ANFIELD ROAD: YOU’LL NEVER WALK ALONE!

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 20191008_124155-scaled-e1611516422574-1024x769.jpg
Anfield Road – legenda miasta

Czy wiecie, że na Anfield Road pierwsze mecze rozgrywał Everton? Tak właśnie było – jeszcze w XIX wieku – nie LFC, ale Everton – ten z Goodison Park. Były nawet plany – i to stosunkowo niedawno – aby wybudować nowy stadion dla jednego z najbardziej zasłużonych klubów angielskiej piłki. Na szczęście Liverpool FC pozostał na Anfield Road. Czy jest bardziej legendarne miejsce dla meczu..? Dzisiaj to „tylko” 53.000 miejsc, ale jest podobno szansa żeby rozbudować Anfield do 61.000 miejsc, a zdarzyło się, że tylu kibiców już oglądało mecz w tym miejscu.

NA POCZĄTKU BYŁ… HOULDING, JOHN HOULDING!

A wszystko zaczęło się w 1892 roku. Ówczesny naczelny (nadużycie;) piwowar Liverpoolu i członek miejskich władz, niejaki John Houlding był właścicielem terenów, na których stoi dzisiaj stadion. Do tego czasu, od 1878 roku, mecze rozrywał tam klub zza miedzy, razem z klubem, piłkarzami i działaczami w kierunku dzisiejszego Goodison Park, a w 1892 roku John został ze stadionem. Zupełnie inaczej niż John bez Ziemi (John Lackland), któremu ojciec – Henryk II, kawałka działki nie zostawił w spadku.

Z wieży rtv w centrum Liverpoolu tak to wygląda – 1 mila angielska dzieli LFC od Everton FC

Jako stary cwaniak, wymyślił, że zarejestruje klub pod nazwą „Evertonu”, ale spotkał się z odmową – słuszną chyba. W dniu 3. czerwca 1892 roku miejscowy register court zarejestrował więc nowy klub pod jakże uniwersalnym znanym do dzisiaj brandem. A brand ten to po prostu LIVEROOL FOTBALL CLUB.

Tak zaczęła się historia, historia z jednego z najbardziej zasłużonych i rozpoznawalnych klubów nie tylko Anglii, ale też Europy i świata.

Aha! Wyobrażacie sobie piłkarzy LFC w niebiesko-białych strojach? A tak było – do 1896 roku. Tak więc The Reds byli na początku prawie The Blues.

Od tej pory klub:

  • 19x był mistrzem Anglii,
  • 7x zdobył Puchar Anglii,
  • 15x zwyciężył w grze o Superpuchar Anglii,
  • 4x zgarnął Puchar Ligi.

Doliczcie tego jeszcze 33 drugie lub trzecie miejsca w w/w rozgrywkach, to chciałoby się powiedzieć – I’m a legend!

A gdyby ktoś nie pamiętał, to w czasach Wielkiej Smuty (tak też bywało) w latach 1956-1962 trzy razy stawał na najniższym 1x na średnim stopniu w II lidze.

Z LFC wiążą się też niestety tragiczne wspomnienia – tragedie kibiców w Brukseli (na ówczesnym Heysel) oraz w Sheffield.

SKĄD SIĘ WZIĘŁY PŁOMIENIE W HERBIE LIVERPOOL FC?

Zdajecie sobie sprawę, że dwa płomienie w herbie Liverpool FC to wynik najnowszej – tragicznej – historii? Zostały dodane w 1989 roku, gdy w Sheffield zginęło 96 kibiców LFC. Ku ich pamięci do dziś w herbie klubu płoną te płomienie. A czy wiecie, że w 2021 roku zmarła ostatnia – 97 ofiara tej tragedii. Za taką został oficjalnie uznany Andrew Devine, który po stratowaniu na Hillsborough nigdy nie odzyskał zdrowia i sprawności. R.I.P. Andrew 🙁

Herb LFC z nieśmiertelnym LIVE BIRDEM (to tak na wejściu na stadion)

Tak szczerze mówiąc, do dzisiaj nie wiem czy to kormoran, czy inny wodny ptak. Bo to, że wodny, to nie ulega wątpliwości.

WRACANY NA STADION LFC

Na szczęście Anfield Road, jak wiele innych stadionów na świecie tragedie kibiców omijały. I oby tak już zostało.

Gdy już dojedziecie na Anfield Road, a najlepiej zrobić to autobusem linii 17 lub 27, w zależności gdzie się znajdujecie.

Gdy już wysiądziecie, to przywitają Was bramy – jest brama Schankliego, jest brama Paisleya. Patrząc na wyczyny Kloppa (notabene – jednego z moich ulubionych trenerów), to pewnie też doświadczymy bramy Kloppa.

The Kop – czy jest piękniejsza trybuna na stadionach..?

Pierwsze co się rzuca w oczy to oczywiście The Kop – trybuna legenda. Od 1906 roku, a więc od drugiego tytułu mistrza Anglii dla LFC, kibice mogą się cieszyć tym miejscem. Ówczesne władze klubu ufundowały tę trybunę dla kibiców. Dzisiaj to jedną z najbardziej kultowych na stadionach świata.

