TAM GDZIE COVID NIESTARSZNY – MALMÖ

Tam gdzie covid niestraszny czyli Malmö

Ostatnia z covidowych, wakacyjnych podróży zaprowadziła nas do Malmö. O poprzednich można poczytać tutaj: NESEBYR W ERZE KORONAWIRUSA i tutaj: KALAMATA.

Szwecja nie była (podobnie jak Portugalia) lubiana przez polski rząd, który z uporem maniaka, bez żadnej logiki zabraniał bezpośredniej podróży do tego skandynawskiego kraju. Szwedzi mieli odmienny od znacznej części Europy sposób na walkę z koronawirusem – nie było lockdownu, maseczek, zamykania wszystkiego dookoła. Postawiono na zalecenia i mądrość społeczeństwa. Tam władza ufa narodowi, a naród ufa władzy. Na miejscu mieliśmy okazję przekonać się o tym. Jak było w Szwecji..? Zapraszam więc na nowy post: Gdzie covid niestraszny – Malmö.

12. sierpnia zniesiono (idiotyczny) zakaz lotów do Szwecji, a już 14. sierpnia wylądowaliśmy na lotnisku Sturup niedaleko Malmö. Oczywiście naszej mądrej (inaczej) władzy nie przeszkadzały zapchane promy kursujące na trasie PL-SE, ale samoloty już tak. Kiedy Polska dobijała do 700-800 zakażeń dziennie, w Szwecji dzienna ilość nowych przypadków wynosiła 150-400. Długo czekaliśmy, ale w rezultacie, po zniesieniu zakazu lotów bezpośrednich, udało się dotrzeć do Szwecji by air.

LOTEM, A MOŻE… WIZZEM BLIŻEJ

Pierwsze zaskoczenie – na Okęciu; WAW w porannym szczycie (godzina 6.00) wyglądało jakże odmiennie od poprzednich trzech podróży. Zdążyłem zaliczyć w czerwcu: WAW-IEG, w lipcu: WAW-BOJ, a nawet w sierpniu: WAW-KLX i cóż..? Bez wątpienia pierwszy raz od wielu miesięcy zobaczyłem lineup, jakby nie było covida.

Okęcie 14.08.2020 6.00 a.m.

W samolocie na trasie WAW-MMX było obłożenie na poziomie około 50%, jeszcze mniejsze było w locie powrotnym na trasie MMX-GDN.

Lot W61740 MMX-GDN 17.08.2020

W obu lotach wolnych miejsc na pokładzie było sporo. Pomimo tego, system rezerwacyjny Wizzaira rozrzucał podróżującch razem paxów po całym samolocie. Gdzie logika..? Chyba, że logiką nazwać próbę naciągnięcia mniej zorientowanych podróżnych na dopłatę za miejsca obok. Na obu lotniskach podróżni w maseczkach, choć w Malmö personel już niekoniecznie. Jeśli chodzi o social distance, to zdecydowanie wygrywa Malmö-Sturup. Ludzie bardziej zdyscyplinowani niż w WAW, choć należy wspomnieć, że też panował tam większy luz. W czasie obu lotów cabin crew w maseczkach (i częściowo w rękawiczkach). Słowem – podstawowe środki bezpieczeństwa w erze COVID19 zachowane. A po wyjściu z lotniska jeden z pierwszych tekstów brzmiał:

„Ściągnijcie te maseczki, u nas tylko chorzy chodzą w maseczkach!”

Co kraj to… sposób na Covida. Tam gdzie covid niestraszny było lotnisko Malmo-Sturup wyglądało mniej więcej tak:

Malmö-Sturup airport 14.08.2020 time: 9.00 a.m.
Powrót do Polski – „większa połowa” składu paxów na lot MMX-GDN

Szwedzkie lotniska, a przynajmniej to w Malmo nie przeżywały oblężenia. Szwedzi mieli jedne z większych restrykcji wjazdowych do wielu krajów, wakacje postanowili spędzić u siebie, w domkach i kamperach. Security-check do przejścia w 5 minut.

Ogólne wrażenia z lotów – jak najbardziej przyjemne. Wiele pustych foteli w samolocie, nie licząc kolejki w porannym szczycie w WAW, szybkie odprawy oraz wyjścia z lotniska, tak się podróżuje w epoce COVID.

JAK BYŁO TAM GDZIE COVID NIESTRASZNY CZYLI W MALMO

Wizytę w Malmö zaczynamy wspaniale – z lotniska odbiera nas zaprzyjaźniony lokals. Dzięki niemu poznamy kilka miejsc, których z pewnością byśmy nigdy nie zobaczyli. Spróbowaliśmy też smaków, które być może by nas ominęły. Dzięki Kasimowi doświadczyliśmy takiego Malmo, jakim jest na co dzień.

Malmö to prawdziwa kulturowa mieszanka – 30% stanowią mieszkańcy, którzy nie mieszkali tutaj od pokoleń i ciężko uznać ich za Skandynawów. Różne opinie na ten temat się spotyka. Oczywiście, tam gdzie imigranci, tam mniej lokalnej historii, ale również więcej folkloru. To przekleństwo, ale też wzbogacenie lokalnej społeczności. Nigdy nie zgodzę się ze słowami ludzi, którzy określają Malmö, Berlin lub Rzym jako kalifat. Mieszkałem wśród różnych nacji i w różnych krajach. W Malmö najbliższą mi osobą jest… Irakijczyk z urodzenia, Polak z miłości, Szwed z zamieszkania – Kasim. Kasim po arabsku znaczy sprawiedliwy, równo dzielący. Bez Kasima nie byłoby kilku pięknych spędzonych tam chwil!

