NOCLEG W MONACHIUM – HOTEL MUNICH CITY

W maju bieżącego roku mieliśmy stop over w MUC (czytaj: http://7mildalej.pl/stop-over-w-monachium/). Noclegu szukaliśmy oczywiście w internecie, a najlepszą opcją miał być hotel, który spełniałby 3 kryteria:

  1. bliskość dojazdu na lotnisko – w tym przypadku chodzi o linie S-Bahn S1 lub S8, albo Hauptbahnhofu, czyli dworca głównego – czas, aby go efektywnie wykorzystać, jest obok finansów oczywiście jednym z najważniejszycy kryteriów
  2. odległość od głównych, planowanych do zwiedzania atrakcji
  3. kompilacja ceny i warunków oraz opinii – co prawda był to tylko „eine Uebernachtung” (jeden nocleg), ale lubię czyste łóżko i śniadanie, które daje energię 😉

Wybór padł ostatecznie na *** HOTEL MUNICH CITY położony przy Schwanthalerstrasse 112-114. Wyboru tego nie żałowaliśmy.

Dojazd na lotnisko – S-Bahn – ok. 35-40 minut. Ze stacji S-bahn HACKERBRUECKE na pieszo ok. 6-7 minut (500 m), odległość hotelu od Hauptbahnhofu (1 stacja s-bahn lub 15 minut spaceru – ok. 900 m). Do Marienplatzu dojdziecie z hotelu w ok. 20 minut (ok. 1,3 km). Hotel idealny na OKTOBERFEST – z THERESIEN WIESE da się zdążyć do hotelowej toalety nawet po 3 GROSSBEER’ach, a jakie są te duże w czasie OKTOBERFESTU wie ten, kto był 😉

Wracając do clou programu. Nocleg (zarezerwowany ostatecznie przez Hotels.com) kosztował nas ok. 50 EUR za pokój dwuosobowy ze śniadaniem. Właśnie to śniadanie (od 7.00 do 11) było jednym z najmocniejszych akcentów – jego obfitość, różnorodność i dostępność – obsługa cały czas, z niemiecką skupulatnością uzupełniała braki. Lista potraw byłaby długa, toteż wymienię tylko kilka – z regionalnych potraw: oczywiście bratwurst’y i weisswurst’y na ciepło, jajecznica i zwykłe parówki, pełen wybór sałatek: kartoffelsalat – obowiązkowo; „dazu” czyli „do tego” białe i ciemne pieczywo, precle też były oczywiście. kilka rodzajów serów, serków, wędlin oraz owoce. Dla łasuchów pełen wybór ciast. Kawa zarówno z ekspresu, jak też herbaty w dowolnych smakach i kolorach, trzy rodzaje soków. Po prostu full wypas!

Po Lizbonie, gdzie jak stwierdziłem, w przypadku śniadań: „codziennie był ten sam dzień” za śniadania należy się obiektowi *****.

Obsługa hotelowa – miła, uprzejma i pomocna. W hotelu znajdziecie też barek, gdzie zaopatrzenie nie rzuca na ziemię, ale da się posiedzieć. Można też skorzystać z sauny.

Pokój hotelowy – łóżka wygodne, czysto, w pokoju sejf, TV LCD, brak klimatyzacji, ale jest wentylator, lodówka do własnego użytku.

Łazienka – niezbyt wielka; kosmetyki; ręczniki.


Podsumowując

  • + śniadanie (inny wymiar) – 5/5
  • + czystość (pokój + łazienka)
  • + obsługa hotelowa
  • + położenie (bliskość s-bahny i głównych atrakcj miasta)
  • – klimatyzacja (jej brak latem może być uciążliwy, a wentylator…)
  • – oferta hotelowego baru

 

 

 

WARSZAWA – ZURICH by CS100 SWISS

17.08.2017 roku miałem okazję pierwszy raz lecieć nowym nabytkiem linii SWISS INTERNATIONAL AIRLINES czyli BOMBARDIEREM CS100. Lot odbywał się na trasie WAW-ZRH. O pobycie w Zurychu czytaj: http://7mildalej.pl/stop-over-w-zurichu/. Numer rejsu LX1349 – planowany wylot 14.35 był opóźniony o ok. 25 minut, planowany przylot 16.35, faktycznie wylądowaliśmy o 16.45.