Dzisiaj każdy znaczący klub piłkarski świata to nie tylko bilety, ale przede wszystkim wieloobszarowy biznes. LFC – jako jeden z najlepiej wycenianych brandów w świecie piłki – nie odstaje od tego modelu.

Myślę, kiedy i czyje imię będzie nosił Main Stand…?

Wchodzimy do świątyni futobolu. Na dzień dobry wita na powitanie w kilkudziesięciu językach (jest też polski) oraz galeria sław – hall of fame!

Legendy LFC na jednej tablicy

Dalej już tylko każdy fan LFC znajdzie to, co dla niego jest wiedzą i legendą… Nic dodać, nic ująć.

Tych nazwisk przedstawiać nie trzeba…

Kenny doczekał się własnej trybuny, ale pewnie każdy z nich zasługuje choć na własny sektor! Hej LFC, może to ciekawa inicjatywa, każdemu sektorowi nadać imię jednej z legend klubu..?

Wyobraźcie sobie – opijać puchar (wyżej), szampanem (niżej) – kto za..?

Tego nie doświadczyłem, ale klubowe piwo – prawdziwe heritage – prawdziwe DNA nas kibiców oczywiście wychyliłem. Jak się mówi w Liverpoolu – empty the glass!

LFC HERITAGE ALE – NIE TYLKO NA ANFIELD

Być na Anfield i nie spróbować HERITAGE ALE, to jak być w Paryżu nie odwiedzić koloseum 😉

Gdyby ktoś pytał… Klubowy Heritage Ale, to piwo średniej półki. Typowy ale górnej fermentacji o smaku pomiędzy bitter and mild. To klubowe ale ma barwę jasnobrązową, o aromacie bogatszym niż zwykły lager. Produkcja oczywiście Carlsberga, który jest od kilku lat jednym ze sponsorów klubu. Piwo znajdziecie też w wybranych pubach Liverpoolu, a jakże!

The Park – tej knajpy przedstawiać również nie trzeba!

Klubowy trunek dostaniecie również w tej położonej vis-a-vis stadionu knajpie. To miejsce nie mniej kultowe dla kibiców niż stadion.

==============================================================

Ominęły mnie niestety zdjęcia ze stadionu, ale następnym razem gdy zawitam na Anfield Road, to będzie mecz, a nie tylko zwiedzanie stadionu. A przed meczem oczywiście hymn ze wszystkimi na stadionie – You’ll never walk alone!!!

When you walk through a storm
Hold your head up high
And don’t be afraid of the dark
At the end of a storm
There’s a golden sky
And the sweet silver song of a lark
Walk on through the wind
Walk on through the rain
Though your dreams be tossed and blown
Walk on, walk on
With hope in your heart
And you’ll never walk alone
You’ll never walk alone
Walk on, walk on
With hope in your heart
And you’ll never walk alone
You’ll never walk alone

By the way… Początek XX wieku i Anfiield Road…

Tak matecznik LFC wyglądał w latach 20/30tych XX wieku

==============================================================

Do tego postu natknął mnie dzień, gdy LFC pokonał MUC 5:0, a działo się to 24.10.2021 roku i dedykuję je mojemu przyjacielowi – Kasimowi – wielbicielowi LFC, jak również wszystkim innym fanom LFC w Polsce, Anglii i w innych krajach.

CIEKAWOSTKI, CZYLI WIEDZA (NIE DO KOŃCA BEZUŻYTCZNA)

Gdyby komuś nie chciało grzebać się w annałach, to poniżej kilka faktów z życia klubu:

  • pierwszy mecz o punkty, w 1892 roku, LFC wygrał 5:0,
  • a pierwszy mecz towarzyski 7:1,
  • na pierwszy tytuł mistrzowski w First Division (dzisiaj: Premier Leauge) trzeba było poczekać do 1901 roku,
  • najwyższe zwycięstwo – 11:0 – 1974 rok (1. runda PZP) z norweskim Strømsgodset IF,
  • najwyższa porażka – 1:9 z Birmingham City – 12/1954 – (dobrze, że nie pamiętam; nawet w planach nie byłem),
  • najwyższe zwycięstwo w Lidze Mistrzów – 8:0 z tureckim Beşiktaş JK (to pamiętam – 2008 rok),
  • najgorsze lata w XX wieku – 50. oraz 90. – resztę możemy uznać za mniejszy lub większy sukces,
  • najwięcej kibiców na meczu – 61.900 – przeciwko Wolves (1951),
  • w europejskich pucharach najwięcej kibiców przybyło na mecz z Barceloną w 1976 r. – ponad 55.100,
  • najdroższy (kupiony) piłkarz – Virgil van Dijk (gra dzisiaj – rozegrał u Redsów ponad 110 meczów) – 75.000.000 funtów,
  • najdrożej sprzedano Philippe Coutinho za 142.000.000 funtów,
  • na terenie stadionu znajdziecie oczywiści też LFC Store – tam kupicie wszystko, co związane z klubem,
  • Jerzy Dudek – to też prawie legenda klubu – jedne z najlepszych polskich bramkarzy był głównym aktorem (i autorem) finału LM (02.05.2005 roku) – ten, który zatrzymał Milan
  • dzisiaj LFC i Polacy to głównie młodzi zawodnicy: Mateusz Musiałowski, Jakub Ojrzyński oraz Fabian Mrozek – pewnie o nich jeszcze usłyszymy.