Największe jezioro Włoch, przednóżek Alp to miejsce gdzie łączą się nie tylko trzy włoskie regiony, ale też przenikają przez siebie różne krajobrazy, tradycje i klimat. Północne stoki i brzegi jeziora odwiedziłem pierwszy raz wiele lat temu i od razu zostały w mojej pamięci. Od razu oczywiście jako ulubione. Północ jeziora to Trydent, czyli Trento-Alto Adige – jeden z pięciu regionów autonomicznych Włoch. Wszędzie na bogato, ale nie jest to tylko zasługa turystyki. Trentino ma własny budżet, który w dużej mierze pozostaje na miejscu i nie zasila budżetu centralnego – taki urok tej autonomii… Te tereny to także silne wpływy austriackie, które do dnia dzisiejszego widoczne są na każdym kroku. Równouprawnienie języka, dwujęzyczne nazwy to tylko fragment burzliwej historii regionu, który Włochom został nadany 100 lat temu. Zresztą tradycje kulinarne też są jakby alpejskie z germańskimi naleciałościami.
BRENZONE SUL GARDA (CASTELLETTO)
Podróż na północny brzeg jeziora zaczynamy na lotnisku w Weronie. Drugie, bardziej popularne lotnisko, z którego można dotrzeć nad Gardę to Bergamo. Można też spróbować opcji z weneckiego lotniska. Verona-Villafranca (VRN) leży jednak najbliżej Gardy – podróż samochodem do Riva del Garda zajmuje nie więcej niż godzinę trydencką autostradą. Zawsze można też wpaść na kilka godzin do Werony: http://7mildalej.pl/verona-4-godziny-do-odlotu/. Nad Gardę wybieram jednak malowniczą drogę wzdłuż jeziora i dojeżdżamy do Lazise. To jeszcze południowo-wschodnie tereny Wenecji Euganejskiej należące do Włochów od wieków. Wzdłuż wschodniego brzegu (zachodniego również) jeziora prowadzi piękna trasa. Będziemy nią wracać do Verony. Krajobraz zmienia się z typowo nizinnego, góry rosną w oczach z każdym pokonanym kilometrem.
W ten sposób docieramy do Brenzone (Castelletto). Jak na czwartkowe popołudnie, jest cicho i spokojnie, powiedziałbym, że wręcz sennie. Leniwa atmosfera udziela się również nam, więc szukamy nadbrzeżnej tawerny, gdzie będziemy rozkoszować się la cucina italiana! Brenzone to niewielka ale urocza miejscowość. Podobno nawet w tzw. sezonie można zaznać na lokalnych żwirowych plażach spokoju.
Knajpkę też znajdujemy, a kolejne doświadczenie z włoską kuchnią zamienia się cudowną ucztę dla kubeczków smakowych. Tawerna DA UMBERTO serwuje nam fantastyczną lasagne według własnego, kultywowanego od 1963 roku przepisu. O tym, co najlepsze dla podniebienia nad Gardą przeczytacie tutaj: http://7mildalej.pl/kulinarna-wedrowka-dookola-gardy/.
Krótki spacer uliczkami miasteczka pozwala powoli wczuć się w klimat miasteczek nad Gardą. To tylko prolog obrazujący piękno tego zakątka północnych Włoch.
RIVA DEL GARDA
Kolejny raz w życiu docieram do jednego z moich ulubionych włoskich miasteczek, w których spędziłem wiele pięknych chwil – takim miejscem jest między innymi Riva del Garda.
Riva w ostatnich latach stała się mocno rozrywkową miejscówką. Już w latach 90-tych XX wieku zaczynały wieczorami królować dyskotekowe rytmy, ale były to nieśmiałe „imprezy” początki. Aktualnie wieczorami knajpki z karaoke, trattorie oraz dyskoteki, parki wypełnia tłum imprezowiczów w każdym wieku.
Tym niemniej nie urąga to pięknu tego włosko-austriackiego miasteczka. Przepiękne położenie na północnym brzegu jeziora jest magnesem przyciągającym turystów. Riva ma do zaoferowania znacznie więcej. Śródziemnomorski klimat wciśnięty w alpejskie stoki – tak właśnie można chyba krótko opisać miasto. I oddaje to doskonale charakter tego pięknego miejsca.