Samolot w konfiguracji SWISS’a zabiera na pokład 125 pasażerów – 20 w klasie biznes oraz 105 w klasie ekonomicznej w 26 rzędach. Układ foteli 2+3.

Przydzielone w systemie miejsca 7D oraz 7E bardzo miła stewka zamieniła nam na rząd 24ty, który był całkowicie wolny (z przodu tłok był niemiłosierny). Samolot jest cichy, fotele (typu slim) jak na klasę ekonomiczną bardzo wygodne.

SWISS podaje, że pitch wynosi 30-32 cale; realnie, jednak w związku z profilowaniem foteli oraz ich budową, miejsca jest wizualnie więcej.

Schowki na bagaże również nowego typu – pojemniejsze i  łatwiej „ładowane”. Nad fotelami prosty wyświetlacz LCD informujący o czasie i dystansie.

Liczba komunikatów w trakcie lotu – 2 – kapitan poinformował o parametrach lotu, przewidywanym czasie lądowania w Zurychu.

W trakcie lotu – rozkładowo trwającego 2h – przewoźnik zafundował nam napoje ciepłe i zimne do wyboru, przekąskę w postaci ciasteczka (smaczne) oraz oczywiście… szwajcarskiej czekoladki.


LUFA lepiej karmi na trasie WAW-MUC ;), ale podsumowując:

  • + wygodne fotele oraz pitch
  • + obsługa na pokładzie
  • + wyciszenie kabiny / głośność silników
  • –  posiłek (taki… LOT+)

 

 

STOP-OVER W MONACHIUM

Wracając z Lizbony do Warszawy zaplanowaliśmy stop-overa w Monachium. Ot, taka mała zmiana klimatu i kuchni. Niestety, 24h spędzone w stolicy Bawarii nie pozwalają na odkrycie wszystkich uroczych zakątków tego pięknego miasta. Zwiedzanie jego historycznego centrum bez zbytniego pośpiechu połączone z degustacją bawarskiej kuchni i piwem z lokalnego browaru jest już jak najbardziej możliwe.


Dojazd z lotniska (MUC) do centrum (okolice Hauptbahnhofu) możliwy jest na 2 sposoby: S-BAHN – linie S1 / S8 lub LUFTHANSA EXPRESS BUS. Wybraliśmy S-Bahnę – dojazd do centrum (Hauptbahhof) zajmuje max 45 minut. W wysiadaliśmy na Hackebruecke, ponieważ mieliśmy na westendzie hotel: MUNICH CITY przy Schwanthalerstarsse (swoją drogą polecam – opis: http://7mildalej.pl/nocleg-w-monachium-hotel-munich-city/).

Monachium – uznawane za jedno z najbogatszych miast w Niemczech niewiele straciło (a może zyskało) przez ostatnie 15 lat, odkąd byłem w nim ostatni raz. Nie ma możliwości zwiedzenia w ciągu jednego dnia, nawet przewodnikowych atrakcji. Polecam więc to miasto co najmniej na trzydniowy weekend. Mieliśmy 24h (w tym nocleg) więc skupiliśmy się na historycznym śródmieściu.

Okolice Westendu to bliskość między innymi THERESIEN WIESE – wielu więcej osobom ta nazwa skojarzy się, jeśli powiem, że to teren OKTOBERFESTU.

Marne jednak szanse, że w październiku zarezerwujecie ten hotel w cenie, w jakiej nam się to udało w maju (50 EUR). Może ceny hoteli nie rosną jak na mundialu w Rosji, ale każdego października kieszeń odczuje bliskość święta piwa. Mieliśmy to szczęście, że był to ostatni weekend wiosennego miejskiego festu, więc te łąki (czyli Wiese po niemiecku) były zaadoptowane przez… odpustowe atrakcje typu lunapark i stoiska z różnej maści dobrami w stylu kaese’ów, wurst’ów, beer’ów oraz tego co chyba jednak najważniejsze – bawarskiego tradycyjnego ubioru w wersji zarówno Damen, jak i Herren 😉 Swoją drogą takie umiłowanie tradycji zarówno przez młodych, jak i starych – bezcenne.