Aha… w Malmo jak chcecie zrozumieć współistnienie dwóch kultur to idźcie na Östra kyrkogården – wschodni cmentarz, gdzie obok części… polskiej znajdziecie część muzułmańską. Współistnieją obok siebie, a każdy z nich niesie takie same wspomnienia i ból żyjących odwiedzających groby bliskich…

TURNING TORSO – NAJWYŻSZY (JESZCZE) BUDYNEK W SKANDYNAWII

W Malmo znaleźć można też coś z kategorii „naj…”. W 2005 roku oddano do użytkowania najwyższy budynek nie tylko w Szwecji, ale też w Skandynawii. TURNING TORSO to futurystyczny, o bardzo ciekawej bryle drapacz chmur liczący 190 metrów. Zaprojektowany przez chilijskiego architekta Santiago Calatravę, a ukończony w 2005 roku wieżowiec składa się z 9 pięciobocznych brył, a każda z nich z 5 pięter. Łącznie z piętrami łączącymi są tam 54 kondygnacje. Co ciekawe – te bryły są przesunięte względem siebie co 10 stopni. Może to nie najwyższy budynek Europy, ale z pewnością jeden z najpiękniejszych.

W budynku znajdują się mieszkania, a ostatnie piętra to centrum konferencyjne – niestety bez możliwości wjazdu bez zaproszenia… Tym razem ominęła mnie przyjemność pod hasłem: „Malmo u moich stóp!”

Turning Torso czasem błyszczy w słońcu
…czasem rozświetla mrok…
…z pewnością dominuje nad miastem

HISTORIA W ŚRODKU MIASTA

Malmö to jedno ze starszych miast Skandynawii. Wzmianki o jego istnieniu pochodzą jeszcze z XII wieku, a w roku 1354 stało się pełnoprawnym miastem otrzymując prawa miejskie. Od XIV wieku było jednym z największych i najważniejszych bałtyckich miast – wtedy jeszcze nie szwedzkim, a duńskim. Cała Skania, czyli najbardziej wysunięta na południe część Szwecji przez wiele lat i wieków był we władaniu Duńczyków. Szwedzi zajmowali się wtedy plądrowaniem terenów dzisiejszej Finlandii. Ot… takie skandynawskie przepychanki.

Dzisiaj w Skanii oraz samy Malmö nie znajdziecie zbyt wielu pamiątek po duńskich wikingach, ale kilka się znajdzie. Chyba najbardziej monumentalną jest Malmöhus Slott niesłusznie opisywany jako Malmohus.

Malmöhus Slott

Pamiętajcie: w języku szwedzkim – hus to dom, a slott to zamek. Tak więc ten „slott” został wybudowany w XV wieku przez Szwedów, ale już w XVI wieku został częściowo zburzony i rozbudowany z namaszczenia króla duńskiego – Chrystiana III. Dzisiaj to muzeum i przepiękny park w środku miasta.

Malmöhus slott

Rozciągający się za fosą park zwany ze szwedzka – Slottsträdgården czyli zamkowy ogród stanowi nie mniejszą atrakcję. Wiatrak w stylu (prawie) fryzyjskim sprawia, że można poczuć się jak Groningen.

Wiatrak w zamkowych ogrodach

Ogrody zamkowe to fragment większej całości zwanej Kungsparken, gdzie znajdziecie wiele przyjemnie zieleni kojącej wielkomiejskie życie. To również najstarszy park miejski w południowej Skanii.

Malmö to też miasto kanałów
Czyż nie jest pięknie w samym środku miasta..?
Fontän Diana

MALMO – MIASTO „TORGETÓW”

Torg po szwedzku to kwadrat, a torget w języku szwedzkim znaczy tyle co plac, rynek. Spacer po torgetach to nie tylko sposób na zwiedzanie miasta, ale również spojrzenie na jedną z piękniejszych stron miasta.

Całe centrum miasta jest udekorowane takimi placami. Który z nich jest więc najpiękniejszy..? Każdy z nich ma w sobie coś, co przyciąga.

Może położony przy Gamla kyrkogården – Gustav Adolfs Torg..?

Gustav Adolfs torg

A może jednak Stortorget – największy i najstarszy, bo istniejący od 1538 roku..?

Stortorget – położony przed starym ratusz

Dla mnie jednak bezsprzecznym No.1 pozostaje najmniejszy z nich, ale urokliwy Lilla torg. Tu znaleźć można zabudowę sięgającą lat 90-tych XVI wieku. Kameralność, liczne knajpki, szachulcowa zabudowa, bruk pod stopami – dają poczucie unikalności tego miejsca.

Lilla torg
Mur pruski to charakterystyczna zabudowa przy Lilla torg

SPACER ULICZKAMI GAMLA STADEN

Stare miasto czyli Gamla Staden to odkrywanie nie tylko historii miasta, ale również ostatniej historii, czy też spojrzenie na udane połączenie dawnych lat z teraźniejszością.

Niejednokrotnie spotkacie urban art w postaci graffiti zdobiącego ściany śródmiejskich kamienic.