STARA RIVA
Miasto jest podzielone jakby na dwie części – ta starsza, o bardziej zabytkowym charakterze leży o podnóża zachodnich stoków gór oddzielających jezioro od Piemontu. Tutaj właśnie znajdziecie ślady minionych wieków.
Riva ma historię sięgającą czasów rzymskich, później wielokrotnie jej tereny były miejscem rywalizacji Włochów, Austriaków, a nawet Francuzów. Ostatecznie na mocy traktatów po I wojnie światowej miasto wróciło do włoskiej macierzy. Kolorowe kamieniczki w układzie bardziej przypominającym austriacki porządek niż południowy styl stanowią centrum starej Rivy.
Jednym z głównym punktów odwiedzin jest Piazza III Novembre z campanile zwaną Torre Aponale. Na wieżę można wejść, a widok ze szczytu jest wart tego kilkuminutowego wysiłku.
Nieopodal Piazza III Novembre na brzegu Lago di Garda jest swoisty pomnik. Monument poświęcony jest… zaginionym na morzu! Monumento ai Caduti del Mare upamiętnia poległych i zaginionych na morzu. Z ciekawostek należy wspomnieć, że na tym alpejskim „morzu” działała jeszcze w XIX oraz XX wieku flota wojenna wspierająca wojska lądowe w nadbrzeżnych walkach.
A nocą..? Nocą Riva del Garda zaczyna żyć swoim drugim życiem! Podobnie jak dr Jekyll & mr Hide.
Riva del Garda jest cudna, wciśnięta w dolinę pomiędzy szczytami stanowiącymi przednóżek Alp i położona na brzegu największego włoskiego jeziora zapada we wspomnienia. Ktoś kiedyś napisał, że to… „fragment raju”. Pewnie miał rację. Aczkolwiek dla mnie Riva trochę straciła ze swojego pierwotnego uroku komercjalizując się aż nadto. To już jest niestety trend światowy. Globalizacja, otwarcie granic, łatwość podróżowania skraca odległość. Każdy jednak znajdzie tutaj coś dla siebie. A tereny wokół jeziora i miasta potrafią być jeszcze dziewicze i nadają się na kontemplację piękna przyrody.
MONTE BRIONE
Wjeżdżając strada statale (SS240) do Riva del Garda od strony Torbole przejeżdża się tunelem pod wzniesieniem zwanym Monte Brione. Szczyt Monte Brione to 376-metrowa góra w kształcie rogala wyrastająca z doliny rzeki Sarca spływającej z gór Trydentu. Wycofujący się lodowiec pozostawił po sobie taką unikalną formę geologiczną, którą możemy dzisiaj podziwiać. Stosunkowo łagodne stoki od strony Rivy kontrastują z 250-metrowymi urwiskami widzianymi z Torbole.
Monte Brione to również niemy świadek burzliwej i wojennej historii tych terenów. W przeszłości góra, z uwagi na swoje położenie była silnie ufortyfikowana. Szczególnie pierwsza wojna światowa była dla tych obszarów mało łaskawa. Na froncie włosko-cesarskim w Dolomitach i Trydencie przez trzy lata przebiegała linia frontu. W walkach zginęło ponad 150 tysięcy żołnierzy, którzy swoje życie postradali nie tylko w walkach, ale też w wyniku ciężkich warunków. Zimno, mróz, lawiny również zbierały swoje śmiertelne żniwo.
O wojennym znaczeniu Monte Brione przypominać będą tylko pozostałości umocnień takich jak Fort Garda czy Batteria di mezzo.
Dzisiaj na szlakach wiodących wzdłuż góry zastaniecie ciszę i spokój, a także piękno przyrody. Wartością dodaną będą oczywiście wspaniałe widoki i krajobrazy, które można podziwiać ze stoków wzniesienia. Widoki na północną część jeziora, jak również okoliczne miejscowości i góry Trentino są po prostu przepiękne! Niezależnie od tego, czy dzień będzie zbliżał się ku zachodowi słońca…
…czy dopiero się rozpoczyna…
Przepiękny widok roztacza się z Monte Brione zarówno na Riva del Garda, jak też sąsiednie Torbole.
