu. Melanż leniwej tureckiej sjesty i gwaru tureckiego miasta. Ktoś powiedział, że Üsküdar to sypialnia Stambułu… Nic z tych rzeczy! To miasto w mieście, żyjące swoim życiem. Znajdziecie tutaj zarówno spokój, jak też uliczny tłok, klaksony samochodów, urocze knajpki z shishą i… 180 meczetów! Z promenady ciągnącej wzdłuż wybrzeża Bosforu i Morza Marmara w gratisie dostaniecie przepiękny widok na europejską część Stambułu.

Ulice Üsküdar tętnią życiem

Niestety niewiele zdjęć się zachowało, jak również czasu było niewiele na zwiedzanie tej pięknej części miasta. Azjatyckie dzielnice to nie tylko Üsküdar, to też Kadıköy, którego tym razem nie dane mi było zobaczyć. Może następnym razem… Z pewnością – następnym razem!

Üsküdar – pierwsze wrażenie to gwar, później odczuwa się atmosferę spokoju

Jedno co wiem z tej krótkiej wizyty w Üsküdar, to następnym razem wpadnę tutaj na tureckie jedzenie, o tym poźniej, ale ucztę, którą nam zaserwowali w Zekibey İskender zapamiętam na długo. O tym opowiem w następnym odcinku 🙂

Pora wracać, bo czeka nas nocne, kulinarne zwiedzanie Stambułu. Tym razem wsiadamy do metra na Marmaray Üsküdar Istasyonu. Tak, to kolejna stambulska ciekawostka – metro, którym można dotrzeć z Azji do Europy! Znacie drugie takie miasto – z kontynentu, na kontynent metrem? A jednak można!

Nie będę tego opisywał – wsiedliśmy w Azji, wysiedliśmy w Europie

Cała – pod dnem morza – podróż trwa około 5 minut i wcale nie odczuwa się przekroczenia niewidzialnej, międzykontynentalnej bariery. Ot, zwykła podróż metrem ze stacji A do stacji B.

WRAŻENIA ZE STAMBUŁU

Niestety zawsze jest czas wyjazdu, zawsze też czas powrotu; bilety kupione są w opcji RT, więc następnego dnia Stambuł (czy też jak kto woli – Istanbul) żegna nas zza szyb samochodu jadącego na lotnisko:

Nie mówię „żegnam”, mówię: „do zobaczenia”

Stambuł to jedno z najbardziej inspirujących miast, jakie miałem okazję zwiedzić. Położenie, historia, zabytki, jedzenie, gościnność – wiele można powiedzieć, ale tego wszystkiego człowiek musi dotknąć, poczuć, skosztować. To miasto kontrastów, ale przede wszystkim zapachów. Uliczny kebab, kawa, sok z granatów, słodka herbata to akurat nie dla mnie).

Wiem, że tu wrócę, takiego bogactwa różnorodności nie doświadczy się w wielu miejscach świata. Napoleon miał rację – też bym urządził tutaj stolicę zjednoczonego świata. To nie tylko styk kultur, kuchni, sposobu życia czy religii. Część tego dziedzictwa miasta dzisiaj niestety jest zatarta dzięki ambicjom dzisiejszych polityków rządzących Turcją. Tym niemniej Stambuł wynagrodzi Wam to po stokroć.

Turecka gościnność nakazująca tradycyjnie traktować gościa z należytą atencją jest tutaj codziennością. Doświadczyliśmy tego i w nocnej taksówce z lotniska, i w hotelu (bajka!), ale też we wszystkich knajpkach czy też na ulicy.

Wszędzie było też bezpiecznie – czy po zmroku, czy na Grandbazaarze, czy na ulicach nie zanotowaliśmy żadnej sytuacji godzącej w osobiste bezpieczeństwo.

Luty 2020 roku był w mieście kapryśny – pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Słońce, deszcz, a nawet jednego wieczoru śnieg, który przetrwał może ze 2 godziny. Było +2’C, ale było też +16’C. Tak typowa stambulska zima.

Stambuł to jedno z tych miejsc, do których wrócę. Odkrywać to miasto można wielokrotnie, za każdym razem przeżywając coś zaskakującego. W Stambule nudzić się nie wypada, Stambuł Ci na to nie pozwoli!