Obok THERESIEN WIESE możecie wstapić do DEUTSCHES MUSEUM VERKEHRSZENTRUM – gdzie cofniecie się do początków motoryzacji chociaż to muzeum nie tylko dla fanow motoryzaji.

Przejście pieszo na MARIENPLATZ, po drodze oglądając np. Kościół SANKT PAUL nie powinno

zająć więcej niż 30-40 minut; można też zdecydować się U-Bahh (U4 lub U5) i podjechać dwie stacje metra na Karlsplatz/Stachus).

Marienplatz, to nie tylko centralny punkt w Moanchium, to również kwintesencja „bawarskości” – przepychu drogich sklepów (np. GALERIA KAUFHOF – ale to się nadaje tylko dla shoperów;), poprzez piękno architektury (takiej trochę w stylu C-K), do klimatu otaczających rynek lokalnych knajpek serwujących oczywiście lokalne mięsiwa, sałatki i piwo.

Oprócz nowego ratusza znajdziecie na wschodniej pierzei ALTES RATHAUS – budynek, którego budowę rozpoczęto w 1470 roku (na miejscu poprzedniego ratusza). Obecny kształt został mu nadany po przebudowie w latach 1861-1864. Co ciekawe, budynek ten zasłużył się niechlubnie w historii Niemiec i świata – to właśnie z okien tego budynku naziści 9/10 listopada 1938 roku ogłosili tzw. Kristallnacht (czyli Noc Kryształową), stanowiącą początek ekterminacji Żydów w Niemczech. Najciekawsze – z punktu widzenia architektury – są jednak sklepienia sal na parterze wykonane z dębowych beczek (nie widziałem tego nigdzie indziej).

Kilka kroków dalej (przy RINDERMARKT) jest, jak mi się wydaje, jedna z ciekawszych atrakcji miasta – Sankt Peter Kirche (kościół św. Piotra), a konkretnie jego wieża, na którą można wejść. Z kościelnej wieży rozpościera się widok na całe miasto, a przy sprzyjającej pogodzie (na taką trafiliśmy) można ujrzeć alpejskie szczyty w południowej Bawarii.

 

Na szczyt wieży, tego chyba najstarszego kościoła w Monachium (za 3 EUR), windy nie uświadczycie, a wejdziecie tylko po wąskich schodach (ponad 90 m = 14 pięter = ponad 300 stopni). Trud się jednak opłaci – widok jest wart tego 8/9-minutowego wysiłku. To co charaketrystyczne dla Monachium (i np. Rzymu), to fakt, iż w historycznym centrum wysokość nowej zabudowy nie przesłoni piękna architektury uprzednich wieków. O tym przy okazji Frauenkirche.

 

Z „der Alter Peter” w „einen Augenblick” dostaniecie się na VIKTUALIENMARKT (być w Monachium i nie być na Viktualienmarkt, to jakby być… w Zagrzebiu i nie być na Dolacu 😉 W samym sercu miasta, na terenie pond 2ha, człowieka opanowuje oczopląs, a psa „nosopląs” od ilości i różnorodoności lokalnych (i nie tylko) specjałów – mięsa, wędliny, sery, alkohole, ryby, warzywa i owoce; do tego proste knajpki oferujące coś do zjedzenia (regionalne slow- i fastfoody) w towarzystwie lokalnego alkoholu – jak się można domyśleć – głównie piwa. Takie delikatesy pod gołym niebem z tradycją sięgającą początku XIX wieku.

 

 Nawet wczesnym przedpołudniem ławki i stoły bywają zajęte w 100%!

Posiliwszy się na VIKTUALIENMARKT nie zapomnijcie wrócić na MARIENPLATZ – o godzinie 11-tej, 12-tej oraz 17-tej, a porą zimową o 11-tej oraz 12-tej odbywa się GLOCKENSPIEL – grane są kuranty, a na wieży ratusza odbywa się taniec rycerzy i bednarzy. Pokaz przedstawia turniej rycerski z 1568 r. z okazji ślubu księcia Wilhelma V Pobożnego (praprawnuka króla Kazimierza Jagiellończyka!) z Renatą Lotaryńską. Dolna cześć przedstawia taniec bednarzy, upamiętniający koniec zarazy, która dotknęła miasto w 1517 roku. Przedstawienie zaczyna się od grania kurantów i dopiero po 3-4 minutach rozpoczyna się taniec figurek – z tłumu zniecierpliwionych turystów na Marienplatz nagrwającego całe to wydarzenie kamerami czy smartfonami w momecie pierwszego ruchu figurek wydobwa się głębokie: ooch…, jakby Lewandowski srzelił zwycięską bramkę w ostatniej minucie meczu.