Hotel, w który się zatrzymaliśmy zlokalizowany był na zachodnim stoku Monte Brione, co pozwalało rozkoszować się wspaniałymi krajobrazami Gardy. Jedyną niedogodnością był fakt, że aby z niego się ruszyć, należało zejść, a w drodze powrotnej wdrapać się z powrotem do hotelu. Hotel wart jest polecenia: http://7mildalej.pl/panoramic-hotel-benacus-moj-nocleg-nad-garda/
CASCATA VARONE
Kilka kilometrów od Riva del Garda, w wiosce Varone znajduje się magiczne miejsce z przepięknymi wodospadami. Od ponad dwudziestu tysięcy lat woda drąży skały i spada z wysokości 90 metrów dając wspaniały koncert dla oka i ucha. A to zaledwie cztery kilometry od Rivy. Warto wpaść na chwilę, zwłaszcza, że zwiedzanie nie pochłonie zbyt dużo czasu, a wspomnienia pozostaną.
Zaczyna się dość niewinnie jak na szumnie zapowiadane przeżycia. Po przekroczeniu bram Parco Grotta Cascata Varone witają nas więc dwa małe wodospady, które są nieśmiałą zapowiedzią większych atrakcji.
Prawdziwe piękno tego miejsca kryje się w dwóch grotach, do których można się dostać schodami (ponad 110 stopni) zwiedzając po drodze niewielki ogród botaniczny. Może nie zachwyca swą wielkością, ale już pięknem z pewnością tak.
Śródziemnomorska flora miesza się tutaj z alpejską, co nadaje miejscu jeszcze więcej uroku.
Tysiące lat żłobienia przez wodę skał wytworzyły piękne formy, które tworzą piękne widowisko. Czy właśnie w tym miejscu Owidiusz wypowiedział swoją znaną sentencję:
Kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym spadaniem.
Nie nam to dzisiaj rozstrzygać, ale spektakl jest najwyższej jakości. Wodospady w Varone udostępniono do zwiedzania w 1874 roku. Dwie groty, a tak naprawdę wąskie wąwozy wyprofilowane przez hektolitry spadającej wody podlegają ciągłej erozji. Podobno ze skał ubywa około 2 mm rocznie, które woda „zabiera” ze sobą.
Przejście kilkunastometrowym tunelem w celu dostania się do serca groty zamienia wszystkich w „miss mokrego podkoszulka”. Kilka minut spędzonych u stóp wodospadu sprawia, że człowiek wygląda jak po kąpieli. Grota wypełniona jest spienioną wodą, natomiast powiedzenie, że „woda jest mokra” nabiera nowego wymiaru.
Jak w każdej grocie czy jaskini panują wewnątrz warunki odmienne od tych zewnętrznych. Temperatura spada odwrotnie proporcjonalnie do wzrostu wilgotności. Da się przeżyć nawet w t-shircie, ale wskazany byłby bardziej profesjonalny strój. Chociażby z takiego powodu, że tak wspaniałej gry dźwięku, światła i wody nieczęsto możemy doświadczyć.
LAGO DI TENNO
Będąc w Varone nie sposób nie jechać na Lago di Tenno. Odległość niewielka, a 20 minut jazdy samochodem po krętych i malowniczych trydenckich serpentynach może być z pewnością przyjemnością samą w sobie. Czasem wystarczy zatrzymać się na poboczu, i podziwiać wspaniałe trydenckie landszafty.
W razie gdyby ktoś chciał odpocząć od zgiełku Rivy, to polecam istną oazę spokoju. Jezioro Tenno jest niewielkim, aczkolwiek pięknym miejscem na ładowanie akumulatorów. Już położenie tego niewielkiego jeziora pomiędzy alpejskimi szczytami zdecydowanie sprawia, że czujemy się jak zaczarowanym ogrodzie.
Alpejska zieleń, łagodnie opadające brzegi oraz niezapomniany kolor wody stanowią w głównej mierze o pięknie tego miejsca. W tym miejscu nie znajdziecie natomiast śródziemnomorskich krajobrazów. Ale będzie to przede wszystkim piękno alpejskich zakątków – jeszcze bez hord turystów. Jest jeszcze jedna zaleta tego prawie niezadeptanego miejsca – czystość wód, ilość ryb!