STAMBUŁ – INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Szybki kurs urban slangu – pamiętajcie, że:
  • meydani – plac, sokak (albo Sk.) – ulica, caddesi (albo Cd.) – aleja, camii – meczet, müzesi – muzeum, köprüsü – most, feribot – prom, kale/si – zamek, kulesi (wieża);
  • ayrıldı – w lewo, sağ – w prawo, düz – prosto i już łatwiej Stambuł łatwiej się zwiedza!
  • Szybki kurs stambulskiej komunikacji:
  • najważniejsza rzecz – Istanbulkart – kupić ją można w automacie na każdym przystanku tramwajowym, metra, itp. Ciekawostką jest fakt, że na jednej karcie może podróżować do 5 osób; ładuje się ją w automatach jak pre-paida.
  • Karta kosztowała luty 2020) chyba 5-6 LT + minimalne doładowanie 4 TL; jednorazowy bilet na karcie kosztuje 2,65 TL (luty 2020).
  • Kolejną ciekawostką jest wejście nie tylko do metra, ale też na przystanek tramwajowy – obowiązkowe bramki jak w tym pierwszym.
  • Prom na trasie Eminönü – Üsküdar – w cenie biletu na komunikację miejską – transkontynentalne metro – również w tej samej cenie.
  • Za przejazd nostalgicznym tramwajem (T2) z Galata do Taksim nie płaciliśmy; za dobre wrażenie, które zrobiliśmy i parę słów po turecku – motorniczy kazał nam szybko wskakiwać.
  • Przejazd Marmaray Tunnel również bez dodatkowych opłat – w standardowej cenie.
  • Dojazd z nowego lotniska – trochę uciążliwy – daleko – ok. 40 km od centrum miasta; jest kilka linii autobusowych do różnych dzielnic albo taksówki; Jeżeli decydujecie się na taxi – konieczne będą negocjacje – nam wyszło 80 PLN w nocy do hotelu w Sultanahmet; teoretycznie drogo, ale…
  • Zwiedzanie meczetów – za free – ale pamiętajcie o fakcie, że 5x dziennie muzułmanie modlą się tam.
  • Zwiedzanie luty 2020): Hagia Sophia – kosztowało ok. 14 PLN, Cysterna Bazyliki – poniżej 10 PLN.
  • Jeszcze jedna sprawa – rządy Erdoğana sprawiły, że sprzedaż alkoholu jest powiedziałbym – w sklepach i restauracjach – mocno koncesjonowana. Jak zjeść kolację bez wina w południowym klimacie – oto jest pytanie!
  • strona www miasta: ibb.istanbul/en

STAMBULSKIE OPOWIEŚCI – CZĘŚĆ I – HISTORIA

Stary, historyczny Stambuł – widok z wieży Galata

W lutym roku covidowego 2020 wylądowaliśmy w Stambule. Lot z przygodami – opóźniony, gdyż na lotnisku Sabiha rozbił się B737 należący do Pegasus Airlines lecący z Izmiru do Stambułu. Jedna osoba zginęła, a 157 zostało rannych. Katastrofy niestety wciąż stanowią bardzo niewielki, ale jednak fragment lotniczych podróży. Na lotnisku we Frankfurcie nie wpuszczają na pokład paxów, którzy w ciągu ostatnich 2 tygodni byli w Chinach… Pandemia już się rozkręca, ale dzieci na stokach włoskich Alp śpiewają – Virus – ciao, ciao!

O stambulskich kotach pisałem już tutaj: KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU, o stambulskich historycznych spacerach będzie ten post.

NOWE LOTNISKO – ISTANBUL YENI HAVALIMANI (IST)

Lądujemy nie na Atatürku, ale na nowym – docelowo – chyba największym lotnisku Europy – IST. Położone na północnym zachodzie, ok. 35 km od centrum Stambułu, nad Morzem Czarnym i jest (jeszcze) jednym z trzech stambulskich lotnisk. Przejęło rolę flagowego portu lotniczego miasta od lotniska imienia Atatürka, które docelowo będzie zamknięte. IST to 4 drogi startowe z aktualną przepustowością na poziomie 80 mln paxów. Możliwości rozbudowy sięgają podobno ponad 100 mln pasażerów – miejsce jest, terminale również mają rezerwę. Otwarcie nastąpiło w kwietniu 2019 roku, a przeprowadzka nastąpiła w ciągu kilku dni! Mają rozmach… Turcy!

Wrażenia niezapomniane – przestrzeń, odległości – wszystko wybudowane zgodnie z panującą obecnie nową manią wielkości.

Wielkość, odległość, nowość – nowe lotnisko w Stambule
To jedno z tych lotnisk, kiedy warto uwzględnić rezerwę czasu gdy przylatujemy lub odlatujemy

Gdy przybywaliśmy do Stambułu COVID19 dotarł już do Europy. Turcy wprowadzili ograniczenia dla podróżnych z Chin lub turystów wracających z Chin. Po prostu był zakaz wejścia już na pokład samolotu! Na lotnisku w Stambule żadnych dodatkowych procedur bezpieczeństwa jeszcze nie odnotowaliśmy.

Czas na odprawę paszportową – ok. 30-40 minut, a była godzina 23.00. Free duty czynne, a do Stambułu jeżdżą albo taksówki albo autobusy. Dworzec autobusowy wielkości „Zachodniego” w Warszawie daje mniej więcej wyobrażenie wielkości lotniska. Decydujemy się ostatecznie na taxi – oczywiście po negocjacjach. W Turcji nie ma nic bez targowania. Za 2 osoby door-to-door – do naszego hotelu – wyszło ok. 80 PLN. W nocy, za 40 km – chyba nieźle..?

Każda podróż zaczyna się i kończy na lotnisku, więc…

ISTANBUL AIRPORT wita!
IST widziany w świetle dnia

FATIH

Hotel jest położony w Kumkapi stanowiącym część jednego z 27 dystryktów miasta zwanego Fatih. W trakcie 5-dniowego pobytu zdołamy zwiedzić zaledwie niewielką część tego pięknego i rozległego miasta, a także jak bardzo bogatego w historię. Fatih to ten fragment miasta, gdzie znajdziecie zarówno Hagia Sophia, Błękitny Meczet, Wielki Bazar, Meczet Sulejmana, Topkapi Muzesi, ale również stambulską codzienność z tragarzami, kotami, tłumem spieszącym do pracy lub leniwie odpoczywającym nad słodką herbatą w ukrytej za rogiem knajpce. Fatih to dzisiaj zarówno reprezentacyjna dzielnica Sultanahmet, jak też bazarowa Eminönü, czy też Kumkapi skąd można popłynąć do stambulskich (i nie tylko) przedmieść.