Miejskie graffiti to nieodłączny znak staromiejskich kamienic
Cisza niedzielnego popołudnia
Puste uliczki na Gamla Staden w niedzielne popołudnie

JAK UDANIE POŁĄCZYĆ HISTORIĘ Z NOWOCZESNOŚCIĄ

Zachwycają mnie Włochy z historycznym charakterem ich miast, zachwyca mnie Grecja z jej naturalnością, ale zachwycają mnie także Niemcy, gdzie można doświadczyć udanego mariażu historii z teraźniejszością. Drugim krajem, w którym można to dostrzec to Szwecja, a Malmo jest tego niezbitym dowodem. Tutaj nic nie dzieje się bez przyczyny, a miejski pejzaż nie jest skalany koszmarkami architektury.

Budynek uniwersytetu morskiego, hala koncertowa, a w oddali kompleks hotelowo-kongresowy
Dworzec kolejowy w Malmo (Malmö centralstation – tzw. Malmö C)

Malmö C to jeden z największym dworców kolejowych w Szwecji, a jednocześnie służy jako stacja quasi-metra w Malmo i pociągów jeżdżących przez Oresund. Ciekawostką jest zapowiedź uruchomienia pociągu z Malmö do… Polski, ale na ten moment pozostaje to w sferze planów.

Stara poczta, a w głębi nowy biurowiec

Zabudowa starego Malmö jest uzupełniana nowoczesnym budownictwem, aczkolwiek z poszanowaniem dla historii i architektury miasta. Jednocześnie nie brakuje fajnych naturalnych akcentów.

Malmo pełne jest takich artefaktów

Wędrując w kierunku portu przez Universitetbron natkniemy się na Malmö inre fyr, czyli starą morską latarnię, która nie grzeszy okazałością, ale przy kolejnej jest drapaczem chmur.

Stara latarnia morska przy moście uniwersyteckim
Malmo to miasto kanałów

Malmo i jego kanały ciągnące się przez miasto to swoisty miejski folklor, a miasto jest zwrócone nie tylko ku morzu, ale też kanałów ciągnących się przez Gamla Staden. Opuszczając port, kierujemy się do miejsca, które przez kilka dni było naszym małym domem, czyli…

VÄSTRA HAMNEN

Ta dzielnica to przykład jak można starą, industrialną, portową dzielnicę przywrócić mieszkańcom. Dawniej – doki, magazyny dzisiaj mieszkania, bulwary, biura, knajpki.

Vastra Hamnen – dzisiaj 1)
Västra Hamnen – dzisiaj 2)
Nocą Västra Hamnen też prezentuje się sympatycznie
To ulubiona dzielnica na…
…podziwianie zachodów słońca.
Pięknie… prawda?

W oddali można dostrzec brzeg Danii, Kopenhagę, a także samoloty podchodzące do lądowania na lotnisko Kastrup.

Kopenhaga w zasięgu ręki… ok, może wzroku

Nieopodal Västra hamnen rozciąga się miejsce, gdzie lokalsi i nie tylko) oddają się oczywiście słodkiemu nieróbstwu na plaży. To miejsce, to:

RIBERSBORG

Nadmorska dzielnica położona pomiędzy Västra hamnen a Limhamn słynie z plaży, która w sezonie służy błogiemu relaksowi. To ulubiona miejscówka na plażing, smażing i leżing. W rezultacie spragnieni słońca i morskich kąpieli docierają tutaj per pedes lub per birotam.

Pełna symbioza z naturą – tutaj nikt nie przyjeżdża samochodem

O ile plaża to drobny, charakterystyczny dla Bałtyku piasek, to już zejście do morza jest zgoła inne niż na większości polskich plaż. Długo, długo mielizna i kamienie.

Plaża Ribersborg – w oddali Västra Hamnen

W czasach covidowskich widok jak na załączonym obrazku. Nie tylko pogoda dopisała, ale również cisza i spokój. W związku z tym z zachowaniem social distance nie było problemu – foto wykonane w niedzielę przed południem. Szwedzi mają też ciekawy lokalny zwyczaj ponieważ wypoczywają bardzo często nie tyle na samej plaży, co równie „tłumnie” na położonych obok łąkach i skwerach. Koc, kosz, grill – i błogi relax w gronie rodziny lub przyjaciół. Często też do południa plaże były wręcz puste, większą ilość odpoczywających dawało się zauważyć po godzinie 13-14-tej.

Ribersborg Stranden to nie tylko plaża, ale również funkconujący Kallbadhus. Na końcu brygga 1 czyli molo/pomostu oznaczonego nr 1 znajduje się płatne miejsce, gdzie zaznacie spokoju i prywatności. Są tutaj dwa morskie baseny, restauracja, sauna, a także plaża/pomost dla nudystów.

Kallbadhus przy plaży w Ribersborgu

Ribersborg to również psia plaża – miejsce, gdzie czworonogi mają swój kawałek plaży.

Hundbadet czyli kąpielisko dla psów

MOST NAD SUNDEM

Szwedzka szkoła kryminału to klasyka nad klasyką. W polskiej TV serial kryminalny „Most nad Sundem” leciał chyba na +KINO. Film opowiada o współpracy szwedzko-duńskiej policji. Saga Noren (szwedzka detektyw) prowadzi śledztwo, którego pewne wątki wiodą do Kopenhagi, gdzie właśnie z Malmo dojedziesz Øresundsbron, czyli mostem nad Sundem.