Czasem można też trafić na inne okazy miejscowej fauny – waran z Tenno. Niewątpliwie ten nie jest tak okazały jak z Comodo, ale zawsze to jakiś kuzyn tego smoka 🙂
Spacer wokół jeziora – jest sentiero, czyli szlak nie powinien zająć więcej niż 1,5 godziny wliczając w to przerwy na błogie gapienie się w piękno tego miejsca. Ciekawy jest kolor wód jeziora. W zależności od kąta padania promieni słonecznych i zachmurzenia przybiera tak różne barwy i odcienie, że nawet nie wiem czy znalazłbym w słowniku te wszystkie kolory. Cóż więcej na temat tego pięknego „lago azzurro” jak mówią miejscowi można powiedzieć… Niech zdjęcia zostaną z Wami…
LAGO DI LEDRO
Jedno z mniejszych jezior znajdujących się o przysłowiowy rzut beretem od królowej trydenckich jezior oferuje przede wszystkim spokój. Nie ma tłumów jak nad Gardą. Samo jezioro też jest jakby spokojniejsze. Dla ambitnych miłośników deski i żagla powiedziałbym nawet zbyt spokojne, chociaż amatorów żagli można było dostrzec.
Samo jezioro położone w przepięknej dolinie o tej samej nazwie (Valle di Ledro) ma swój urok. Położone na wysokości 655 m.n.p.m. rozciąga się na długości około 3 km. Z tego względu można by rzec, że jest wręcz kameralne. Hotele i campingi nie są tak liczne, jak nad Gardą. Brzegi jeziora są łagodniejsze, a na miłośników nadbrzeżnego dolce far niente czekają tylko cztery plaże.
Przede wszystkim jezioro objęto rezerwatem biosfery UNESCO, a wzięło się to z faktu, iż nad brzegiem jeziora odkryto osadę z epoki brązu zwaną Palafitte del Lagi di Ledro. Museum przypominające skansen zlokalizowane jest przy drodze znad Gardy w miejscowości Molina di Ledro.
WRAŻENIA
Garda jest piękna i każdy znajdzie tam coś dla siebie. Wszystko zależy tylko od tego czego oczekujemy. Przepiękne ścieżki spacerowe, skały wspinaczkowe czy trasy rowerowe – zwłaszcza te z gatunku MTB. Wspaniała kuchnia, a wieczorem wino i śpiew. Jest też miejsce na ciszę i kontemplację piękna przyrody. Riva del Garda to tez miasto wielu kultur. Spacerując po starej Rivie mieliśmy okazję natknąć się na takie oto obrazki:
Przede wszystkim udało się skosztować wspaniałej trydenckiej kuchni i przede wszystkim odpocząć. Wrócę tu pewnie kolejny raz. Następnym razem będzie to trekking oraz via ferrata – skałek do wspinaczki mają całe mnóstwo. I wejście na Monte Baldo – nie kolejką, tylko ai piedi.
Za każdym razem jak człowiek wyjeżdża kolejny raz w te same okolice odkrywa coś nowego. Przede wszystkim kolejny pobyt w Rivie to odkrycie uroków Lago di Tenno. Jak mawiał klasyk – niby człowiek wiedział, a jednak nie zwiedzał… Wspaniałe miejsce do ładowania akumulatorów, odpoczynek po miejskim szumie lub ciężkim dniu.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
- wejściówka na Torre Aponale – 2 EUR
- plaże w Riva del Garda są głównie żwirowe – wskazane obuwie do kąpieli
- hotel, który oferował piękne widoki znajdziecie tu: https://www.hotelbenacus.com/it/home/
- bilety wstępu do Parco Grotta Cascata Varone kosztują 6 EUR za osobę dorosłą (niemniej są zniżki rodzinne oraz dla dzieci i seniorów)
- parkingi obok jeziora Tenno i Ledro, a także obok wodospadów w Varone – płatne w automatach;
- w Varone natomiast najbliższy parking przy wejściu do Parco Grotta jest bezpłatny