SULTANAHMET

Sultanahmet to esencja historii miasta, Właśnie w tych okolicach znajdziecie zabytki, które rozsławiają miasto. Hagia Sophia, Blue Mosque, Topkapi i nie tylko. Wychodzisz z hotelu i już czujesz atmosferę Stambułu. Wąskie uliczki, knajpki, leniwe koty i atmosfera sjesty. Pogoda może nie rozpieszcza, ale luty w Stambule zwykle bywa kapryśny. Jest +13’C i pochmurno. Charakterystyczna niska, drewniana zabudowa nadaje swoistego klimatu po którym ciężko się zorientować, że znajdujecie się prawie w centrum największej europejskiej metropolii. Tak – największej, ponieważ liczy sobie ponad 15 milionów mieszkańców.

Pierwsze kroki w Stambule

Niewiele wysiłku trzeba włożyć, aby dotrzeć do małej Ayasofya, czyli Küçük Ayasofya jak zwą Kościół św. Sergiusza i Bakchusa. Dzisiaj meczet, ale meczet w stylu bizantyjskim – 10 wieków chrześcijaństwa i 5 wieków islamu. Historia Stambułu w pigułce, a raczej w murach świątyni zawarta.

Küçük Ayasofya
Okolice Küçük Ayasofya

Gdy idziesz i izastanawiasz się gdzie skierować pierwsze kroki dylematy stają się tym większe, im bliżej celu jesteś. Hagia Sophia, Blue Mosque czy może Cysterna Bazyliki..? Zwycięża:

HAGIA SOPHIA

zwana też Ayasofya. Żeby zrozumieć Stambuł trzeba odwiedzić właśnie ten kościół / meczet / muzeum. Tak przynajmniej jest jeszcze w lutym 2020 roku…

Hagia Sophia Ayasofya) – kiedyś Kosciół Mądrości Bożej

Hagia Sophia to historia Stambułu, jej mury były świadkiem wszystkich zmian tego wspaniałego miasta. A było ich przecież co niemiara. Gdy cesarz Justynian I Wielki ją fundował, a było to ponad 1500 lat temu Stambuł zwano Konstantynopolem. Były to czasy Cesarstwa Bizantyńskiego, w którym Konstantynopol, wcześniej znany jako Nova Roma pozostaje na wieki stolicą Bizancjum. Jego kres nastąpi dopiero w 1453 roku po serii długich wojen, powolnej uraty kolejnych ziem i kurczenia się potęgi cesarstwa. Może właśnie ostatnich dni maja wspomnianego już 1453 roku właśnie na tych ulicach śmierć poniósł Konstantyn XI walecznie walczący o swoją stolicę.

Dzisiaj meczet, wcześniej chrześcijańska świątynia

Do tego czasu Hagia Sophia pełniła rolę chrześcijańskiej katedry, zwanym też Wielkim Kościołem. Była zarówno miejscem kultu reigijnego, jak również miejscem koronacji i symbolem wschodniorzymskiego cesarstwa.

HAGAI SOPHIA – JESZCZE JAKO MUZEUM

Wchodzisz i przenosisz się w inny wymiar – świat burzliwej historii, murów i malowideł, które wydają się wręcz ekumeniczne – niosące nie tylko porozumienie pomiędzy różnymi odłamami chrześcijaństwa, ale też różnych religii.

Hagia Sophia

To miejsce jest ważne zarówno dla chrześcijan, jak też dla muzułmanów. Muzeum, do którego pielgrzymują wyznawcy obu religii. Pierwsze wrażenie po wejściu – Przestrzeń, wielkość wręcz przytłacza. Na wysokości balkonów zawisło 8 wielkich medalionów z przepiękną arabską kaligrafią.

Jeden Bóg jest zarówno dla chrześcijan, jak też muzułmanów

Miejsce, gdzie unosisz głowę i widzisz chrześcijański fresk oraz inskrypcje z widniejącym napisem opisującym Allaha. Takie rzeczy tylko w Stambule, tylko w Hagia Sophia!

Do szczytu kopuły – 55 metrów
Miejsce koronacji nie tylko władców Bizancjum, ale też sułtanów

W 1934 jeden z najwspanialszych nowożytnych władców Turcji – Mustafa Kemal Atatürk – dążąc do laicyzaji życia przekształcił meczet w muzeum. Muzeum, które przetrwało do 24.07.2020 roku, kiedy to odbyło się pierwsze nabożeństwo muzułmańskie… W ten sposób Ayasofya na powrót stała się meczetem… Pomimo sprzeciwu całego świata, nie tylko chrześcijańskiego. I tylko dumna kotka-kustoszka pewnie nadal będzie wiodła życie na terenie tej przepięknej świątyni gdyż koty w tureckich zabytkach i meczetach mają się naprawdę dobrze.