Jeśli z Malmö pojedziecie do Limhamn, to jeszcze dalej na południe dojedziecie do owego, sławnego mostu. W miejscu, gdzie znajdowała się dyrekcja budowy mostu łączącego Szwecję z kontynentem europejskim urządzono później… dyskotekę. Dzisiaj natomiast służy za punkt widokowy, z którego można podziwiać to przepiękne dzieło architektury i budownictwa.

Dawniej biuro budowy, później dyskoteka, dzisiaj punkt widokowy, słowem obiekt wielofunkcyjny

Wystarczy pokonać kilka schodków, a liczący sobie 7.845 metrów most nad Sundem można podziwiać w całej jego okazałości. Zresztą… Most to tylko fragment całej przeprawy!

W oddali Kopenhaga

A wcześniej most chowa się na Peberholm (sztucznej wyspie) w tunelu, z którego wyjedziecie już w Danii.

To najdłuższy most w Skandynawii i nie tylko

Peberholm – sztucznie oczywiście usypana wyspa – ma 4.050 metrów, a tunel prowadzący w stronę Kopenhagi kolejne 3.510 metrów. Razem daje to ponad 15 kilometrów przeprawy łączącej Szwecję z Danią. Całe szczęście, że Duńczycy nie mieli go wcześniej, bo już nie oddaliby Skanii Szwedom, a przede wszystkim podbój półwyspu Skandynawskiego byłby dla nich z pewnością łatwiejszy 🙂

Przeprawa jest oczywiście płatna, ale lokalsi mają duże zniżki – można podobnie jak w Szwajcarii – wykupić roczną winietę i śmigać do woli do Kopenhagi. Problem jest tylko jeden, jak mawia nasz przyjaciel z Malmö… Dawniej to Szwedzi jeździli do Danii po alkohol, dziś Duńczycy przybywają do Malmö. Nie tylko życie, ceny również potrafią być przewrotne.

Z punktu widokowego można podziwiać nie tylko Oresund, ale również Malmö wraz z jego przedmieściem zwanym Limhamn, o którym pisałem również tutaj: GDZIE ZJEŚĆ W MALMÖ?

Limhamn, a w oddali Malmö

Limhamn to nie tylko jedzenie opisane w poście j/w, ale również największa w Malmö marina. Na bogato!

Marina w Limhamn

LIMHAMN TO NIE TYLKO ØRESUNBRON

Skoro już jesteśmy na południu Malmö, to warto zobaczyć jeszcze jedną Sehenswürdigkeiten (tak mówią Niemcy, nie Szwedzi, ale…). W Limhamn znajduje się również jedna z największych kopalni odkrywkowych w północnej Europie zwana przez miejscowych Limhamns kalbrott. Wydobycie wapienia rozpoczęto tam w 1866 roku, a zakończono w 1994. Od 2011 ta wielka (w PL są większe) odkrywka licząca sobie 1.300x800x65 metrów jest rezerwatem przyrody. Ciekawostką jest fakt, że do dziś Szwedzi drenują ten obszar. Odwodnienie powoduje oczywiście, że nie tworzy się tam jezioro.

Limhamns kalkbrott – odkrywka w środku miasta

Oczywiście Szwedzi zadbali również o dostęp do tego złoża – wybudowali licząca zaledwie 2 kilometry linię kolejową do portu. Ten wapień był nie tylko używany lokalnie, ale również wysyłany dalej.

Miało być o moście nad Sundem, skończyło się jak zwykle… Man nadzieję, że lokalsi z Limhman nie pogniewają się na mnie.

Aha… jeszcze jedna ciekawostka – Malmö to rodzinne miasto Zlatana Ibrahimovicia, a ten dom na poniższym zdjęciu Zlatan nabył od starszego małżeństwa przepłacając chyba czterokrotnie.

Dom należący do Zlatana Ibrahimovicia

Chłopak, który z najbardziej patologicznej dzielnicy miasta – Rosengård dzięki talentowi piłkarskiemu, z biegiem lat awansował do uznanej za jedną z bogatszych czyli właśnie Limhamn.

Dzisiaj Zlatan nie ma najlepszej passy i prasy w Malmö. Pomnik, który mu postawiono prawdopodobnie zbyt długo nie przetrwa. Dzisiaj w mieście Ibra traktowany jest prawie jak „zdrajca”. Z dzieje się tak dlatego, że zainwestował w klub… ze Sztokholmu – Hammarby IF. Tego kibice Malmo FF nie wybaczają!

MALMÖ – PODRÓŻ TAM GDZIE COVID NIESTRASZNY

Malmo w czasach covidowskich było dosyć ciekawą alternatywą popularnych wakacyjnych kierunków. Po pierwsze Szwecja – kraj, który obrał odmienną drogę walki z wirusem. Większa swoboda życia i funkcjonowania, brak lockdownu, praca i spotkania towarzyskie bez większych ograniczeń. Maseczki, rękawiczki – znane tylko w szpitalach przy obsłudze chorych. Z drugiej strony jednak święta zasada social distance jest tutaj przestrzegana jak prawie w żadnym innym kraju Europy. 2 metry znaczą dokładnie tyle co 2 metry. W sklepie, na bulwarach – nikt nie zbliżył się na odległość krótszą niż 2 metry. W cukierni stanąłem nieopatrznie za Panią robiącą zakupy – wystarczył w zupełności jej wzrok nakazał mi bezwzględnie zachować dystans dwóch metrów.