Sam ratusz, którego budowę zakończono w 1908 roku (rzopoczęto w 1867 roku) reprezentuje styl gotyku flamandzkiego. Na wieżę można wjechać windą, w środku ratusza jest między innymi lokalna knajpka z patio. Budynek naprawdę robi wrażenie – na jego aktalnym planie wcześniej stało ok. 20 monachijskich kamienic!

 

Idąc z Marienplatz na północ w kierunku ODEONSPLATZ warto zboczyć i wejśc do FRAUENKIRCHE – najwyższego kościóła w Moanchium. Charakterystyczne dwie, zakończone obłymi kopułami wieże mają 99 metrów wysokości, a ustanowione miejskie prawo (z tego co pamiętam z 2004 roku) mówi, że nie można wybudować budynku wyższego niż właśnie ten kościół, zwany oficjalnie katedrą NMP – można mieć zdrowy szacunek do historii..? Można!

 

W pobliżu, w okolicach MAX-JOSEPH-PLATZ, sąsiadują ze sobą kolejne dwie budowle istotne dla historii miasta – gmach opery czyli BAYERISCHE STAATSOPER oraz RESIDENZ – rezydencja królów Bawarii, stanowiąca dzisiaj w dużej mierze muzeum oraz wykorzystywana  na inne cele kulturalne. To tutaj panował między innymi Ludwik II zwany Szalonym lub Bajkowym, któremu zawdzięczamy położony na południu landu NEUSCHWANSTEIN SCHLOSS. Ostatni władca – Ludwik III wyprowadził się dopiero w 1918 roku (tak naprawdę to go praktycznie eksmitowano;).

Przy THEATINER KIRCHE miała miejsce kolejna odsłona miejskiego, wiosennego festu ze sceną muzyczną, regionalnymi stoiskami, a nawet zagrodą z żywymi kozami (patrząc na zachowanie ludzi – dla zwierząt była to wątpliwa atrakcja).

 

Na tyłach Residenz znajduje się HOFGARTEN ze świątynią Diany (podczas naszego pobytu – w remoncie, a od strony wschodniej znajduje się DEUTSCHES THEATERMUSEUM. To najstarsza w Europie instytucja tego typu.


Rzecz, która się rzuca w oczy w Monachium, to pełna symbioza architektury. Obok historycznych budowli stoją budynki ze szkła i aluminium, ale jakże genialnie w swojej bryle  i kolorystyce wkomponowane w historię miasta.

czy też bezpośrednio nawiązujące do otaczającej zabudowy:

Monachium – stolica Bawarii, najbogatszego landu Niemiec, ale też jednego z najbardziej konserwatywnych regionów, miasto-świadek historii narodzin niemieckiego nacjonalizmu i faszyzmu. Miasto w którym rewolucja zmusiła do abdykacji pierwszego niemieckiego władcę, miasto w którym podpisano układ o włączeniu Czech do III Rzeszy. W końcu miasto (poza Stuttgartem) najbardziej zasłużone dla niemieckiej motoryzacji, nie wspominając o największym święcie piwa.

Miasto, w którym na chodnikach i ulicach zobaczycie takie oto rzeźby z piasku i oldtimery:

 

o posągu siedzącego dzika (SITZENDER KEILER) na najdroższej handlowej ulicy miasta (i jednej z najdroższych ulic Europy – KAUFINGERSRTASSE).

Odnośnie naszych doświadczeń z kuchnią bawarską odsyłam do kategorii: SMAKI ŚWIATA. Jeśli chodzi o piwo – zawsze  byłem fanem piw z południa Niemiec: Bayernu oraz Baden-Wuertemberg) oraz piw czeskich – lokalne monachijskie browary są doskonałe.