Czy nadal tam mieszka ta kotka-strażniczka świątyni..?

BŁĘKITNY MECZET

Sultan Ahmet Camii, gdyż tak właśnie Turcy mówią na Blue Moasque jest zaledwie kilka kroków od Hagia Sophia. Krótki spacer nie pozwala jeszcze zrzucić z siebie wrażeń z jej odwiedzin, a czeka już następna piękność architektury.

6 minaretów zdobi jeden z najwspanialszych tureckich meczetów

Ahmed I zbyt długo nie porządził, ale na rok przed śmiercią zdążył ukończyć meczet, który dzisiaj jest jedną z najpiękniejszych budowli religii islamskiej i od 1616 roku cieszy oko zwiedzających i służy wyznawcom Mahometa. Pytanie jednak skąd te 6 minaretów..? Przecież większość ma jeden lub dwa (mescit) lub cztery minarety (camii). Nawet gdyby muzzein chciał z każdego z nich zawezwać do kolejnych modłów – od fajr do isha, to i tak z jednego by już nie ogarnął tego szóstego…

Niestety w lutym 2020 roku trwał tam remont, więc nie dana mi była chwila zadumy nad jego wielkością i prostotą piękna.

Wewnętrzny dziedziniec wsparty jest na 26 kolumnach
Półkopuła więcząca Błękitny Meczet

Zastanawiam się skąd u mnie taki pęd do zwiedzania budowli sakralnych..? Jako osoba niewierząca zawsze podziwiam katedry, kościoły, meczety, pagody… Z religii najbardziej pociąga mnie architektura. To i tylko to!

Skoro jesteśmy już w Sultanahmet, to zobaczmy jeszcze jeden z cudów Stambułu. Wracamy w okolice Ayasofya. Tym razem spacerem przez

SULTANAHMET MEYDANI

czyli Plac sułtana Ahmeda. Przechadzając się po placu pamiętajmy, że właśnie w tym miejscu znajdował się starożytny hipodrom, po którym ścigały się konie i rydwany. Na placu wyłożonym dzisiaj kostką brukową 1500 lat temu wzniecały się tumany kurzu spod końskich kopyt i kół rydwanów. Każde miejsce ma swój czas w historii…

Sultanahmet Meydani – w oddali obelisk Teodozjusza

Gdy spojrzałem na ten starożytny obelisk – pomyślałem skąd ja to znam? Nie – nie z Egiptu… Takie same budowle znajdziecie chociażby w Rzymie. Taka była wtedy moda na ograbianie Egiptu z obelisków. To samo uczynił też cesarz Teodozjusz w 390 roku, który zajumał jeden z obelisków ze świątyni boga Amona w Karmaku niedaleko Luksoru i przeniósł go do ówczesnego Konstantynopola.

Wracając w pobliże Hagia Sophia schodzimy w podziemia Sultanahmetu, a tam otwiera się

YEREBATAN SARNICI i… JAMES BOND

Yerebatan Sarnici to nic innego jak powszechnie znana Cysterna Bazyliki. Takie podwodne zbiorniki wody w czasach cesarstwa były standardowym rezerwuarem wody dla tej części Stambułu z pałacem na czele. Wybudował ją oczywiście Justynian I. Ale co z tym wspólnego ma James Bond?

Yerebatan Sarnici – 336 kolumn

31.10.2020 roku zmarł nieodżałowany Sean Connery (R.I.P.), który 7 razy zagrał w agenta 007. Właśnie jako James Bond pływał łodzią pomiędzy kolumnami Yerebatan Saray w drugim filmie z serii przygód agenta MI6 – „Pozdrowienia z Rosji” w 1963 roku.

Zejście do cysterny po 55 schodach w dół nie oddaje jeszcze uroku tego miejsca

Ok, a teraz coś z technicznego punktu widzenia – zawsze miałem kłopot z określeniem siebie – bardziej pociągały mnie nauki humanistyczne, czy ścisłe? Pewnie jedno i drugie! Inżynierskie zacięcie każe sprawdzić mi dane tego cudu techniki. Tak więc ten wielki, podziemny zbiornik mógł pomieścić nawet 100.000 m3 wody doprowadzanej do niego przez akwedukt. Powierzchnia tego cudu to 140×70 metrów wsparta na 336 kolumnach, z których jedna jest szczególnie warta zobaczenia. Ta kolumna zwana głową meduzy.

Głowa Meduzy
Głowa Meduzy – ta najbardziej znana

Podobno cesarz Justynian kazał ulokować wszystkie kolumny z głową meduzy ustawić w najbardziej odległej części cysterny – wszystkie głową w dół. Skąd więc ta jedna ułożona na boku? Turcy mówili nam, że prawda jest bardziej prozaiczna – była to złośliwość niewolników budujących tą największą z zachowanych do dzisiaj starożytnych cystern.

PAŁAC TOPKAPI i GÜLHANE PARKI

Rozglądając się po okolicach Sultanahmet ciężko zdecydować się na kierunek zwiedzania; z każdej strony świata przyciąga Cię historia, która swym bogactwem potrafiłaby wypełnić wiele dni zwiedzania. Może nie 7 mil dalej, ale niewiele ponad 7 minut spaceru odkrywa przed nami swe podwoje Pałac Topkapi (Topkapı Sarayı) wraz z przylegającym do niego Gülhane Parki.