Szpitale i służba zdrowia funkcjonowały normalnie – przy każdym był oddział covidowy z oddzielnym wejściem. Nie było paniki, a przestrzeganie nakazów (a nie zakazów) było powszechne. Szwedzi to dosyć karny naród, potrafiący w chwilach, które wymagają odpowiedzialności stanąć na wysokości zadania.

MALMÖ – JAKIE JEST DZISIAJ..?

Nie samym covidem człowiek się jednak pasjonuje w tym szalonym 2020 roku. Jakie jest więc Malmö anno domini 2020..?

Z pewnością nie takie, jak 30 lat temu, gdy pierwszy raz odwiedzałem Szwecję. Dzisiaj jego wielokulturowość znacznie bardziej rzuca się w oczy. Z jednej strony wzbogaca miasto o swoisty folklor, kuchnię, odmienność i tolerancję.

Z drugiej jednak strony przeraża – dzielnice takie jak Rosgarden stanowią swoiste getto, z którego ciężko się wyrwać, a w którym życie upływa głównie na socialu, lenistwie i lokalnych burdach. Spalone samochody, starcia z policją to codzienność. Chwała ludziom, którzy jednak potrafią uwolnić się z tego zamkniętego świata i zmienić swoje życie.

Malmö to także udane połączenie historii z nowoczesnością. To również poszanowanie dla natury i umiejętne jej wykorzystanie. Miasto, które żyje mieszkańcami i dla mieszkańców. Jest to również szwedzki ordnung i szwedzka tolerancja.

Będąc w Malmö warto odwiedzić / zobaczyć:

  • plażę Ribersborg – błogi relax
  • Västra Hammen wraz z Turning Torso
  • Gamla Staden z jego zabytkami – zamkiem, ratuszem i toregtami
  • zobaczyć piękne zachody słońca na bulwarach Scania Parken czy też Malmö Titanic lovelock point (jest coś takiego) – jaki Leonardo, taki Tittanic 😉
  • Øresundbron – czyli most nad Sundem
  • odkrywkową kopalnię w środku miasta Limhamns Kalbrott – dziś rezerwat przyrody
  • może obejrzeć mecz hokejowy w Arena Stadium – tam hokej wiecznie żywy
  • spróbować śledzia w http://lihmansfiskrokeri.se/
  • oraz falafela w FALAFEL BAGHDAD!

==============================================================

Podziękowania za gościnność już składałem Kasimowi, który pokazał nam piękne (i nie tylko) miejsca tam gdzie covid niestraszny czyli w Malmö. Ta krótka podróż przez ulice i osobliwości miasta to również jego zasługa.

==============================================================

NA ZAKOŃCZENIE TAM GDZIE COVID NIESTRASZNY – MALMO

Kilka przydatnych informacji:

  • podróż z lotniska MMX do centrum miasta – flygbus – skompilowany z rozkładem lotów – odjeżdża z bus-stopu przy dworcu kolejowym
  • na lotnisku są automaty (np. przy wyjściu) – również w języku polskim
  • koszt – 119 SEK – taniej bilet kupiony on-line oraz RT; drożej u kierowcy, ale oczywiście dla spóźnialskim i zapominalskich też jest taka opcja
  • sklepy – czynne również w niedzielę
  • SYSTEMBOLAGET – jedyne miejsce, gdzie kupicie alkohol – jest w niedzielę jednak nieczynny; uwaga – w sobotę zamykają już o 15.00
  • w Malmö znajdziecie chyba 8-9 takich sklepów (lokalizacje np. na google maps)
  • najlepsze arabskie jedzenie – FALAFEL BAGHDAD przy Annelundsgatan 59

Kilka przydatnych linków:

GDZIE ZJEŚĆ W MALMÖ?

Jeśli śledź, to tylko tutaj!

Gdzie zjeść w Malmö? To pytanie nurtowało mnie po wylądowaniu na lotnisku Sturup… O ciekawostkach miasta można poczytać tutaj: TAM GDZIE COVID NIESTARSZNY – MALMÖ Na szczęście nasz przyjaciel odebrał nas i pierwsze, czego dotknęły nasze podniebienia, to oczywiście fisk, czyli ryba. Z jeśli Szwecja, to musi być śledź! Nie wiem czy to dobrze, czy to źle…? Już pierwszego dnia „skazić” swoje kubeczki smakowe takim żarłem…? Ale po kolei…

Limhamn to nadmorska dzielnica Malmö – ta położona najbliżej Øresundsbron, czyli mostu nad Sundem. Jak mówią mieszkańcy Malmö (chciałem napisać malmöńczycy;) Ci z Limhamn mają się podobno za lepszych i zawsze mówią, że nie mieszkają w Malmö, tylko w Limhamn. Tak jakby to było oddzielne miasto, a to tylko fragment wielkiego Malmö. Ok, mają marinę, blisko do Kopenhagi, domy na bogato, ale czy Limhamn mnie aż tak zauroczyło. Spokojna, mieszczańska dzielnica. Jak widać w każdym kraju znajdą się wyznawcy swojsko brzmiącego hasła: Mój Limhamn jest lepszy niż Twój.

LIMHAMN FISKRÖKERI

Dzięki Kasimowi poznajemy jednak piękną, kulinarną stronę Limhamn. Cóż w niej takiego było – niepozorna knajpka połączona ze sklepem zwana LIMHAMNS FISKRöKERI. W wolnym tłumaczeniu znaczy to tyle co wędzarnia ryb. Limhamns Fiskrökeri została założona w 1946 roku i jest rodzinną firmą do dnia dzisiejszego. W ostatnich latach firma przeżywa swój rozkwit – świeże wędzone ryby, świeżo gotowane owoce morza, własne nadzienia śledziowe i inne przysmaki. Ich motto, które brzmi: Allt som finns under vatten kan vi ordna – czyli: wszystko, co pływa pod wodą, możemy wam przyrządzić – nie jest absolutnie przesadą.