Jak to zwykle bywa, w 24h nie do końca da się poczuć klimat miasta i zobaczyć to co chciałoby się zobaczyć. Mam to szczęście, że kiedyś latałem trochę zawodowo do MINGA/MUNIG – tak w Boairishe – czyli dialekcie bawarskim mówią na Muenchen 🙂 Poznałem to miasto i okolice, a od Bawarczyków dowiedziałem się skąd na „Geld” mówi się PENUNZE (blisko polskich „pieniędzy”). Historia ma związek z przesiedlonymi do Bawarii polskimi góralami. Tak więc nie tylko my mamy zapożyczenia z niemieckiego języka. Niemcy, a nawet Bawarczycy (!) używają polonizmów, więc głowa do góry – nie mamy kompleksów!

Jeśli chodzi o inne atrakcje, które mógłbym polecić w Monachium, a na które tym razem zabrakło mi czasu, to:

  1. kompleks Olympiapark z wieżą widokową wybudowany na IO 1972.
  2. Allianz Arena, czyli stadion BAYERN MUENCHEN, ale nie tylko, bo też TSV 1860.
  3. Nyphenburg Palace – coś pięknego!
  4. Siedziba BMW z ekspozycją do zwiedzania.
  5. Englischer Garten – park większy niż Central Park w NYC, czy Hyde Park w Londynie.

MONACHIUM – INFORMACJE PRAKTYCZNE:

  1. Dojazd z lotniska – linie S1 oraz S8 (czas podróży do Hbf – ok. 40 minut; bilet pojedynczy – 11,5 EUR; dzienny na te strefy (1-16) – 13 EUR; UWAGA – jadąc do  portu lotniczego linią S1 trzeba usiąść w tylnej części składu. 2 stacje przed lotniskiem skład jest dzielony i tylko część pociągu jedzie na lotnisko.
  2. Na lotnisko (MUC) dojedziecie też LUFTHANSA EXPRESS BUS (odjazd co 15 minut z Arnulfstrasse przy Dworcu głównym – Hbf)
  3. Kolej miejska (U-Bahn oraz S-Bahn) przejeżdżają przez samo ścisłe centrum – stacje: Stachus, Marienplatz, Odeon.
  4. Samo ścisłe centrum miasta, to w większości ciągi piesze lub pieszo-jezdne – spokojnie do spaceru i zwiedzania „zu Fuss” (na pieszo)
  5. Ceny hoteli w centrum – jak najbardziej dostosowane (np. w przeciwieństwie do Lizbony czy Barcelony) do polskiej kieszeni. Zapłaciliśmy za pokój 2-osobowy w *** hotelu z wypasionym śniadaniem ok. 50 EUR i ofert takich było niemało – w czasie OKTOBERFESTU – ceny niestety rosną nawet o 100%!
  6. Miasto bezpieczne – w przeciwieństwie na przykład do niestety podupadającego mojego ukochanego Berlina.
  7. Knajpki – ceny – generalnie standard zachodnioeuropejski. Nie liczcie jednak na  obiad z piwem za 10 EUR – można na taki trafić (zapłaciłem 8,50+2,75 EUR). Generalnie ceny w restauracjach zaczynają się od 15 EUR za danie główne + piwo. Na ogół „die Portionen sind riesig” (dania są olbrzymie) i czujesz się naprawdę „satt” (najedzony).
  8. Piwo „vom Fass” (z beczki) – oczywiście lokalne generalnie  – 3,0-4,0 EUR za 0,5l, ale znajdzie się też za 2,5 EUR.
  9. Nie ma problemu z knajpkami dla wegetarian czy wegan – jest ich naprawdę sporo. Również karty w restauracjach obejmują często wegetariańskie posiłki. Znajdziecie też karty i knajpki że zdrową żywnością, „eko” czy gluten free (polecamy: COTIDIANO PROMENADEPLATZ przy Nachlassgericht czyli Sądzie spadkowym).
  10. Dolecieć z WAW można najtaniej naszym LOTEM lub LUFTHANSĄ (bilety w promocjach bywają po ok. 350 PLN, standard – 450-500 PLN). Loty bezpośrednie odbywają się łącznie z 9 polskich miast (WAW, GDN, WRO, KRK, KTW, RZE, LUB, POZ, LCJ) – ta ostatnia opcja może być dla części pasażerów z Polski ciekawą alternatywą. Dużo lotów LUFĄ z Łodzi poniżej 400 PLN za RT. Na ten moment nie ma alternatywy w posatci low-costów.