Pałac Topkapi jest dla mieszkańców Stambułu tym samym, co Zamek Królewski dla mieszkańców Warszawy, czy Wawel dla mieszkańców Krakowa. Przez wieki, od Mehmeda II (1465) do Mahmuda II (1839) służył nie tylko za rezydencję, ale też ośrodek władzy władców Imperium Osmańskiego. W roku 1839 Mahmud II przeniósł jednak swój ośrodek władzy do Pałacu Dolmbahcze (Dolmabahçe Sarayı) położonego nad brzegirm Bosforu w dzielnicy Beşiktaş.

Zamkowe Ogrody

W zamkowych ogrodach znaleźć można ciekawostkę – oto Hagia Eirene. Niby nic, ale interesujący jest fakt, iż właśnie ten bizantyjski, pochodzący z IV wieku n.e. kościół nigdy nie zamieniono na meczet. A to pod tą szerokością geograficzną jest niezmierną rzadkością. Jej historia jest jednakże burzliwa – pełniła rolę arsenału, dzisiaj – sali koncertowej.

Hagia Eirene

Przed bramą Topkapi jest miejsce, w którym warto się zatrzymać i nacieszyć się zielenią. Gülhane znaczy tyle w języku tureckim i Gulkhāna w perskim, co „dom kwiatów”. Dekret o założeniu miejskiego ogrodu był jednym z pierwszych, jakie Sułtan Abdülmecid wydał gdy objął władzę.

Gülhane Park

Jak prawie w każdym tureckim parku nie może zabraknąć pomnika Atatürka.

Pomnik Atatürka w Gülhane Parki

EMINÖ

Eminönü to z kolei fragment dzielnicy Fatih położony w pobliżu mostu Galata. Usiany licznymi wzgórzami, na których znajdziecie między innymi meczet Sulejmana, a niżej jeden z najbardziej znanych stambulskich przybytków czyli Wielki Bazar, czy też ten, który pociąga mnie bardziej – swoimi zapachami i aromatem przypraw – Bazar Egipski. Stąd też dostaniecie się za Złoty Róg tramwajem, autobusem lub jednym z promów.

MECZET SULEJMANA (SÜLEYMANIYE CAMII) A SPRAWA POLSKA..?

Jeden z czterech wielkich meczetów wielkiego Imperium Osmańskiego dumnie wznosi sią na wzgórzach Eminönü nad Złotym Rogiem. Aby do niego dotrzeć należy opuścić reprezentacyjne aleje Sultanahmet i zapuścić się w uliczki Eminönü. Tutaj z każdym krokiem wczuwam się w atmosferę Stambułu. Choć zadaję sobie pytanie – jaki jest właściwie Stambuł? Tak naprawdę to miasto o stu twarzach. Gdzie jest ten prawdziwy Stambuł – chyba w każdej z tych dzielnic jest jego cząstka, do której będę tęsknić. Wdrapując się na wzgórze, na którym znajduje się meczet Sulejmana.

Widok na Złoty Róg i Bosfor z ogrodów meczetu Sulejmana

9 lat przed śmiercią sułtana, w 1557 roku nadworny architekt – Sinan ukończył jeden z najwspanialszych tureckich meczetów nazwany imieniem swego fundatora – Sulejmana Wspaniałego.

Süleymaniye Camii w całej swej okazałości

Nie wiem który z nich jest większy – czy Błękitny Meczet, czy Meczet Sulejmana? Nie odpowiem, który jest wspanialszy. Ten ostatni wydał mi się bardziej naturalny, może dlatego, że mniej turystów w nim było. Może dlatego, że trafiliśmy na chwilę po popołudniowych modłach. Wszystko było takie jak w każdy mijający dzień.

Dziedziniec meczetu Sulejmana Wspaniałego

Blue Mosque trafił nam się w remoncie, w meczecie Sulejmana można było podziwiać prostotę i nienachalne piękno, wielkość i średniowieczną myśl architektoniczną.

A wspomnieć trzeba, że w związku ze wzmożoną sejsmicznością miejsca, meczet posadowiono na podziemnych cysternach z wodą aby łagodzić skutki trzęsień ziemi.

Wnętrze meczetu

OGRODY MECZETU

W ogrodach meczetu znajdują się mauzolea: sułtana oraz jego żony – Hürrem, znanej w Europie jako Roksolana. I tutaj dochodzimy do sprawy Rzeczpospolitej Jagiellonów w powstaniu meczetu Sulejmana.

Mauzoleum Sulejmana I

Niebagatelny wpływ na jego powstanie miała żona sułtana, którą porwano w jasyr w okolicach Rohatyna koło Lwowa. Była więc z racji zamieszkania poddaną korony polskiej, ale z racji pochodzenia prawdopodobnie Rusinką. Nie miejsce tu aby rozprawiać na jej temat, ale była w owym czasie najbardziej wpływową kobietą w imperium otomańskim i zostawiła po sobie znaczący ślad w historii Turcji.