Restauracja i sklep w jednym

Jedzenie można zamówić na wynos, kupić do własnego przygotowania lub po prostu skosztować na miejscu. Znajdziecie tam nie tylko ryby, ale też skorupiaki oraz inne podwodne mięsko.

Śledź z Limhamn bije jednak wszystko na głowę. Nie pamiętam, z jestem fanem ryb z różnych zakątków świata, abym gdziekolwiek zjadł tak pysznego śledzia. No więc sill (po szwedzku – śledź) na sposób z Malmö był rewelacją.

Kwintesencja szwedzkiego śedzia (sill)

Trzy solidne płaty szwedzkiego śledzia w towarzystwie ziemniaków puree oraz żurawiny, o których to dodatkach nie wspomnę dalej. Śledź był mięsisty, bez zapachu, ale za to smak… Jeśli miałbym przyjąć wzorzec śledzia z patelni, to właśnie byłby ten z Limhamn. Panierka, której osobiście w przypadku ryb nie znoszę, tym razem była delikatna, z otrębami i nie była destrukcyjna dla smaku takich delicji.wart

Oprócz śledzia na stół wjechała flądra. Tym razem już w pszennej panierce – nie była takim rarytasem jak śledź, ale całość poprawna. Kawałek również mięsisty, bez „obcego” smaku i zapachu. Myślę, że wielbiciele ryb dennych byliby bardzo usatysfakcjonowani. Zwłaszcza, że podana była bardzo ciekawie – w asyście krewetek oraz pieczonych małych kartofelków. Czy można połączyć morskie skorupiaki z rybą – teraz wiem, że tak, a nawet taka wariacja warta jest skosztowania.

Flądra z krewetkami – połączenie, jakiego jeszcze nigdy nie próbowałem

ORIENT-STREET-FOOD

Szwecja to nie tylko kuchnia skandynawska, a jako że jest to kraj wielokulturowy, to i świat gastronomii jest bogaty. W końcu ten największy z krajów Skandynawii stanowił przystań dla wielu ludzi z różnych stron świata. Począwszy od Polaków, wspominając chociażby emigrację stanu wojennego, przez Włochów (tak! – biedne południe ciągnęło do bogatej północy), przez rzesze imigrantów arabskiego pochodzenia, szczególnie z bliskiego wschodu.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zaliczył prawdziwej arabskiej kuchni w mieście, w którym ponad 20% populacji przyznaje się do arabskich korzeni. Jako, że miałem przewodnika dobrze znającego te klimaty, to zapuściliśmy się w rejony miasta, gdzie przeciętny turysta raczej nie dotrze. Okolice Rosengård nie cieszą najlepszą sławą i nie są ulubionym miejscem weekendowych wycieczek mieszkańców Malmö. Czasem spali się jakiś samochód, czasem gdzieś polecą szyby… Są ulice z biznesem syryjskim, palestyńskim, itd, itp. Wielu imigrantów, którzy dzisiaj wiodą normalne, uczciwe życie zaczynało swoją przygodę właśnie od Rosengård. Tutaj też mieszkał w młodości Zlatan Ibrahimović (widziałem blok, w którym się wychował), tutaj swoją przygodę z Malmö zaczynał Kasim, który przywiózł nas do… najlepszego irackiego „kebaba” w mieście.

Dzielnica może nie najciekawsza, za to kuchnia wspaniała – tutaj możesz kupić dolmy od domowych kucharek, tutaj znajdziecie też orient food – nie tylko sklep z arabską żywnością, produktami i przyprawami, ale też street-food z bliskiego wschodu w najlepszym wydaniu. W ten sposób trafiliśmy do

FALAFEL BAGHDAD

…prowadzonego przez chłopaków z Iraku. Na rogu Norra Grängesbergsgatan oraz Annelundsgatan jest prosta budka z ogródkiem – niepozorna, ale tłumnie oblegana przez lokalsów. Jeśli tak, to musi tu być jedzenie z tradycją.

FALAFEL BAGHDAD – the best orient-street w Malmö

Chłopaki dowiedziały się, że będą na blogu kulinarnym więc przygotowały ucztę jakich mało… Przegląd irackich kulinariów w wersji nie tylko XL, ale też w różnorodności dań. A wyglądało to dokładnie tak:

Shoarma z frytkami i warzywami
Falafele, dolmy z dodatkami j/w
Od lewej: hummus, tzatiki, pasta z bakłażana, tabboulech, grilowany kalafior oraz bakłażan

Tak naprawdę nie wiedziałem od czego zacząć ucztę, a teraz nie wiem od czego zacząć opis. Tego nie sposób opisać – tego trzeba koniecznie spróbować. Ale… hummus – inny niż ten, który wychodzi spod mojej ręki. Jest bardziej płynny, a jest to wynikiem tego, iż dodaje się jogurtu – muszę spróbować tej wersji. Podobnie pasta z bakłażana – również z dodatkiem jogurtu. Falafele – też extraklasa – soczyste, aromatyczne. Tabbouleh pachnący świeżością i dużą ilością mięty. Jedynie co nie do końca wyszło – to jeden z moich ulubionych przysmaków, a mianowicie dolmy – tym razem chłopaki się nie popisały. Te „gołąbki” pochodziły ewidentnie z puszki ze sklepowe półki. Wybaczam, ponieważ shoarmy z baraniny nie byłem już w stanie spałaszować, a ewidentnie była dobra – soczysta, a nie wysuszona, dobrze przyprawiona, ale nie zabijająca smak mięsiwa. Aha… jeszcze jedna ciekawostka – iracki chlebek / pita z pszennej mąki – samun – akurat była dostawa:

Samun – tradycyjny iracki chlebek/pita

Jeśli więc ktoś chce w Malmö spróbować orientalnego street-foodu – nie ma wyjścia – tylko FALAFEL BAGHDAD!