STAMBULSKIE OPOWIEŚCI

Napoleon podobno powiedział, że gdyby świat miał być jednym państwem, to Stambuł byłby jego stolicą. Miasto położone na styku kontynentów – Europy i Azji, na styku kultur – chrześcijańskiej oraz muzułmańskiej po prostu zachwyca. Nawet jeżeli znajdziemy się tam tylko na chwilę, mając do dyspozycji tylko jednodniowy stop-over i poświęcimy go na tylko na zabytki obszaru starego Konstantynopola, to wyjedziemy bogatsi o wspomnienia, które z pewnością zaprowadzą nas z powrotem nad Bosfor.

A przecież Stambuł to nie tylko zabytkowe Fatih. To również mieszanka folkloru, aromatu kawy i herbaty oraz leniwie spędzanego czasu w knajpkach – o tym będzie w drugiej części stambulskich opowieści: STAMBUŁ DZISIAJ – CZĘŚĆ II STAMBULSKICH OPOWIEŚCI.

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • Wstęp do wszystkich meczetów, poza Hagia Sophia był darmowy – aktualnie nie wiem jaki jest status po zmianie muzeum na meczet w lipcu 2020 roku
  • Pamiętajcie o tym, że w islamie jest pięć spotkań modlitewnych dziennie: przed wschodem słońca (fadżr), w południe (zuhr), po południu (asr), po zachodzie Słońca (maghrib) i wieczorem (isza) i unikać w tym czasie wejścia do meczetu.
  • Pamiętajcie też o stroju oraz zdjęciu butów.
  • Wszystkie w/w stambulskie przybytki są w zasięgu spaceru i możliwe do odwiedzenia w jeden dzień, aczkolwiek na Fatih można zarezerwować nawet 2 dni i będzie mało.
  • Strona internetowa Stambułu: ibb.istanbul/en

KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU

Pamiętacie wspaniały film o kotach ze Stambułu? „Kedi – sekretne życie kotów” opowiadał o życiu miejskich kotów ze Stambułu. Kedi w języku tureckim znaczny „kot”. W ten sposób Kedi – koty ze Stambułu znalazły swoje miejsce w historii kinematografii i nie tylko. Ten film to przede wszystkim ukłon i uhonorowanie tych czterołapnych mieszkańców tureckiej metropolii. Życie Spryciary, Przylepy, Sułtana, Flirciarza, Bestii, Szajby i Cwaniaka to jakże niewielki wycinek kociego świata, bez których krajobraz tego miasta byłby uboższy. Stambuł bez kotów nie byłby takim samym miastem… Nigdy!

Dla osób, które nie wyobrażają sobie życia bez tych futrzaków, Stambuł jest miastem, które odwiedzić trzeba koniecznie. W ciągu swojego podróżniczego życia widziałem miejsca, gdzie bezdomność zwierząt (kotów i psów) jest tragedią. Widziałem miasta, gdzie problem ten jest (prawie) całkowicie rozwiązany, ale Stambuł jest charakterystyczny. Kedi – koty ze Stambułu mają swoje miejsce, gdzie kocie życie przeplata się z ludzkim na każdym kroku. Zamożność z biedą, opieka z bezdomnością – prawdziwa turecka mozaika.

STAMBUŁ – MIASTO KOTÓW – KEDI – KOTY ZE STAMBUŁU

Zacznijmy więc podróż po świecie Kedi – kotów ze Stambułu. Hagia Sophia to jeden z najpiękniejszych zabytków Stambułu. Pierwotnie chrześcijańska świątynia, następnie meczet, dzisiaj pełni rolę muzeum i symbolu miasta. Trikolorka z foto poniżej to gwiazda Hagia Sophia. Wysterylizowana, zaopiekowana i doglądana przez pracowników dumnie przechadza się pomiędzy turystami odwiedzającymi świątynię. Jest tubylcem, wręcz… kustoszem.

Kotka z Hagia Sofia

Nie każdemu da się pogłaskać, nie o każde nogi się otrze – chodząca kocia duma i symbol spinający historię tego jakże starego i pięknego miasta.

FUTRZAKI Z NASZEGO HOTELU

Pierwszą osobą, która powitała nas przed hotelem był oczywiście… Kot! To właśnie ten dorodny osobnik, który w ciągu dnia niejednokrotnie znikał w okolicznych uliczkach, a każdego ranka i wieczora pojawiał się jako odźwierny w naszym hotelu.

Nasz hotelowy futrzak
Strażnik hotelu

Przy hotelu miał swoją budkę, gdzie zawsze była miska z wodą, a dokarmiany był nie tylko przez hotelowych gości, ale również przez pracowników hotelu.

Jego kumpel często urzędował w hallu

O ile nasz odźwierny nie garnął się zbytnio do środka, to jego biało-rudy kumpel był już częstym gościem w hallu. Można by rzecz – pełnił funkcję… recepcjonisty. Zarówno jeden, jak też drugi były nieodłącznymi członkami hotelowej załogi i lokalnymi atrakcjami. Nikt ich nie przeganiał, wręcz przeciwnie – doświadczyliśmy, że bezdomność stambułskich kotów nie jest naznaczona tylko tragedią, ale też wzajemną, pokojową koegzystencją ludzi i zwierząt.

KOTY Z SULTANAHMET

Hotel mieliśmy zlokalizowany w dystrykcie Fatih, a ściślej mówiąc w jego dzielnicy Sultanahmet. Tam, też, kilka przecznic od hotelu spotykaliśmy przez kilka dni kotkę, która była wspaniałą opiekunką i przewodniczką dwóch mniejszych kotów. Jeśli ktoś spotka tą piękną tricolorkę w okolicach Kucuk Ayasofya Cadesi, to pozdrówcie ją od nas. Prawdziwa wojowniczka i przywódczyni!

Kotka przewodniczka z okolic Nakilbent

Spacerując uliczkami Kumkapi napotkaliśmy na tego szarego pięknisia. Nakarmiliśmy go, ale specjalnie głodny to on nie był. Dorodny wykastrowany kocurek miał się dobrze, ale oczywiście salami nie pogardził.

Piękność z okolic Kumkapi

W okolicach Ziya Baba Turk Mutfagi znaleźliśmy trzy koegzystujące ze sobą egzemplarze. Biało-czarnego kocura oraz dwa rudzielce – mamę z kociakiem.

Mama z małym..?

O jedzenie się nie biły, każdy dostał swoje, oblizał się i poszedł, a jakże, do najbliższej knajpy oczekując na następne smakołyki.

Ten trzeci

RESTAURACYJNE CWANIAKI

Cwaniak ze zdjęcia poniżej był doskonale zaprzyjaźniony z restauracją. Znał drogę do bocznego wejścia, gdzie czekał na smakołyki, a w wolnym czasie ucinał sobie drzemki na poduchach w restauracyjnym ogródku.

Rudy cwaniak z Sultanahmet

W Stambule prawie każda knajpa ma swojego kota – i to nie tylko dochodzącego, a raczej dojadającego 🙂 W wielu z nich jest stałymi wręcz mieszkańcami, czy też członkami personelu. Piękna błyszcząca, czarna sierść i obróżka z dzwoneczkiem to mój znak rozpoznawczy!

Nawet dzwoneczek zawiesili na mojej szyi

Tymczasem w okolicach Maramara University spotkaliśmy uroczą parę… Ten z lewej ze zdjęcia poniżej to ON, natomiast ta z prawej to ONA. ON zazdrosny jak cholera, ONA mająca licznych adoratorów. Po prostu lokalna piękność. W powietrzu „wisiała” zazdrość! W tym przypadku, to ON krzyczał i przeganiał inne koty z sąsiedztwa, które adorowały piękną kocicę 🙂

Kocie związki bywają trudne…

O ile wyżej opisany związek był napiętnowany namiętnościami, to dwa poniższe futrzaki żyły w doskonałej komitywie, rzekłbym nawet… przyjaźni. Jak wyżej pisałem, prawie każda restauracja lub bar w Stambule ma oczywiście sowich czterołapnych i futrzastych przyjaciół. Żyją w zgodzie nie tylko ze sobą, ale również z kelnerami i kucharzami, o gościach nie wspominając. Znakomita większość z nich nie jest nachalna, wręcz przeciwnie, czekają spokojnie na swoją kolej. Głodne nie są – dokarmiają ich zarówno goście, jak też pracownicy knajp.

Koci przyjaciele z knajpy przy Divan Yolu Cadesi

Niejedna restauracja ma swojego rezydenta, który niczym pasza leniwie drzemie na fotelu przy wejściu.

Takie cwaniaki to mają klawe życie

KOCIE BUDKI

Nie tylko w Sultanahmet, ale też w Karaköy, Galastaray czy też okolicach Taksim znaleźć można takie oto kocie domki. Budki, a przy nich miski w suchą karmą oraz wodą. Takie obrazki nie są rzadkością na ulicach Stambułu. Koty traktowane są nie tylko jako element lokalnego krajobrazu, są wręcz pełnoprawnymi członkami stambulskiej społeczności.

KOTY Z BAKIRKöY i ZEYTINBURNU

O ile Sultanahmet było stosunkowo zamożne, to Zeytiburnu i okolice stanowią już stambulską średnią. Dzielnice niezbyt zamożne to i lokalne kociaki jakby biedniejsze… Taka prosta zależność.

Koty były w tym miejscu bardziej nieufne i na jedzenie, którym je dokarmialiśmy rzucały się z większą łapczywością. Taki świat… Jak szóstka (na foto 5 z nich) kotów znalazła się w jednym momencie w tym samym miejscu? Były tylko dwa gdy wyjmowaliśmy smakołyki!

Jeśli chodzi o pogodę, to luty 2020 roku był w Stambule chimeryczny. W czasie naszego pobytu doświadczyliśmy zarówno chłodu, jak też słońca. Temperatury wahały się od +3’C do +’15. Nic dziwnego, że koty, jak ta piękna trikolorka ze zdjęcia poniżej wykorzystywały każdy promień słońca by ogrzać swoje futerka.

FUTRZAKI SPOD WIEŻY GALATA

Przez Złoty Róg – wąską zatokę, którą Fatih i Sultanahmet od Karaköy i Galaty oddziela most Galata. To dzielnica pełna futrzanych przyjaciół. Przy samej wieży Galata, na którą oczywiście warto wejść sorry – wjechać windą mamy kocie domki. Znajdzie się i miska z wodą i z suchą karmą, ale przede wszystkim znajdą się leniwe futrzaki korzystające z pierwszych promieni słońca. W czasie sjesty wygrzewały się w słońcu drzemiąc przed swoim kocim „blokiem”. Taka wielorodzinna budka nie stanowi rzadkości na ulicach Stambułu.