CZY JESZCZE COŚ MNIE ZASKOCZYŁO KULINARNIE?

Praktycznie na tych dwóch kulinarnych wyprawach mógłbym zakończyć opowieści o gastronomii w Malmö. Tym niemniej pamiętam jak w czasie swojej pierwszej wizyty w Szwecji, a był to rok 1990 (30 lat temu – wtedy byłem piękny i młody; dzisiaj już tylko młody) zajadałem się pizzą i pastą z włoskich restauracji w Norrköpingu. Były naprawdę smaczne, a wiem co mówię, bo „wychowałem się” na włoskiej kuchni u źródła – w Italii. Zresztą Włosi zarówno w XIX, jak też XX wieku chętnie emigrowali na północ. Południe Europy bogactwem nie grzeszyło, w przeciwieństwie do bardziej rozwiniętej północy. Emigrowali więc również kucharze, którzy rozpowszechniali tradycje kulinarne w nowych miejscach. Gdzie zjeść w Malmö Z tego też tytułu odwiedziliśmy włoską ristorante w centrum miasta.

EPICURE – WŁOSKA FANTAZJA W SZWEDZKIM WYDANIU

W samym sercu miasta, przy Gustav Adolfs Torg, znajdziecie restaurację serwującą włoskie dania: EPICURE. Menu lunchowe wyglądało zachęcająco, również cenowo, a że niedziela to dzień, w którym nie wszędzie w porze lunchu można zjeść, to wskazówką do wejścia był również głód.

Menu mają tam stosunkowo proste – kilka pozycji z każdej kategorii: pasty, risotta, dania główne, sałatki. W niewielkiej restauracji nie chodzi o to, by mnożyć pozycje – kilka dobrze opanowanych potraw potrafi stanowić o legendzie knajpy.

We wnętrzu da się poczuć włoską tradycję i styl i rzeczywiście właściciel pochodzi z południa Włoch, a konkretnie z Salento. Ale jak to..? Kucharz z Puglii i nie ma orrechiette, albo chociaż strascinate..?

Menu w EPICURE

Jako że jesteśmy w Szwecji, a tutaj ryby są naprawdę dobre (patrz: LIMHAMNS FISKRöKERI), to zdecydowałem się na Spaghetti alla aciughe – czyli makaron z sardelami. W karcie był oczywisty błąd językowy – powinno być „alle aciughe”, ale to da się wybaczyć. Bardziej interesował mnie smak.

Spaghetti alle aciughe

Pewnie na talerzu nie wylądowała typowa sardela, a bardziej szprot lub sardynka – te dadzą się złowić w Bałtyku i duńskich cieśninach. Musiałbym jednak mieć obok na talerzu drugi egzemplarz do celów porównawczych aby móc odgadnąć co było przedmiotem mojej konsumpcji. Jedno i drugie śledziowate, a i smak zbliżony. Ważna była jednak całość, która kompozycyjnie i smakowo była zadowalająca. Nie oszalałem, jak po wizycie w POSTICINO DA TONINO w Rzymie, albo DAMARE czy BRIGANTE w Monopoli ale wszystko mieściło się w klasie średniej. Czuć włoską tradycję kulinarną.

Drugi talerz to Pappardelle ai Funghi – tym razem żałowałem, że nie wziąłem, bo… znad talerza unosił się zapach trufli. Nie były to oczywiści trufle, ale całość była przyprawiana pastą truflową – to jasne – za 169 SEK nie da się zjeść oryginalnych trufli, w Szwecji tym bardziej. Całość może zbyt mocno potraktowana tłustym sosem, ale nutę truflowo-czosnkową – nie powiem – bardzo lubię.

Pappardelle ai Funghi

PIZZA I PIWO…

…tak też oczywiście można, powiem więcej, nawet czasem trzeba zejść z kulinarnych oczekiwań i zejść na ulicę, gdzie popularne żarcie potrafi zaskoczyć. Tyma razem jednak zaskoczenia nie było. Niedaleko Torso Turning oraz promenady w Malmö trafiamy na pizzerię reklamującą się jako Turning Torso Food – można się pławić w cieniu najwyższego budynku w Skandynawii. Pizza, jak pizza, ale ten majonez – już nie jestem jego zagorzałym fanem.

Pizza…
…i piwo

Skoro pizza nie nadaje się do komentowania, to może chociaż poświęcę kilka słów piwu, którego kiedyś byłem wielkim fanem, a które z biegiem lat zdradziłem na rzecz wina. Po prostu – ewolucja! Dobrego piwa nadal jednak chętnie spróbuję – w zeszłym roku swoje urodziny spędziłem między innymi w Delirium Tremens w Brukseli, a piwosze wiedzą co to za kultowe miejsce.