Koty bytujące przy wieży Galata

Obok tego kociego skweru znajdziecie pomnik poświęcony stambulskim kotom i psom, które niewątpliwie wzbogacają życie tureckiej metropolii. Wyrzeźbieni dwaj odpoczywający czworonożni przyjaciele to uhonorowanie ich bytności wśród ludzkiej części miasta.

Jeden z pomników przypominających o czworonożnych mieszkańcach miasta

Jadąc zabytkowym czerwonym tramwajem (trochę przypomina ten żółty z Lizbony) natknęliśmy się kolejną kolonię w okolicach historycznej tureckiej łaźni. W sąsiednich barach niejeden ich brat drzemał na restauracyjnych krzesłach. Spotkać można było też „kuchennych pomocników” – nadzorujących ruch kebaba na ruszcie.

Koty z okolic Tarihi Galatasaray Hamamı

PIĘKNOŚCI Z TOPHANE i KARAKöY

W zimowe dni, w dawnej stolicy Bizancjum, czasem dokucza deszcz, a czasem pali słońce. Parasol jak znalazł – praktyczna ochrona przez wszystkie pory roku. A przy tym – jakże romantycznie…

Romantycznie i praktycznie

Wody, misek i jedzenia im nie brakowało. W tym samym miejscu były też kocie domki oraz… miejskie automaty, z których w zamian za zwrot butelek PET sypała się kocia karma! Pomysł oczywiście wart skopiowania na cały świat.

Obok mniej romantycznie, ale praktycznie

Wiecie po czym idzie ten kociak..? Po sławnych, stambulskich „Rainbow Stairs”. Na tęczowych schodach, dzisiaj może już przyprószonych upływem czasu przechadzają się nie tylko ludzie, ale też miejscowe koty.

Jeden z dumnych lokalsów z Rainbow Stairs

KOTY Z ÜSKüDAR

Üsküdar to azjatycka czy też jak mówią miejscowi – anatolijska część miasta. Po tej stronie Stambułu również nie brakuje kociaków. Nie wyglądają na zabiedzone, ale znakomita większość z nich, to koty wolno żyjące. Mają, podobnie jak po europejskiej stronie miasta, swoje budki, miski i opiekę. Jednak oferowaną przekąską nie pogardzą.

Jemy..?
Oczywiście, że jemy!

NIE TYLKO KOTY…

Krajobraz i folklor Stambułu to oczywiście nie tylko koty. O ile te futrzaste stworzenia mają swoją, często ugruntowaną pozycję, to ich czworonożni przyjaciele z rodziny psowatych mają się trochę gorzej. W końcu muzułmański kraj, jakim jest Turcja (szczególnie dzisiaj – za rządów Erdogana), nie jest najbardziej przyjazny dla naszych wspaniałych przyjaciół jakimi są psy.

Leila to spryciula

Przy zamku Topkapi mieszka sobie Leila. Leila jest niezłym cwaniakiem. Pięknie pozuje do zdjęć, ale żąda za to zapłaty. Pewnie w dzieciństwie mieszkała na Wielkim Bazarze 🙂 Jej zdolności handlowe są nieocenione. Zrób jej foto i daj smakołyka… Będzie szła za Wami, aż do bramy parku. Przy tym jest ulubienicą patrolujących park i muzeum Topkapi, którzy witają się z nią na każdym kroku. Może jej przodkowie mieszkali na dworze Sułtana.

Leniwce ze skweru przy Theodosius Dikilitaşı

Przy obelisku Teodozjusza spotkaliśmy dwa leniwce. Widać, że to ich stałe i ulubione miejsce. Turyści, lokalsi, knajpy – prawie wszystko czego oczekują. Okazuje się, że mieszkańcy oraz włodarze miasta potrafią zadbać również o Większość z nich, jak zauważyliśmy, jest czipowana oraz sterylizowana tak więc w klimacie Stambułu nie mają się najgorzej. Przy posterunku policji w Kumkapi są nawet boksy dla matek ze szczeniakami, którymi opiekują się władze miasta.

STAMBUŁ BEZ KOTÓW NIE BYŁBY STAMBUŁEM

Kedi – koty ze Stambułu. Filmowa opowieść niesie ze sobą przesłanie, w którym współistnienie ludzi i miejskich (i nie tylko) zwierząt jest frgmentem naszej cywilizacji. Nasi bracia mniejsi mają takie same prawa do istnienia i godnego życia. Wybierając się do Stambułu miałem przed oczami momentami tragiczne obrazki bezdomności zwierząt, które zapamiętałem na przykład z przepięknej skądinąd Gruzji. Kedi – koty ze Stambułu okazały się jednak w większości przypadków nie tylko pozostawionym sobie równoległym światem. Jest to świat, w którym ludzkość przejawia się również w pomocy dla przetrwania tych współmieszkańców Stambułu. Sterylizacja, dokarmianie, opieka, budki i miseczki sprawiają, że stambulskie koty zachowują swoje naturalne miejsca bytowania. Dla niejednego z nich miasto jest domem, a człowiek opiekunem. Niejedna restauracja ma swojego rezydenta, który niczym pasza leniwie drzemie na fotelu przy wejściu.