Dawno nie piłem szwedzkich piw, więc należało spróbować, a wybór w karcie padł na MARIESTADS EXPORT. Ten szwedzki wyrób pochodzi z browaru Spendrups, która jest jedną z największych szwedzkich kompanii piwnych. Poza Mariestads warzą Lokę, Norrlands Guld, Nygandę. Mariestads Export nie jest to oczywiście wyrobem rzemieślmniczym – bliżej mu do koncernowych produktów, ale… Jak na koncernową masówkę zaskoczył mnie pozytywnie. Tak więc, co jest w szkle..? Typowy pilzneński lager z drobnopęcherzykową pianą. Piana gęsta, wyrazista, ale niestety dość szybko opadająca. Smak – jak dla mnie – wyczuwalna słodowość w kontakcie z nutą chmielu. Na plus – brak charakterystycznego koncernowego posmaku metalu i chemii. Na minus – na pewno utrzymująca się w ustach goryczka. Kolor – jasny wpadający w bursztyn, w pełni klarowne. Podsumowując: jak na „koncerniaka” – niezły, pozbawiony wielu wad masowej produkcji. Gdybym miał ocenić w skali 1-10, dałbym mocne 6,5, no prawie 7.

SYSTEMBOLAGET

Każdy, kto zawitał do naszych północnych sąsiadów musiał poznać SYSTEMBOLAGET. W Szwecji jakikolwiek trunek powyżej 3,5 jest dostępny tylko w tej jednej sieci sklepów. To państwowy monopolista na rynku alkoholi. Nie mówicie tylko o tym naszej władzy, bo jeszcze wezmą przykład ze Szwedów… Wszystko co można znaleźć w marketach ma mniej niż te ustawowe 3,5 i naprawdę nie warto tym sobie zaprzątać głowy – sorry – podniebienia. A niestety, z alkoholem z SYSTEMBOLAGET wyjdziesz mając co najmniej 20 lat. Co więcej sklepy zamykane są w sobotę o 15.00 i otwierane dopiero o 10.00 w poniedziałek, mimo że handel doskonale funkcjonuje również w niedziele. Nie ma również tych przybytków rozpusty zbyt wiele. W 300-tysięcznym Malmö trzecim, największym mieście Szwecji znajdziecie tylko ok. 7 sklepów – może jeszcze ze 2-3 na obrzeżach miasta.

Ceny alkoholu w Szwecji są jednymi z najwyższych w Europie. Pozytywnie zaskoczyły mnie jednak ceny wina w SYSTEMBOLAGET. Butelka włoskiego, hiszpańskiego czy też portugalskiego trunku, to wydatek rzędu 90-120 SEK, czyli 38-50 PLN są również po 70-80 SEK, ale nie próbowałem). I gwarantuję, że

Dla tych co się martwią – czarny rynek ma się dobrze. Gdyby ktoś naprawdę miał ochotę i potrzebę – da się w sobotni wieczór zorganizować butelkę – zupełnie jak w Polsce lat 80-tych, nie mówiąc o USA lat 30-tych…

KUCHNIA SZWEDZKA

Tych kilka dni, to zbyt krótki czas na zapoznanie się ze szwedzką kuchnią. Ale gdzie zjeść w Malmö już wiem. W pamięci pozostanie mi oczywiście to co zafundował nam Kasim – LIMHAMNS FISKRöKERI oraz FALAFEL BAGHDAD – te miejsca odległe od siebie również kulturowo – na kulinarnej mapie Malmö to no.1! Nie poznałbym ich, gdyby nie Kasim – nasz lokalny przewodnik.

Kuchnia szwedzka to nie tylko śledź – zwłaszcza sławetny surströmming – kiszony, sfermentowany śledź, który jest w top-10 pachnących inaczej. Każdy zna, chociażby z IKEA, köttbullar, czyli sławne szwedzkie klopsiki z wołowiny (trafiają się też z mieszanego mięsa).

Czego będę szukał następnym razem w Szwecji..?

  • Janssons frestelse (czyli pokusa Jansona)
  • bostongurka (pasta z ogórków kiszonych z dodatkiem papryki i ostrych przypraw)
  • nyponsoppa (jesienna zupa z… owoców dzikiej róży)
  • pölsa – danie mięsne, ale warto spróbować (mielona wątróbka, cebula i wołowina – obowiązkowo w towarzystwie jajka)

Gdzie zjeść w Malmö i kiedy zaopatrzyć się na weekend już wiecie…

INFORMACJE PRAKTYCZNE

  • http://lihmansfiskrokeri.se – na tej stronie znajdziecie info o tej knajpie / sklepie; adres: Strandgatan 17B – w pobliżu Södra Fiskehamnen (południowego portu rybackiego)
  • FALAFEL BAGHDAD – Rosengård; róg Norra Grängesbergsgatan oraz Annelundsgatan
  • epicure.nu – tutaj znajdziecie info o opisywanej włoskiej knajpie
  • SYSTEMBOLAGET – czynny max w sobotę do 15.00
  • W Malmö znajdziecie również polskie delikatesy – są w centrum miasta

==============================================================

Z podziękowaniami dla Kasima, który odkrył przed nami miejsca, których pewnie byśmy nie zobaczyli, ale przede wszystkim pokazał kawałek historii swojej i swojej rodziny. Dziękuję za to, również za czas spędzony na rozmowach. Shukraan w ilalika Kasim!

==============================================================